Spokój
– mówicie. Czy też mówisz mądry Smoku. Może i spokój? Może i
masz rację. Na pewno jednak odpoczynek – o ile tak to ująć
można. Bo nie będę ukrywał, że odpocząłem. Naprawdę
odpocząłem. Przez cały sierpień nie przepracowałem pełnego
tygodnia. I gdy teraz na to patrzę, widzę, że to było dobre, że
to było mi potrzebne. To takie zerwanie z codziennością, z
powtarzalnością, z rutyną. Pisałem kiedyś, że rutyna mnie
zabija, że każdy kolejny dzień podobny do poprzedniego, pogrąża
mnie w cierpieniu. Tak pisałem. I nawet napisał ktoś, bodajże
Rrrudzik, że to nie rutyna a raczej stabilizacja. I nawet się z tym
zgodziłem, i nawet po części tak było, tak jest. Ale prawda leży
jak zwykle po środku. Jest rutyna, jest i stabilizacja. Jednak wiem
jedno, w sierpniu, w miesiącu w którym nie przepracowałem nawet
jednego pełnego tygodnia odpocząłem, naprawdę odpocząłem.
Spojrzałem na świat z innej perspektywy, z wolniejszego kroku. Ileż
może dać człowiekowi ( przynajmniej mi ) pobłądzenie w środku tygodnia biegając
po łąkach. Ileż może dać człowiekowi ( przynajmniej mi ) stanie
w południe w środku tygodnia pod drzewem w parku podczas ulewy. Ileż może dać
człowiekowi ( przynajmniej mi ) patrzenie w środku tygodnia na myśliwce gotujące się
do defilady. Mi daje dużo, bardzo dużo. Potrzebuję tego, bardzo
potrzebuję. Mam zdecydowanie za mało czasu na patrzenie na świat,
mam zdecydowanie za mało czasu na słuchanie czegoś innego niż
jaki mamy na chwilę obecną obrót. Iks lat temu, miałem taki
okres, że pracowałem na jakąś tam niepełną część etatu. I z
racji tego było wówczas parę dni w miesiącu do odbioru. I choć
kasy było trochę mniej to i wtedy, i teraz gdy patrzę na to z perspektywy czasu,
dobry to był układ. Te dodatkowo wolne dni dodawały mi energii, a
właściwie to pozwalały mi być sobą. Pozwalały mi pożyć choć
przez chwilę po mojemu. Tak mieć taki dzień, w którym zamiast
siedzieć jak zwykle czekając na pytanie jak z obrotem, wyjść do parku, usiąść na ławce i pomyśleć o niczym.
Tego mi właśnie trzeba. I dlatego właśnie mogę powiedzieć, że
odpocząłem w sierpniu. Swoje dołożył też wyjazd nad morze. Jak już
wspominałem dobry był. Dobry dla duszy, i dobry dla ciała. Nie
wiem jak, nie wiem dlaczego ale wróciłem z tego wyjazdu z
całkowitym brakiem bólu. Bo boli mnie coś ciągle. A to kark, a to
łydka, a to plecy, a to szyja – coś ciągle jest. Z nad morza
wróciłem zaś całkowicie bezbolesny. Pamiętam nawet jak olśnił
mnie ten fakt na którymś tam kilometrze powrotnym. Gdy jadąc
motórem, już długo jadąc, zauważyłem że praktycznie wcale nie
jestem zmęczony. I plecy mnie nie bolą od jazdy, i tyłek też nie
boli. To było naprawdę dziwne. Przecież te parę dni
funkcjonowałem w warunkach spartańskich, bez wygód, bez
udogodnień. Śpiąc w zimnym namiocie na twardej ziemi. A mimo tych
niedogodności po powrocie do domu czułem jakbym zrzucił z siebie
jakąś obrożę, jakbym zdjął jakiś ciężar który nosiłem
nieustannie, jakbym przeszedł jakąś cudowną odnawiającą
kurację. I teraz, gdy patrzę na bezchmurne niebo, gdy patrzę na
wschodzący księżyc, gdy widzę szesnaście na termometrze żałuję
trochę, że nie jestem w tej chwili tam z powrotem. A mogłem być,
a powinienem był być. Mam jednak nadzieję, że to nie ostatni taki
ładny dzień i wieczór w tym roku. I że jeszcze wrócę choćby na
jeden dzień na nadmorski brzeg.
W
codzienności pogoda fatalna zaczęła się w ubiegłą sobotę i
trwała do wczoraj. Padało non stop. Lecz jako wypoczęty, i jak
Smok twierdzi – spokojny, waliło mnie to. Przyjąłem ten fakt
jako coś, co po prostu jest, bo tak jest i już, nic z tym nie
zrobię, nie zmienię. Nie ma sensu się tym denerwować. Że pada,
że Rumakiem nie jeżdżę, że słońca brak – a srał to pies.
Tak właśnie coś ostatnio patrzę na świat – srał to pies.
Poważnie. Odpuściłem może trochę, może poddałem się całkiem?
Nie wiem? Wiem jednak, że srał to pies.
A jutro sobie pewnie to odbiję. Pojedziemy gdzieś z Rumakiem na cały hej dzień.
odpuścić sobie to nie znaczy poddać się. czasem odpuszczenie sobie jest wręcz niezbędne z szacunku do siebie.
OdpowiedzUsuńchciałabym taki jeden dzień co mogę sobie pobiegać po łąkach i być w ogóle z dala od jakichkolwiek ludzi... marzy mi isę choć jeden taki dzień
Spokój czy odpoczynek - co by to nie było obydwa to pozytywy.
OdpowiedzUsuńOby tak dalej .
Poukladanie , spokój odpoczynek - pozwalają wedle mądrych na długie i szczęśliwe życie .
Ja już się doczekać nie mogę kiedy to wszystko wróci .
i mnie gnaty bolą. i mięśnie zmęczone... niczym.
OdpowiedzUsuń