wtorek, 25 czerwca 2024

Ścieżka 663 Do przodu

 Że ja coś pisałem w październiku tamtego roku ??? Kompletnie nie pamiętam.

A myślałem że właśnie piszę pierwszy raz od ... od nie pamięta kiedy.

Dochodzi 22 a na plaży widono jakby w dzień. Dwa wielkie kontenerowce mijają się na horyzoncie. Wczoraj o tej porze byłem tu już sam. Wczoraj bylo chlodniej, wiatr wiekszy. Dzisiaj jeszcze kręcą się jacyś ludzie - fajni ludzie - każdy kto o tej porze kręci się na plaży musi być fajny. Dziwne to ale dzisiaj stwierdzam - jak ostatnio po paleniu - jest zajebiscie. Bunkròw nie ma ale jest zajebiście. Puszczają napięcia, puszczają lęki. Tak jakby wyparowywały właśnie z mojego ciała ... czy może duszy.  Jeszcze tylko żeby puścił ten pierścień który krępuje moje ciało ... czy może duszę. Czuję go, czuję go w takich chwilach mocno, mocno na barkach. Tak na co dzień nie zdaję sobie z niego sprawy, nie myślę o nim, zapominam. Ale w chwilach takich jak te, gdy dociera do nie ten głos wolności, zaczynam go czuć. Widzę jak bardzo mnie krępuje, jak mocno siedzi na karku ... jak bardzo boli.

Jaka szkoda że już jutro wracam. Że wracam do świata gdzie muszę mieć ten pierścień. Ale jeszcze tu wrócę. Wrócę poczuć wolność i wrócę coś napisać - bo to pisanie tu to już część mnie - choć w tamtym świecie o nim zapominam.

P.S. Jeny jak jest widno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz