sobota, 9 września 2017

Ścieżka 464 Do przodu

Spokój – mówicie. Czy też mówisz mądry Smoku. Może i spokój? Może i masz rację. Na pewno jednak odpoczynek – o ile tak to ująć można. Bo nie będę ukrywał, że odpocząłem. Naprawdę odpocząłem. Przez cały sierpień nie przepracowałem pełnego tygodnia. I gdy teraz na to patrzę, widzę, że to było dobre, że to było mi potrzebne. To takie zerwanie z codziennością, z powtarzalnością, z rutyną. Pisałem kiedyś, że rutyna mnie zabija, że każdy kolejny dzień podobny do poprzedniego, pogrąża mnie w cierpieniu. Tak pisałem. I nawet napisał ktoś, bodajże Rrrudzik, że to nie rutyna a raczej stabilizacja. I nawet się z tym zgodziłem, i nawet po części tak było, tak jest. Ale prawda leży jak zwykle po środku. Jest rutyna, jest i stabilizacja. Jednak wiem jedno, w sierpniu, w miesiącu w którym nie przepracowałem nawet jednego pełnego tygodnia odpocząłem, naprawdę odpocząłem. Spojrzałem na świat z innej perspektywy, z wolniejszego kroku. Ileż może dać człowiekowi ( przynajmniej mi ) pobłądzenie w środku tygodnia biegając po łąkach. Ileż może dać człowiekowi ( przynajmniej mi ) stanie w południe w środku tygodnia   pod drzewem w parku podczas ulewy. Ileż może dać człowiekowi ( przynajmniej mi ) patrzenie w środku tygodnia na myśliwce gotujące się do defilady. Mi daje dużo, bardzo dużo. Potrzebuję tego, bardzo potrzebuję. Mam zdecydowanie za mało czasu na patrzenie na świat, mam zdecydowanie za mało czasu na słuchanie czegoś innego niż jaki mamy na chwilę obecną obrót. Iks lat temu, miałem taki okres, że pracowałem na jakąś tam niepełną część etatu. I z racji tego było wówczas parę dni w miesiącu do odbioru. I choć kasy było trochę mniej to i wtedy, i teraz gdy patrzę na to z perspektywy czasu, dobry to był układ. Te dodatkowo wolne dni dodawały mi energii, a właściwie to pozwalały mi być sobą. Pozwalały mi pożyć choć przez chwilę po mojemu. Tak mieć taki dzień, w którym zamiast siedzieć jak zwykle czekając na pytanie jak z obrotem, wyjść do parku, usiąść na ławce i pomyśleć o niczym. Tego mi właśnie trzeba. I dlatego właśnie mogę powiedzieć, że odpocząłem w sierpniu. Swoje dołożył też wyjazd nad morze. Jak już wspominałem dobry był. Dobry dla duszy, i dobry dla ciała. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego ale wróciłem z tego wyjazdu z całkowitym brakiem bólu. Bo boli mnie coś ciągle. A to kark, a to łydka, a to plecy, a to szyja – coś ciągle jest. Z nad morza wróciłem zaś całkowicie bezbolesny. Pamiętam nawet jak olśnił mnie ten fakt na którymś tam kilometrze powrotnym. Gdy jadąc motórem, już długo jadąc, zauważyłem że praktycznie wcale nie jestem zmęczony. I plecy mnie nie bolą od jazdy, i tyłek też nie boli. To było naprawdę dziwne. Przecież te parę dni funkcjonowałem w warunkach spartańskich, bez wygód, bez udogodnień. Śpiąc w zimnym namiocie na twardej ziemi. A mimo tych niedogodności po powrocie do domu czułem jakbym zrzucił z siebie jakąś obrożę, jakbym zdjął jakiś ciężar który nosiłem nieustannie, jakbym przeszedł jakąś cudowną odnawiającą kurację. I teraz, gdy patrzę na bezchmurne niebo, gdy patrzę na wschodzący księżyc, gdy widzę szesnaście na termometrze żałuję trochę, że nie jestem w tej chwili tam z powrotem. A mogłem być, a powinienem był być. Mam jednak nadzieję, że to nie ostatni taki ładny dzień i wieczór w tym roku. I że jeszcze wrócę choćby na jeden dzień na nadmorski brzeg.
W codzienności pogoda fatalna zaczęła się w ubiegłą sobotę i trwała do wczoraj. Padało non stop. Lecz jako wypoczęty, i jak Smok twierdzi – spokojny, waliło mnie to. Przyjąłem ten fakt jako coś, co po prostu jest, bo tak jest i już, nic z tym nie zrobię, nie zmienię. Nie ma sensu się tym denerwować. Że pada, że Rumakiem nie jeżdżę, że słońca brak – a srał to pies. Tak właśnie coś ostatnio patrzę na świat – srał to pies. Poważnie. Odpuściłem może trochę, może poddałem się całkiem? Nie wiem? Wiem jednak, że srał to pies.
A jutro sobie pewnie to odbiję. Pojedziemy gdzieś z Rumakiem na cały hej dzień.

3 komentarze:

  1. odpuścić sobie to nie znaczy poddać się. czasem odpuszczenie sobie jest wręcz niezbędne z szacunku do siebie.

    chciałabym taki jeden dzień co mogę sobie pobiegać po łąkach i być w ogóle z dala od jakichkolwiek ludzi... marzy mi isę choć jeden taki dzień

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokój czy odpoczynek - co by to nie było obydwa to pozytywy.
    Oby tak dalej .
    Poukladanie , spokój odpoczynek - pozwalają wedle mądrych na długie i szczęśliwe życie .
    Ja już się doczekać nie mogę kiedy to wszystko wróci .

    OdpowiedzUsuń
  3. i mnie gnaty bolą. i mięśnie zmęczone... niczym.

    OdpowiedzUsuń