I
skąd się takie dni biorą? I dlaczego się biorą? No dlaczego?
Takie dni kiedy jak tylko rankiem otworzę oczy, kiedy jeszcze nie
pomyślę o wstawaniu a już wiem że to będzie beznadziejny dzień.
I jednym celem staje się przetrwanie. Staje się przetrwanie go w
miarę z jak najmniejszymi stratami moralnymi. Stratami które
zostawiają to beznadziejne uczucie że jestem złym człowiekiem. Że
nie potrafię funkcjonować w społeczeństwie, że nie mam w sobie
na tyle miłości by stać się człowiekiem dobrym. I dochodzę do
wniosku że jedynym wyjściem, że najlepszym rozwiązaniem staje się
funkcjonowanie z dala od społeczeństwa, z dala od ludzi. Zwłaszcza
z dala od tych na których mi zależy. Bo ranienie tych najbliższych
boli najbardziej. Wiem jakie powinno być moje każde słowo i wiem
jaki powinien być mój każdy czyn. Wiem to. Co z tego skoro w takie
dni cała ta teoria bierze w łeb. Słowa zadają rany a czyny
przynoszą rozczarowanie. Największe w sumie dla mnie. Pogrążam
się każdym kolejnym słowem i każdym kolejnym czynem. Rozczarowują
mnie ostatnie dni. Nie jest to jakieś załamanie czy też porażka
ale ogólnie dopadł mnie lekki spadek formy. Spadek psychiczny jak i
fizyczny. A może ten pierwszy wynika z tego drugiego? Może coś w
tym jest? Bo zmęczony jestem. Nawet bieganie nie daje mi radości.
Dzisiejsze 10 km przebiegłem w godzinę, całą godzinę. To bardzo
kiepski wynik. W poniedziałek nie dałem rady nawet tego. I gdy tak
się zatrzymałem w poniedziałek w połowie biegu, gdy doszedłem do
wniosku że nie dam rady i gdy stwierdziłem po co mi to wszystko
naszła mnie refleksja. No właśnie. Po co to wszystko? I co ja w
sumie tu robię? Co chcę udowodnić? Chyba już za późno na
udowadnianie czegokolwiek. Wieczór zapadł, zrobiło się ciemno,
gdzieś zaszczekał pies, przejechał pociąg ( takie przyziemne
zaskoczenie tylko na chwilę wróciło że sporo ludzi w tym pociągu
wieczornym ) i stojąc w tej ciemności, ciszy, samotności i
zrywając mirabelki oddałem się rozmyślaniom. Po co to wszystko?
Co chcę udowodnić? To nie tak miało wszystko być, nie tak. Całe
to moje życie. Nie tak. Chwila była nawet i magiczna. Taka
nastrajająca do takich rozmyślań. I nawet poczułem się w tej
ciemności, tej ciszy, tej samotności komfortowo. Cóż. Chyba
jednak nie umiem żyć wśród ludzi. Chyba jednak powinienem
pozostać w odosobnieniu. Być sam ze sobą. Tu mi dobrze. Jestem sam
ze sobą i przynajmniej nikogo nie ranię. I to jest najważniejsze:
nikogo nie ranię. Więc dopada mnie stan odosobnienia. Stan w którym
czuję że powinienem usunąć się na bok. Ma to jeszcze jedną
dobrą stronę. W tym odosobnieniu mogę pozostać w świecie swoich
wyobrażeń. Wyobrażeń na temat życia a zwłaszcza mojego życia.
W tym stanie mogę sobie wyobrażać że oto ta Piękna, oto ta
Księżniczka spadnie mi z nieba. Ja naprawdę myślałem w tamten
poniedziałkowy wieczór że ona z tego nieba spadnie. I na to będę
czekał. Aż spadnie z nieba. Nie widzę sensu w podejmowaniu starań,
w podrywaniu, w przekonywaniu do siebie, w udowadnianiu czegokolwiek.
Nie widzę już w tym sensu. Jeżeli jakaś Piękna, czy Księżniczka
ma się w moim życiu pojawić to spadnie właśnie z nieba. Tak po
prostu, spadnie i już. Więc o ile ostatnio mój wzrok przepełniało
ciągłe szukanie, wypatrywanie to od jakiegoś czasu moje spojrzenie
jest puste, a może wręcz pogardliwe. Bo po co mam dążyć do
czegokolwiek na siłę, po co mam ukazywać się w lepszym świetle.
Toć to było by nawet oszukaństwo. Więc na ten czas udaję się w
odosbnienie. Może to być jaskinia, może to być jama, może być
nora a może też być zwykła dziura. Może to być tchórzostwo,
może być ucieczka, może być przegrana. Określenia nie mają dla
mnie żadnego znaczenia. I niech to o mnie wyobrażenie zostanie na
tym poziomie na jakim jest. Niech konfrontacja z rzeczywistością
nie będzie przykrym doświadczeniem. Lepiej niech zostanie to co
mam. Bo nie będę ukrywał że wyobrażenie które gdzieś tam w
eterze funkcjonuje podnosi moją samoocenę i miło łaskocze. Niech
to więc tak zostanie i już. Z tym mi dobrze. Fikcja trwa a życie
toczy się obok.
A
tak przy okazji to tracę wenę. Pisanie przychodzi mi z coraz
większym trudem i rozważam nawet jego przerwanie czy też
zakończenie . Tym bardziej że Smok mnie przebija i zawstydza. Nie
daję rady dotrzymać mu kroku. A gdy widzę lepszych od siebie po
prostu daję im pierwszeństwo, ustępuje pola. Myślę że to
uczciwe, ustąpić pola lepszym od siebie. Bo pisze Smok wyśmienicie.
Podejmuje tematy bardzo mi bliskie, wyraża poglądy jakie ja bym
wyrażał, dokonuje ocen jakich ja bym dokonał. A że robi to w
stylu jakiego ja niestety nie mogę osiągnąć jedynym rozwiązaniem
pozostaje mi ustąpić pola Smokowi i wszystkich tam odsyłać.
Ludzie – czytajcie Smoka. Jak chcecie się dowiedzieć co to
oddanie, co to poświęcenie, co to zaangażowanie i co to wręcz
prawdziwie kochać czytajcie Smoka. Smok zna to z autopsji, ja tylko
z teorii. U Smoka jest to prawdziwe, u mnie – udawane. U mnie to
tylko bajeczka na dobranoc.
Tak
więc dobranoc.
Aktualizacja 15.08.
Ja wciąż ten sam, pogoda wciąż taka sama a dzisiaj przebiegłem tą dychę w 53 minuty i 14 sekund. Więc skąd się biorą takie dni?
Aktualizacja 15.08.
Ja wciąż ten sam, pogoda wciąż taka sama a dzisiaj przebiegłem tą dychę w 53 minuty i 14 sekund. Więc skąd się biorą takie dni?
uważam, że piszesz zdecydowanie fajniej niż ja. czy to znaczy, że mam zamknąć swojego bloga?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńusunęłam dubelka ;)
Usuńi nie staraj się i nie zabiegaj o kobietę - kiedyś, jakoś, gdzieś sama Ci się napatoczy :)
i jeszcze sobie pomyślałam... ja nie umiem pisać pięknie o miłości i poświęceniu - czy to znaczy, że nie umiem kochać?
OdpowiedzUsuńza moją córę dałabym się pokroić i ona to wie i czuje - niezbyt pięknie napisane, prawda? więc wg Twojej opinii udawane?
miłość rodzicielska i do mężczyzny/kobiety - są to dwie nieporównywalne uczucia.
... o miłości do mężczyzny tym bardziej nie piszę, choćbym nawet umiała coś tam sklecić. - mam pewne uczucia, pragnienia i tęsknoty i obraz miłości, którą chciałabym czuć... ale nie sądzę abym, jako uczuciowy i małżeński rozbitek, powinna pisać o tym jak to powinno być w tej prawdziwej miłości, co robić aby było dobrze...
o tęsknotach niekiedy piszę. z polotem piszę? - nie sądzę. czy to znaczy, że nie jest prawdziwe?
jak beczę, to piszę, że beczę. jak się cieszę - to się cieszę, jak się czymś bulwersuję - to się bulwersuję.
tak zwyczajnie. bez polotu.
bo moje życie jest bez polotu. nie dorabiam żadnej uwznioślinej ideologii.
jest zwyczajne zwyczajnością dnia codziennego.
nie ma w nim patosu rzeczy wielkich.
... i czy w związku z tym moje życie i uczucia są mniej prawdziwe i mniej ważne?
TWOJE ŻYCIE JEST WAŻNE! TWOJE UCZUCIA SĄ WAŻNE!
- BO SĄ TWOJE.
nie musisz pisać całego elaboratu, aby wyrazić prawdziwie to co w Tobie tkwi. czasami wystarczy jedno słowo.
oj tam oj tam pier****isz po prostu;) każdy ma prawo mieć gorszy okres. że ma ocjhotę być z dala od kogokolwiek. ale te okresy mijają i przychodzą lepsze dni. wiadomo że nic na siłę i nie warto szukać na siłę kogokolwiek - wiem to po sobie. ale kiedy źle najlepiej skupić się na sprawach przyziemnych - choćby bieganiu. wyłącz to co w główie i skup się na tym co robisz. nie zauważysz że wynik się poprawi przyjdą lepsze dni a miłość jeśli jest ci dana przyjdzxie kiedyś.
OdpowiedzUsuńja tez nie umiem pisać o miłości. po prostu nie znam się na niej;))))) przynajmniej na tej damsko-męskiej.
ręce i cycki mi opadły więc nie będę już tłumaczyć, już mi się nie chce... rób co tam sobie winszujesz :) i chyba też sobie zniknę, bo po cholerę mam pisać, skoro nie umiem tak jak Smoku...
OdpowiedzUsuńCzytajcie Smoka.
OdpowiedzUsuńOcipiales do reszty.
Kiedy opublikuje bajkę która tworzę będziesz sobie pluł w brodę za te słowa które tu napisałeś.
A sam pomysł rezygnacji z pisania jest beznadziejnie głupi.
Każdy pisze jak pisze - obrazuje swoje życie i emocje jak potrafi.
Wszystko Co plybie z serca jest.. dobre.
Więc nie pieprz.
Każdy miewa spadki formy.
Nie po to jednak oswaja się ludzi wokół by później z nich nie korzystać.
To trochę sciemniarstwo o którym kiedyś pisałeś bojkotują nasz klub.
Prawda ?
Co do reszty notki.
Wyobrażeń i fascynacji. I pozostawanie w tej krainie.
To wygodne. Bardzo wygodne.
Nie widzisz. Nie dotykasz a czujesz.
Więc to też trochę męczące.
Piosenka fajna
Jedna z moich ulubionych.
Nie rozumiem po co się porównujesz Er. Mi podoba się ta różnorodność :)Lubię przychodzić do Ciebie, przykro by mi było gdybyś zniknął. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńEch tam..raz lepiej raz gorzej i tak byc musi! Takie dni sa po prostu i już.. Jak świat światem ludzie sie zastanawiali i będą zastanawiać, wiem to z autopsji przecież!
OdpowiedzUsuń"Bo w życiu musi byc dobrze i niedobrze. Bo jak jest tylko dobrze to niedobrze! " :P