sobota, 19 grudnia 2015

Ścieżka 369 Do przodu


I już.
Po tym co napisałem tydzień temu zostało jeno wspomnienie. Czasem myślę sobie, patrząc wstecz, tak właśnie tydzień wstecz, czy nawet dzień wstecz, czy nawet patrząc wieczorem na ranek, jak wiele może się zmienić, jak bardzo może się różnić. Tydzień temu zwątpienie i bezsilność, dzisiaj, no może nie nadzieja i entuzjazm, ale przynajmniej – spokój. Dzisiaj jest spokój. Spokój czyli to takie zwykłe – a jebać to wszystko, a może raczej – co się będę przejmował. I zastanawiam się nad tym, zrozumieć próbuję, a dlaczego tak, a po co. Widocznie tak to już musi być. Musimy nieustannie doświadczać smutku i radości, zwątpienia i wiary, siły i bezsilności. Tydzień temu potrzebowałem pocieszenia dzisiaj mogę się nim dzielić. Tak na marginesie dziękuję za słowa otuchy. Dziękuję za słowa które są wsparciem. Za słowa przez które płynie przekaz że nie jesteś sam, nie jesteś taki obojętny, że ktoś tam gdzieś, ktoś kto cię nawet nie zna, łączy się z twoim bólem ( ciekawe czy było by tak nadal gdyby cię poznał - no ale to w tej chwili nie ważne ). Dziękuję więc, szczególnie Wielka Szu i Kania, za wasze wsparcie ( i dzięki Kaniu za Mobiego, też myślalem że gdzieś to musi być przecież napisane ale chyba jakaś gapa ze mnie albo po prostu nie miałem wtedy tego zobaczyć ) . A bo tak to już jest. Er to nieraz taki mały, chłopczyk. I gdy mu wszystko z rąk leci, gdy nic mu się nie udaje zaczyna płakać i wówczas potrzebuje by go ktoś przytulił, by go pogłaskał po główce i powiedział „nie płacz erku, wszystko będzie dobrze, a tak w ogóle erku to fajny z ciebie chłopczyk”. I wówczas erek ociera łezki, patrzy czerwonymi oczkami na tego kogoś, chwilkę łączy odpowiednie zwoje w swojej główce, drapie się w łepetynkę i stwierdza ze zdziwieniem - „no przecież!, no przecież że będzie dobrze, i no przecież że jestem fajny”. I wstaje z kolan, wychodzi na świat i wówczas klękajcie narody. Bo co by nie było, jak by człowiek nie był twardy czasem potrzebuje kogoś by mu przypomniał o tym że nie jest taki beznadziejny jak się mu właśnie wydaje. Potrzeba nam wsparcia, potrzeba nam bliskości. I tu mogę zwinnie przejść do tematu u Bialutkiej. Ale zanim przejdę to jeszcze raz ją opierdolę za takie tam u niej pisanie. Kobieto! Opamiętaj się. Walisz tyle w jednym poście że po przeczytaniu go, człowiek, przynajmniej ja, aż się trzęsie z emocji. I chęć człowiek ma, przynajmniej ja, komuś - najchętniej Bogu – przypierdolić. Ale. Wracając do tematu. Poprosiłaś mnie, jako rodzynka, do wyrażenia swojej opinii. Otóż taki ze mnie rodzynek jak z koziej dupy trąba. A poza tym to wiadomo wszem że temat ten to mój konik i tyle już o tym tu się rozpisywałem że jeżeli ktoś tylko uważnie czytał, zdanie moje zna doskonale. No ale skoro zostałem poproszony to postaram się je tu w kilku słowach streścić. Wracając więc do koziej dupy i trąby to taki ze mnie właśnie facet. Wiadomo, temu nie ma co zaprzeczać, potrzeby mam jak każdy. Teraz z racji wieku może już mniejsze. Ale zawsze, jak pamięcią sięgam, czy to za małolata czy w czasach bardziej współczesnych, przelecenie kobiety nie było sprawą pierwszorzędną. Pewnie że były chwile że chciałem zaliczyć je wszystkie, ale to były tylko chwile. Zawsze wracała ta myśl przewodnia że kobietę trzeba szanować, trzeba ją poznać zanim do czegoś ma dojść, i że kobieta to w sumie gatunek nadrzędny. Wyobrażasz więc sobie moje zaskoczenie gdy coraz to z różnych stron zaczęły docierać do mnie sygnały że kobieta to i sama się nie szanuje i tak w ogóle to żaden z niej gatunek nadrzędny a jedynie taki sam osobnik jak cała reszta populacji ( czytaj chłop ). I z czasem wezbrała w mnie złość na taki porządek. Prysły nadzieje i wierzenia. I zły byłem na kobiety, a może raczej na siebie że tak się oszukałem. To był długi okres w moim życiu. Długi i mroczny. Dałem sobie spokój z kobietami. A teraz? Teraz chyba już dojrzałem. I odpowiadając na twoje pytania. Jak się jakaś chce puszczać – niech się puszcza. Jej sprawa. Może to robić na ławce w parku a ja jedynie popatrzę chwilę, poanalizuję technikę i pójdę dalej. Ani nie potępiam ani nie pochwalam, jej sprawa. Każdy robi to ile razy chce, z kim chce i gdzie chce i chodzi tylko o to by na końcu gdzieś tam nie miał do siebie wyrzutów. Ja żyje sobie po swojemu a takie, jak ty to nazwałaś, zaraz zaraz muszę sprawdzić …lotną to nie mój świat. Ten świat istnieje sobie, ja istnieję sobie. I wówczas tylko gdy tamten świat wtargnąć chciał będzie do mojego mogę go zacząć analizować jak pasuje do moich zasad. I jeżeli różnił się będzie, a różni się w każdym doświadczonym przeze mnie do tej pory przypadku, ciężko będzie mu się przebić. Jeszcze raz powtarzam, nie potępiam tych tam, ale jeżeli spotykam kogoś kto w swoim życiu miał więcej niż jednego partnera to chciałbym przynajmniej znać powody dla jakich to się stało. Ciężko zrozumieć mi ładną, inteligentną dziewczynę która rozkłada nogi na lewo i prawo. No jeśli to lubi – ok. Ale czy się szanuje. Wg mnie nie. No może ma jakieś ku temu powody. Może ma jakieś trudne przeżycia, szuka akceptacji. Może dąży do osiągnięcia jakiegoś celu? A może po prostu jest za często pijana i jakoś tak samo, z wiatrem, wychodzi. No ale towarzystwo też trzeba sobie umieć dobrać. Ja osobiście nie przeleciałbym pijanej panienki za żadne skarby świata. Zresztą miałem w swojej karierze przypadki gdy nagie i pijane dziewczyny właziły pod kołdrę. No cóż przykrywałem je wówczas kołdrą i życzyłem spokojnych snów księżniczce. Ale miałem też kumpli co takie dziewczyny objeżdżali jeden po drugim. Dlatego widzisz jaki ze mnie rodzynek. Tak. U mnie liczy się głowa. No nie dam rady przespać się z kobietą z którą nie łączy mnie coś więcej niż samo pożądanie ciała. Takie coś to mogę porównać do obcowania z gumową lalą. Albo do zwykłego zwalenia sobie konia. Z zastrzeżeniem że to drugie może być o wiele bardziej przyjemne. Przecież sam wiem wówczas kiedy ma być wolno, kiedy delikatnie a kiedy ma być koniec. Zresztą. To ma polegać na tym by nie brać samemu a brać i dawać. To nie ma być zwykłe dymanie a doznanie. Doznanie na poziomie duchowym. Takie tam te numerki na boku to nie dla mnie. To takie płytkie i przyziemne że mnie nie pociąga. A jeżeli ma mieć to wymiar wyższy i jeżeli mam mieć poczucie bliskości to mam zarazem poczucie odpowiedzialności. Już tak mam że jak się w coś angażuję to z sercem. I przywiązuję się. Łączę się. Zresztą. Ileż razy to już czytałem a dopiero ostatnio u ciebie mnie olśniło. Bo to nieraz tak jest że niby coś znamy, niby coś wiemy a dopiero dostrzeżone to z innej perspektywy nabiera wyrazu i sensu. Wiesz o czym mówię. Oczywiście o „Małym Księciu”. Wspomniałaś kiedyś o lisie.
- Żegnaj – powiedział.
- Żegnaj – odpowiedział lis. A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu – powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu … - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie- rzekł lis – Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.
I na tym mógłbym w sumie zakończyć te moje parę słów. Parę słów – dobre sobie. O tym akurat to mógłbym pisać i pisać. I jak tylko coś pociągnie mnie za język to się nakręcam jak jakieś perpetum mobile. Może to i masło maślane. Może i nie do końca takie jak miało być – noż za mało po porostu czasu i miejsca. Tyle. Może jeszcze, a tam, na pewno jeszcze wrócę do tego tematu.
Aaaa. I zapomniał bym. Oralny jest super.
P.S. W sprawie doprecyzowania odpowiedzi jestem do dyspozycji z tym że jak już wspomniałem taki ze mnie rodzynek jak z koziej dupy trąba więc moje zdanie nic Ci nie da.
A teraz idę oglądać mecz Górnika. Z tym większym zadowoleniem że znam już wynik i wiem że wygrali. I to też jest dowód na to że warto wierzyć, że warto trwać, że nie trzeba od razu porzucać, odchodzić. Jeszcze kilka tygodni temu pisałem jak bardzo dobija mnie to że mój klub dostaje w dupę z meczu na mecz. I co? Warto wierzyć, warto trwać. Wygrywa i to w jakim stylu 5:2, 3:2 a teraz 4:2. I tak trzymać.
A bilety na Ukrainę we Francji już mam.
A I jeszcze apropo pójścia i oglądania meczu. Przez ostatnie dwa tygodnie to tak. Dwa tygodnie temu w niedzielę obejrzałem mecz, choć nie do końca w spokoju bo ktoś mi w tym nieustannie przeszkadzał, tydzień temu obejrzałem mecz, w tygodniu to jakoś tak ze dwie godziny popatrzyłem w tiwi i to wszystko. Wiadomości nie słucham, newsów nie czytam. Nie wiem co się na świecie i w naszym pięknym kraju dzieje i wiecie co – dobrze mi z tym.
I JUŻ.

4 komentarze:

  1. Słuchaj no , przeszkadzać, a domagać się potrzeby pilnej w postaci koca to różnica . !!! Tak myślałam... tak myślałam, że napiszesz że Ci to lotto. Że masz centralnie w dupie czy ktoś gdzieś komuś, coś za rogiem, że to jego sprawa. Mi też to lata- ja też mam to w dupie, próbowałam jedynie zdefiniować, gdzie kończy się wyzwolenie, a zaczyna kurestwo, ale... do tego chyba potrzebne nam pół litra .

    OdpowiedzUsuń
  2. i ogórki! pamiętajcie o ogórkach kiszonych!!!;) bo widzisz Eru, każdy z nas to gdzieś taki blaszany rycerzyk, co walczy sobie ze smokami... no zobacz, piszesz mi o wsparciu, a ja się zastanawiam że o co kurde kaman? helou? tak to jest zakorzenione we mnie, że jakoś naturalnie piszę co czuję i myślę, czasem się dzielę tym jak to bywa u mnie w podobie sytuacyjnej i jakby nie zdaję sobie sprawy z tego że to pomaga, nie kalkuluję, nie zastanawiam się czy pomoże czy nie i jak by to ubrać w słowa, żeby pomogło... co nie znaczy, że czasem nie kopię terapeutycznie we dupsko;)a co do tych lotnych itp to już wiesz wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Erze jesteś rodzynkiem i to nawet nie wiesz jakim. Ja mam to szczęście, że nie jedynym jakiego znam, ale tak czy siak, Twoja postawa w obecnych czasach jest mocno unikatowa.

    I cieszę się bardzo, że jest już u Ciebie lepiej. Nawet nie wiesz, jak mi się paszcza cieszyła do monitora, jak to czytałam. A jeszcze ten kawałek na koniec, który uwielbiam... Wisienka na torcie Er! To Ci się udało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i faktycznie "Erku fajny z ciebie chłopczyk" co więcej rzekłabym, że człek fajny. Ludzie szybko osądzają, krytykują, mam wrażenie i chyba się nie mylę: że szybciej i ostrzej w stosunku do kobiet "puszczających się".. a w sumie, to co komu do tego? żal dupę ściska czy co? ;)

    Takich małych płaczących, ty Erka, ja loncię, wymagających pocieszenia, w sobie w środku, każdy chyba ma... Ujawniają się czasem... ;)
    loonei

    OdpowiedzUsuń