piątek, 8 września 2023

Ścieżka 660 Do przodu

 I znowu jestem na tej samej kłodzie obsypanej piaskiem co ostatnio. I znowu z niej nadaję. Niezłe palenie miałem przedwczoraj. Takie aż do latania. Jednak nie poleciałem. Nie poleciałem bo się wydygałem. Roślina mówiła mi puść, oddaj się, zaufaj będzie fajnie - ja jednak trzymałem wszystko w ryzach. Niby bez kontroli a jednak wszystko pod kontrolą. I później jeszcze, gdy już wracałem przez las, kiedy wszystkie drzewa stały mi się braćmi, i każde pozdrawiam z szacunkiem. I kiedy oparłem dłoń o jedno, i czułem z nim jedność i czułem płynącą z niego moc. I roślina mówiła przytul się, poczujesz się dobrze ja trzymałem się z dystansem. Nie przytuliłem drzewa. A dlaczego? A dlatego że cały czas siedziała mi z tyłu głowy myśl - a co ludzie powiedzą. Co sobie pomyślą gdy zacznę latać lub przytulę się do drzewa. Nikt mnie tu nie zna, małe są szanse na spotkanie kogoś o tej porze w lesie a ja jednak cały czas się bałem. Taka właśnie jest prawda o mnie. Nie żyję własnym życiem - żyję opinią ludzi. Nie jestem sobą - jestem wytworem świata zewnętrznego. Ciągle obawaim się ośmieszenia. Zawsze tak było - teraz dosadnie zdałem sobie z tego sprawę. Ciągła obawa, ciągłe dążenie do spełnienia oczekiwań. Ciągły wstyd. Jak wtedy mam być szczęśliwy? Jak być spełniony? Nic dziwnego że koniec ostatnigo palenia był smutny. Nic dziwnego że zasnąłem z żalem. I dokładnie tak mam w życiu. Niby wszystko jest dobrze, niby się układa a na koniec każdego dnia, gdy kładę głowę na poduszkę czuję jakiś smutek jakiś żal.

P.S.
Nie myślałem że będę miał takie wspaniałe Nadmorze we wrześniu - i zarówno to dzienne jak i to nocne. Dzisiejszy plażing był idealny a aktualna noc zapowiada się równie nieziemsko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz