I
już.
Po
tym co napisałem tydzień temu zostało jeno wspomnienie. Czasem
myślę sobie, patrząc wstecz, tak właśnie tydzień wstecz, czy
nawet dzień wstecz, czy nawet patrząc wieczorem na ranek, jak wiele
może się zmienić, jak bardzo może się różnić. Tydzień temu
zwątpienie i bezsilność, dzisiaj, no może nie nadzieja i
entuzjazm, ale przynajmniej – spokój. Dzisiaj jest spokój. Spokój
czyli to takie zwykłe – a jebać to wszystko, a może raczej –
co się będę przejmował. I zastanawiam się nad tym, zrozumieć
próbuję, a dlaczego tak, a po co. Widocznie tak to już musi być.
Musimy nieustannie doświadczać smutku i radości, zwątpienia i
wiary, siły i bezsilności. Tydzień temu potrzebowałem pocieszenia
dzisiaj mogę się nim dzielić. Tak na marginesie dziękuję za
słowa otuchy. Dziękuję za słowa które są wsparciem. Za słowa
przez które płynie przekaz że nie jesteś sam, nie jesteś taki
obojętny, że ktoś tam gdzieś, ktoś kto cię nawet nie zna, łączy
się z twoim bólem ( ciekawe czy było by tak nadal gdyby cię
poznał - no ale to w tej chwili nie ważne ). Dziękuję więc,
szczególnie Wielka Szu i Kania, za wasze wsparcie ( i dzięki Kaniu za Mobiego, też myślalem że gdzieś to musi być przecież napisane ale chyba jakaś gapa ze mnie albo po prostu nie miałem wtedy tego zobaczyć ) . A bo tak to już
jest. Er to nieraz taki mały, chłopczyk. I gdy mu wszystko z rąk
leci, gdy nic mu się nie udaje zaczyna płakać i wówczas
potrzebuje by go ktoś przytulił, by go pogłaskał po główce i
powiedział „nie płacz erku, wszystko będzie dobrze, a tak w
ogóle erku to fajny z ciebie chłopczyk”. I wówczas erek ociera
łezki, patrzy czerwonymi oczkami na tego kogoś, chwilkę łączy
odpowiednie zwoje w swojej główce, drapie się w łepetynkę i
stwierdza ze zdziwieniem - „no przecież!, no przecież że będzie
dobrze, i no przecież że jestem fajny”. I wstaje z kolan,
wychodzi na świat i wówczas klękajcie narody. Bo co by nie było,
jak by człowiek nie był twardy czasem potrzebuje kogoś by mu
przypomniał o tym że nie jest taki beznadziejny jak się mu właśnie
wydaje. Potrzeba nam wsparcia, potrzeba nam bliskości. I tu mogę
zwinnie przejść do tematu u Bialutkiej. Ale zanim przejdę to
jeszcze raz ją opierdolę za takie tam u niej pisanie. Kobieto!
Opamiętaj się. Walisz tyle w jednym poście że po przeczytaniu go,
człowiek, przynajmniej ja, aż się trzęsie z emocji. I chęć
człowiek ma, przynajmniej ja, komuś - najchętniej Bogu –
przypierdolić. Ale. Wracając do tematu. Poprosiłaś mnie, jako
rodzynka, do wyrażenia swojej opinii. Otóż taki ze mnie rodzynek
jak z koziej dupy trąba. A poza tym to wiadomo wszem że temat ten
to mój konik i tyle już o tym tu się rozpisywałem że jeżeli
ktoś tylko uważnie czytał, zdanie moje zna doskonale. No ale skoro
zostałem poproszony to postaram się je tu w kilku słowach
streścić. Wracając więc do koziej dupy i trąby to taki ze mnie
właśnie facet. Wiadomo, temu nie ma co zaprzeczać, potrzeby mam
jak każdy. Teraz z racji wieku może już mniejsze. Ale zawsze, jak
pamięcią sięgam, czy to za małolata czy w czasach bardziej
współczesnych, przelecenie kobiety nie było sprawą
pierwszorzędną. Pewnie że były chwile że chciałem zaliczyć je
wszystkie, ale to były tylko chwile. Zawsze wracała ta myśl
przewodnia że kobietę trzeba szanować, trzeba ją poznać zanim do
czegoś ma dojść, i że kobieta to w sumie gatunek nadrzędny.
Wyobrażasz więc sobie moje zaskoczenie gdy coraz to z różnych
stron zaczęły docierać do mnie sygnały że kobieta to i sama się
nie szanuje i tak w ogóle to żaden z niej gatunek nadrzędny a
jedynie taki sam osobnik jak cała reszta populacji ( czytaj chłop
). I z czasem wezbrała w mnie złość na taki porządek. Prysły
nadzieje i wierzenia. I zły byłem na kobiety, a może raczej na
siebie że tak się oszukałem. To był długi okres w moim życiu.
Długi i mroczny. Dałem sobie spokój z kobietami. A teraz? Teraz
chyba już dojrzałem. I odpowiadając na twoje pytania. Jak się
jakaś chce puszczać – niech się puszcza. Jej sprawa. Może to
robić na ławce w parku a ja jedynie popatrzę chwilę, poanalizuję
technikę i pójdę dalej. Ani nie potępiam ani nie pochwalam, jej
sprawa. Każdy robi to ile razy chce, z kim chce i gdzie chce i
chodzi tylko o to by na końcu gdzieś tam nie miał do siebie
wyrzutów. Ja żyje sobie po swojemu a takie, jak ty to nazwałaś,
zaraz zaraz muszę sprawdzić …lotną to nie mój świat. Ten świat
istnieje sobie, ja istnieję sobie. I wówczas tylko gdy tamten świat
wtargnąć chciał będzie do mojego mogę go zacząć analizować
jak pasuje do moich zasad. I jeżeli różnił się będzie, a różni
się w każdym doświadczonym przeze mnie do tej pory przypadku,
ciężko będzie mu się przebić. Jeszcze raz powtarzam, nie
potępiam tych tam, ale jeżeli spotykam kogoś kto w swoim życiu
miał więcej niż jednego partnera to chciałbym przynajmniej znać
powody dla jakich to się stało. Ciężko zrozumieć mi ładną,
inteligentną dziewczynę która rozkłada nogi na lewo i prawo. No
jeśli to lubi – ok. Ale czy się szanuje. Wg mnie nie. No może ma
jakieś ku temu powody. Może ma jakieś trudne przeżycia, szuka
akceptacji. Może dąży do osiągnięcia jakiegoś celu? A może po
prostu jest za często pijana i jakoś tak samo, z wiatrem, wychodzi.
No ale towarzystwo też trzeba sobie umieć dobrać. Ja osobiście
nie przeleciałbym pijanej panienki za żadne skarby świata.
Zresztą miałem w swojej karierze przypadki gdy nagie i pijane
dziewczyny właziły pod kołdrę. No cóż przykrywałem je wówczas
kołdrą i życzyłem spokojnych snów księżniczce. Ale miałem też
kumpli co takie dziewczyny objeżdżali jeden po drugim. Dlatego
widzisz jaki ze mnie rodzynek. Tak. U mnie liczy się głowa. No nie
dam rady przespać się z kobietą z którą nie łączy mnie coś
więcej niż samo pożądanie ciała. Takie coś to mogę porównać
do obcowania z gumową lalą. Albo do zwykłego zwalenia sobie konia.
Z zastrzeżeniem że to drugie może być o wiele bardziej przyjemne.
Przecież sam wiem wówczas kiedy ma być wolno, kiedy delikatnie a
kiedy ma być koniec. Zresztą. To ma polegać na tym by nie brać
samemu a brać i dawać. To nie ma być zwykłe dymanie a doznanie.
Doznanie na poziomie duchowym. Takie tam te numerki na boku to nie
dla mnie. To takie płytkie i przyziemne że mnie nie pociąga. A
jeżeli ma mieć to wymiar wyższy i jeżeli mam mieć poczucie
bliskości to mam zarazem poczucie odpowiedzialności. Już tak mam
że jak się w coś angażuję to z sercem. I przywiązuję się.
Łączę się. Zresztą. Ileż razy to już czytałem a dopiero
ostatnio u ciebie mnie olśniło. Bo to nieraz tak jest że niby coś
znamy, niby coś wiemy a dopiero dostrzeżone to z innej perspektywy
nabiera wyrazu i sensu. Wiesz o czym mówię. Oczywiście o „Małym
Księciu”. Wspomniałaś kiedyś o lisie.
-
Żegnaj – powiedział.
-
Żegnaj – odpowiedział lis. A oto mój sekret. Jest bardzo prosty:
dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla
oczu.
-
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu – powtórzył Mały
Książę, aby zapamiętać.
-
Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ
poświęciłeś jej wiele czasu.
-
Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu … - powtórzył Mały
Książę, aby zapamiętać.
-
Ludzie zapomnieli o tej prawdzie- rzekł lis – Lecz tobie nie wolno
zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
I
na tym mógłbym w sumie zakończyć te moje parę słów. Parę słów
– dobre sobie. O tym akurat to mógłbym pisać i pisać. I jak
tylko coś pociągnie mnie za język to się nakręcam jak jakieś
perpetum mobile. Może to i masło maślane. Może i nie do końca
takie jak miało być – noż za mało po porostu czasu i miejsca.
Tyle. Może jeszcze, a tam, na pewno jeszcze wrócę do tego tematu.
Aaaa.
I zapomniał bym. Oralny jest super.
P.S.
W sprawie doprecyzowania odpowiedzi jestem do dyspozycji z tym że
jak już wspomniałem taki ze mnie rodzynek jak z koziej dupy trąba
więc moje zdanie nic Ci nie da.
A
teraz idę oglądać mecz Górnika. Z tym większym zadowoleniem że
znam już wynik i wiem że wygrali. I to też jest dowód na to że
warto wierzyć, że warto trwać, że nie trzeba od razu porzucać,
odchodzić. Jeszcze kilka tygodni temu pisałem jak bardzo dobija
mnie to że mój klub dostaje w dupę z meczu na mecz. I co? Warto
wierzyć, warto trwać. Wygrywa i to w jakim stylu 5:2, 3:2 a teraz
4:2. I tak trzymać.
A
bilety na Ukrainę we Francji już mam.
A
I jeszcze apropo pójścia i oglądania meczu. Przez ostatnie dwa
tygodnie to tak. Dwa tygodnie temu w niedzielę obejrzałem mecz,
choć nie do końca w spokoju bo ktoś mi w tym nieustannie
przeszkadzał, tydzień temu obejrzałem mecz, w tygodniu to jakoś
tak ze dwie godziny popatrzyłem w tiwi i to wszystko. Wiadomości
nie słucham, newsów nie czytam. Nie wiem co się na świecie i w
naszym pięknym kraju dzieje i wiecie co – dobrze mi z tym.
I
JUŻ.
Słuchaj no , przeszkadzać, a domagać się potrzeby pilnej w postaci koca to różnica . !!! Tak myślałam... tak myślałam, że napiszesz że Ci to lotto. Że masz centralnie w dupie czy ktoś gdzieś komuś, coś za rogiem, że to jego sprawa. Mi też to lata- ja też mam to w dupie, próbowałam jedynie zdefiniować, gdzie kończy się wyzwolenie, a zaczyna kurestwo, ale... do tego chyba potrzebne nam pół litra .
OdpowiedzUsuńi ogórki! pamiętajcie o ogórkach kiszonych!!!;) bo widzisz Eru, każdy z nas to gdzieś taki blaszany rycerzyk, co walczy sobie ze smokami... no zobacz, piszesz mi o wsparciu, a ja się zastanawiam że o co kurde kaman? helou? tak to jest zakorzenione we mnie, że jakoś naturalnie piszę co czuję i myślę, czasem się dzielę tym jak to bywa u mnie w podobie sytuacyjnej i jakby nie zdaję sobie sprawy z tego że to pomaga, nie kalkuluję, nie zastanawiam się czy pomoże czy nie i jak by to ubrać w słowa, żeby pomogło... co nie znaczy, że czasem nie kopię terapeutycznie we dupsko;)a co do tych lotnych itp to już wiesz wszystko:)
OdpowiedzUsuńOj Erze jesteś rodzynkiem i to nawet nie wiesz jakim. Ja mam to szczęście, że nie jedynym jakiego znam, ale tak czy siak, Twoja postawa w obecnych czasach jest mocno unikatowa.
OdpowiedzUsuńI cieszę się bardzo, że jest już u Ciebie lepiej. Nawet nie wiesz, jak mi się paszcza cieszyła do monitora, jak to czytałam. A jeszcze ten kawałek na koniec, który uwielbiam... Wisienka na torcie Er! To Ci się udało :)
No i faktycznie "Erku fajny z ciebie chłopczyk" co więcej rzekłabym, że człek fajny. Ludzie szybko osądzają, krytykują, mam wrażenie i chyba się nie mylę: że szybciej i ostrzej w stosunku do kobiet "puszczających się".. a w sumie, to co komu do tego? żal dupę ściska czy co? ;)
OdpowiedzUsuńTakich małych płaczących, ty Erka, ja loncię, wymagających pocieszenia, w sobie w środku, każdy chyba ma... Ujawniają się czasem... ;)
loonei