sobota, 10 sierpnia 2019

Ścieżka 564 Do przodu

W tygodniu zauważyłem jakoś tak, że ta piękna dziewczyna, czy też piękna pani, z pociągu stoi za mną w metrze. I przypomniałem sobie, że kiedyś kiedyś chyba już ją w metrze widziałem. Niestety – jechała tylko jedną stację. Potem jakoś później w tygodniu, stałem na peronie czekając na metro ( jebane metro dodajmy ) i zauważyłem, że ta piękna dziewczyna, czy też piękna pani, z pociągu wchodzi na peron. Rozejrzała się, popatrzyła po ludziach i – dziwna to sprawa – ruszyła w moją stronę. A dodać trzeba, że stałem jakiś kawałek od wejścia. To, że ta piękna dziewczyna, czy też piękna pani, z pociągu ruszyła w tą, a nie w przeciwną stronę to jeszcze nic, to mówiąc dosadnie małe miki – ta piękna dziewczyna, czy też pani stanęła o dziwo dokładnie za mną. Tuż za mną. I co tu ukrywać – zatkało mnie. Poczułem się dziwnie. I teraz myśli bój – przypadek li to czy świadoma decyzja? Opcja przypadek wzięła górę na szczęście i dałem sobie spokój z dalszym wysnuwaniem wniosków. Ale przy okazji tego przypadku miałem możliwość dokładniej przyjrzeć się pięknej pani. Do tej pory wszystko co widziałem było widokiem z odległości kilkunastu, no kilku kroków. Teraz miałem ją jednak dokładnie przed sobą – bo przecież przepuściłem ją oczywiście gdy metro ( jebane metro dodajmy ) przyjechało. I piękna pani przy tym bliższym spojrzeniu nic nie straciła ze swej idealności. Powiem więcej – piękna pani przy bliższym spojrzeniu jeszcze zyskała. I taka myśl mnie naszła po tym bliższym spojrzeniu: kurcze, jak to jest być ideałem? No bo jak to jest? Przecież ona, ta piękna dziewczyna, czy też piękna pani, z pociągu zdaje sobie sprawę, że jest piękna. No niemożliwe żeby tego nie widziała. Widzi to co dzień w lustrze. I chyba musiała by być przygłupia by nie zdawać sobie z tego sprawy. Zdaje sobie sprawę – jestem tego pewien. Tak – ona nawet tą swoją idealność podkreśla. Jej włosy, czy też rzęsy nie są dziełem przypadku. Ale jak to jest być takim ideałem, no jak to jest? Myśl ta nurtuje mnie od dni kilku.

W rzeczywistości zauważyłem kolejną rzecz po Wielkim Wozie z ubiegłego tygodnia. W rzeczywistości zauważyłem ciszę. Ona jest już od jakiegoś czasu, nie potrafię określić od jakiego, ale jest już chyba długo. Cisza. Cisza w której nie słychać żadnego ptaka. Pamiętam jak zamykałem nad ranem okno, bo się spać nie dało – tak wszystko śpiewało – a teraz … teraz od czasu do czasu zakracze wrona – to wszystko.
W rzeczywistości ostatnie parę wieczorów było takimi wieczorami jakich mało tego lata. Takimi wieczorami letnimi. Nie potrafię tego opisać – tzn potrafię tylko czasu szkoda – ale takimi wieczorami które całe mógłbym spędzać na nadmorskiej plaży lub łące skoszonej trawy. Szkoda, że tak mało takich.
W rzeczywistości w środę byłem oddać krew. Nie oddałem.
W rzeczywistości mało jeżdżę motórem. Ale wystarczyło dzisiaj parę kilometrów by stwierdzić – nie, choćbym miał 10 kilometrów rocznie przejechać – warto czekać, warto Rumaka trzymać, warto się o niego troszczyć.

W rzeczywistości nie potrafię zrozumieć dlaczego raz mam siły i chęć a raz nie. Martwię się trochę bo niechęć i bezsilność dopada mnie w dni wolne. W dni kiedy wyspać się mogę, kiedy nic mnie nie goni, kiedy mogę sobie poleżeć. Może ja nie potrafię już funkcjonować bez wstawania o 5 rano, bez pracy, bez pośpiechu? Tego akurat świadomość napawa mnie przerażeniem. A może ja powinienem po prostu poleżeć tak nic nie robiąc parę dni? Może mój wyczerpany organizm sam się o to upomina gdy tylko może? Choć dzisiaj, choć do południa było jak powyżej, to po południu coś mnie wzięło. Tak wzięło, że zaliczyłem udany bieg. I podczas biegu tego spotkałem żurawie. Chyba już się do wylotu zbierają – koniec lata? - a ja przecież nad morzem jeszcze nie byłem.
W rzeczywistości wierzyłem w nas.

3 komentarze:

  1. Też mnie ciekawi co sama o sobie myśli ta kobieta, bo tak wiele pięknych kobiet jest zagubionych w świecie swoich zmyślonych kompleksów. Szkoda, że nie zagadałeś, nie powiedziałeś jej, że jest idealna. Możliwe, że nikt jej nigdy tego nie powiedział a samemu ciężko dojść do takiego wniosku.
    Co do chwilowych niechęci, organizm faktycznie czasem sam dopomina się o odpoczynek. Można mu zafundować jeden dzień kompletnego nic nie robienia i nagle wszystkie chęci do działania mogą wrócić. przynajmniej w moim przypadku to tak działa.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaskoczę Cię Er - ta piękna pani, tudzież dziewczyna, może nie mieć zielonego pojęcia, że jest ideałem. Może codziennie patrzeć w lustro i widzieć coś, co jej nie odpowiada. Może patrzeć na dziewczynę obok i myśleć: "Tej to dobrze, w końcu jest ideałem". Serio, może tak być.

    W rzeczywistości, choć dziś niedziela i jeszcze w miarę wcześnie, to strasznie czuję się zmęczona tym dniem. Więc logiki w tym za grosz. W rzeczywistości zauważyłam też, że na wsi u mnie coraz mniej bocianów. Jeszcze niedawno po kilka siedziało w każdym gnieździe, a teraz pustki. To chyba rzeczywiście koniec lata się zbliża :(

    OdpowiedzUsuń
  3. jesień idzie... nie ma na to rady...

    OdpowiedzUsuń