niedziela, 9 sierpnia 2020
Ścieżka 607 Do przodu
Czas chyba najwyższy skończyć z tą obłudą. Czas chyba powiedzieć to, co siedzi gdzieś tam głęboko we mnie. Czas skończyć udawanie. Czas najwyższy powiedzieć wprost i otwarcie. Czas powiedzieć szczerze po co chcę wygrać w totka. To takie opowiadanie, że zrobię tyle dobrego, że tylu osobom pomogę, że nie chcę tego dla siebie, że będę dalej żył skromnie i uczciwie. Skromnie i uczciwie żył dalej będę – to nie ulega wątpliwości. Zrobię dużo dobrego i wielu osobom pomogę – z pewnością. Ale tak naprawdę, tak bez ściemy głównym i najważniejszym powodem dla którego chcę wygrać jest przemożna chęć ujrzenia pewnych twarzy. Chcę zobaczyć na tych twarzach wkurwienie. Chcę, pragnę, marzę o tym żeby te twarze były wściekłe, żeby przeklinały świat, los, Boga. Chcę żeby ta moja wygrana zatruła im życie. Żeby mnie nienawidziły, żeby kipiały złością na mój widok. Chcę żeby jedynym skojarzenie ze mną było dla nich: farciarz kurwa pierdolony. Chcę żeby rzucały na mnie wściekłe spojrzenia gdy będę siedział z bułką na ławeczce Starego Miasta. Chcę żeby życzyły mi najgorszego gdy smażył kiełbasę nad ogniskiem na plaży. Chcę żeby mi podstawiały nogę gdy będę biegał swoje dyszki. I chcę żeby się wylało z nich to co w nich siedzi. Chcę żeby odsunęli się ode mnie wszyscy zazdrośnicy którzy teraz, jako tako, się przy mnie trzymają. Chociaż … przecież tak naprawdę przy mnie nikogo nie ma – kto więc miałby się odsuwać. Tak naprawdę jedyną osobą jaka przy mnie trwa, mimo bólu i cierpienia jakie jej zadaję, jest moja mama. No ale to zupełnie inna sprawa. Tak więc pieprzyć całą resztę. Niech mnie nienawidzą, niech mnie przeklinają, niech mój widok wywołuje u ich odruch wymiotny. I niech się ukażą fałszywi przyjaciele , niech przyjdą, niech pokażą swoje prawdziwe oblicze. Bo o ile wielu znienawidzi, myślę, że będzie i kilku którzy sobie przypomną o moim istnieniu. Chciałbym ich poznać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz