poniedziałek, 19 lipca 2021

Ścieżka 632 Do przodu

 Nawet dobra ta Kadarka. Różowa. Franz by powiedział - pluszowa. Smaki erowych niskobudżetowych wakacji. Szkoda że nie mam kartki papieru, napisałbym notkę. Notkę siedzącego na plaży. Ale mam przecież telefon. Technologia w służbie człowieka. A więc to, jeżeli ujrzy to światło dzienne pisane jest na plaży. Dzień pierwszy. Przed chwilą pokrokpilo. Wątpliwości naszły czy też dzisiejsza plaża nie okaże się niewypałem. Nawet mimo kłody za którą umieściłem swoje gniazdo. Siedzę. Już nie pada. Pluszowa Kadarka szumi. A nie- to jeszcze nie to - na razie to tylko morze. Szumi. W tekście pisanym zleje się to w jedną całość - ale w tutaj teraz tej realności właśnie następuje pauza. Ktoś tam gdzieś krzyczy i wysuwam się zza kłody co to też tam za dziwa. Jakaś dziewczyna biegnie plażą. Może jutro pobiegnę z nią? Cycki jej się bujają. Ziewnąlem. Ciekawe czy pluszowa Kadarka zaszumi? Zaszumi - no przeca - ciekawe jednak kiedy i jak bardzo? Ale ja jestem pojebany. Siedzieć na plaży, pić tanie wino i pisać pierdoły na telefonie. Czy to możliwe w normalnej głowie? Tak - jestem pojebany. Fakt że mniej tego z każdym dniem we mnie ale jestem pojebany. W tekście pisanym zleje się to w jedną całość ale tu następuje pauza - czy to może ta chwila by słać pocztówkę z Nadmorza do koleżanki Kani? Jak ten tekst ujrzy światło dzienne sama się o tym przekona. Ahh. Westchnalem. I zaśmiałem się sam z siebie. Czy to już pluszowa Kadarka? Ciekawe jaki będzie ten pobyt. To drugi w tym roku. Mam zapas taniego wina, mam trawę, mam chęć się zrestartować. Za mało się chyba w ostatnich latach restartuje. Za dużo kontroli, za dużo planu. Nie płynę z nurtem. Walczę. Ciągle walczę. Kiedyś kiedyś jak byłemu piękny i młody, jak puszczałem widzę, jak tracilem kontrolę ludzie lgnęli do mnie jak do miodu. Później, gdy już wracałem - mówili -szkoda. Kurde, głodny jestem. Gdybym miał kiełbasę zrobiłby ognisko na plaży. Nic to - zrobię jutro. Muszę tylko zapodac dawkę pluszowej Kadarki. Albo zioła. W tekście pisanym zleje się to pewnie w jedną całość ale teraz następuje pauza. Myśl. Kurna - jebać to wszystko. To całe to moje życie, te sprawy nieudane, ta miłość straconą. Wiecie kurwa ludzie co? Piękne jest. Siedzę se za konarem, morze szumi, czeka mnie pierwsza noc w namiocie, nie wiem co będzie jutro ale kocham to te życie. Nawet jak jest chujowe. Zaśmiałem się. Tak - to chyba już pluszowa Kadarka szumi. I chyba to właśnie lubili we mnie ludzie kiedyś. Ja pierdykam. Jest 21 a tu widno jakby w dzień. Normalnie o tej porze myślałby że czas palulki co jutro. A teraz? Teraz siedzę se za konarem na plaży, piję tanie wino, piszę notkę na telefonie i generalnie jest mi dobrze. Wschodzi księżyc. Rozkręcam się. Pisałbym bym teraz w nieskończoność. Kurcze móc tak posiedzieć na plaży przy tanim winie i pogadać o życiu. A tak? Siedzę sam i pisze w próżnię.  Tak w ogóle to nie mam o to do nikogo pretensji. Taki styl życia wybrałem. Fajne by było jednak dzielić to dziwactwo z jakąś bratnią duszą. Ciężko być pojebanym. W tekście pisanym zleje się to pewnie w jedną całość ale teraz mogę potwierdzić - jest kurwa jest kurwa zajebiście. Jacyś ludzie rowerowi obok się rozbili. A ja se sam siedzę. Pluszowa Kadarka szumi. Zaraz się skończy. I cóż ty erku na to. A ja erek nietoperek. Niebo pomarańczowe za mná, morze szumi, pluszowa Kadarka szumi a koleżanka Kania pewnie już wie że właśnie nie otrzymała pocztówki. I tu zaśmiałem się szelmowsko. Choć w tekście pisanym zleje się to pewnie w jedną całość.

1 komentarz: