środa, 21 lipca 2021

Ścieżka 633 Do przodu

 Dzień trzeci blog drugi. Miały być daily błogi ale się wczoraj tak upaliłem tak upaliłem że nic nie napisałem. Kurde ale się upaliłem. Niemiłosiernie. Ależ było śmiechu. Jeszcze teraz na samo wspomnienie parskam śmiechem. Uśmiałem się po pachy. Potem oczywiście, jak wróciłem do namiotu to latały też helikoptery he he, a może faktycznie latały. Nie wiem - nie chciało mi się wyłazić i sprawdzać. A jakie obrazy po zamknięciu oczu, ehh. Cudowne. Pełnia kolorów pełnia kształtów. Oby zawsze takie palenie. A dziś Kadarka czerwona. Dalszy ciąg niskobudżetowego pobytu. Ja nie będę przedstawiał paragonów grozy. Kadarka czerwona lepsza chyba niż Kadarka różowa. Ciekawe czy zaszumi jak różowa? W tekście pisanym zleje się to pewnie w jedną całość ale tu następuje pauza - czekamy.

Ale jest kurde zarąbiście. Zachodzące słońce pokazało się zza chmury. Leżę se za prowizorycznym schronieniem z drzwi czy co to też jest nie wiem znalezionym na plaży, patrzę se w niebo, pogwizduje se przebój Anny Jantar Nic nie może przecież wiecznie trwać, popijam sobie czerwoną Kadarkę, zaśmiewam na wspomnienie wczorajszego palenia i praktycznie nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba. Nawet dobra ta Kadarka czerwona. Tak - ja paragonów grozy przedstawiać nie będę. Nawet za paluszki z Lewiatana za 2,59 które do tej Kadarki podgryzam. O rany - westchnalem. Jest zajebiście. Nawet jeśli miłość nie może wiecznie trwać i trzeba mi za nią teraz płacić. 

Mówię do ciebie w szumie traw. No fakt. Mówię do ciebie w śpiewie ptaków. No faktycznie. Mówię do ciebie w zachodzie słońca. Bezsprzecznie. Ale tak prawdę mówiąc to Ty Boże nic do mnie nigdy nie powiedziałeś. Są sprawy na tym świecie których nawet sam Pan Bóg nie potrafi załatwić. I nie mówię tego wcale jako podpucha. Bo niby jakby to się miało stać? Nie ma takiej możliwości. Są sprawy na tym świecie których nawet sam Pan Bóg nie potrafi zrobić.

Ależ przepiękny był ten zachód słońca. Wielkie, czerwone właśnie schowało się za horyzontem. Jeszcze tylko dotykając morza rozszerzało się u swej podstawy tworząc tak jakby kształt grzybka. Minęła 21:02 i teraz zostaje czekać na gwiazdy.Wyszłem wyszedłem wyjściem 77. To moje drugie pod względem ulubienności wyjściem. Pierwsze jest 82. Ale 82 bardziej sentymentalnie. 77 bardziej uroczo. Kwestia czasu jak 77 przebije 82. Idę se tak tym wyjściem 77, gadam do siebie, rozglądam na około czy nikt przypadkiem nie słyszy i ubolewam zarazem że nie mam kamery by to całe moje gadanie do siebie nagrać. I gdy już dochodzę bliżej cywilizacji, z naprzeciwka dochodzą jakieś światła, jakieś głośne rozmowy. Ocho jest okazja. Chowam się za drzewo a gdy rozgadana hałastra przechodzić obok wyskakuję z ciemność z okrzykiem uuuuaaaaa. Wrzasku, piasku. Koniec końców chłopaki przybijają piony ze stwierdzeniem - doooobre. Dziewczyny jęczą - mam zawał Nawet dobra ta Kadarka czerwona. Chociaż nie kopnęła jak ostatnio różowa. A przecież % taki sam. Ciekawe jak jutrzejsze palenie.


3 komentarze:

  1. aż musiałam sprawdzić co to jest ta Kadarka :) dobrej zabawy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kadarka kojarzy mi się z otwieraniem jej widelcem podczas babskiego wieczoru z przyjaciółką na studiach. To bardzo dobre wspomnienia :) I oby Tobie jak najwięcej dobrych wspomnień przyniosła ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wychodzi na to że jesteś beż grosza, walisz tanie wino ( czerwona najlepsza beż sprzecznie) Morgan ? Morgen ? Davis tez jest cudowne. Nie pamiętam nazwy dokładnie. Zawsze miałam z tym problem. Upalasz się zielskiem i płacisz za miłość?
    Woooooooow. Co tu się wyprawia.
    Biorę popcorn i czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń