Zaznaczam na wstępie że to tylko
stan na 15.06.2016
Czyli:
15.06.2016
Smok
będzie pewnie zaskoczony słownictwem. Wiecie co? Pierdolę to. Jak
Boga kocham. Pierdolę. Ja pierdolę, tak bardzo pierdolę. Mam taki
stan ducha aż boję się to opisywać. Naprawdę. To jest takie coś
jakby, no, tak jakby coś pękło. Było takie napięte, takie do
granic wytrzymałości napięte i nagle pękło. Pękło i już.
Koniec tego napięcia. No po prostu koniec. I już jest spokój. Tak.
Dobrze słyszycie - jest spokój. Jest kurwa, a raczej kurde blaszka,
spokój. Ja pierdolę, a raczej pierdzielę. Aż się boję tak
pisać. Spokój, spokój spokój. Jakie to wspaniałe uczucie. Jakie
piękne i jakie miłe. Aż się boję o tym pisać. A zaczęło się
w ubiegłą środę około dziewiętnastej. W ubiegłą środę około
dziewiętnastej odebrałem pozew. I przeczytałem co też tam
napisano. I wiecie co? Przeczytałem, usiadłem i …..... i się
uśmiechnąłem. Normalnie się uśmiechnąłem. Dacie kurwa, a
raczej kurde blaszka, wiarę? Uśmiechnąłem się. Uśmiechnąłem
się do tego wszystkiego co we mnie siedziało. I wydało się to
takie nieważne, takie niepotrzebne, takie głupie. I wszystko ze
mnie zeszło. Wszystko! Wszyściuteńko. I wiecie co? Nic już nie
chcę od tego człowieka. Nic, kompletnie nic. I tak miałem zostawić
mu ten cały majątek ale teraz to nawet nie jest już sprawa honoru
czy też mojej tej obrazy, dumy, pogardy wyrażonej słowami „a weź
se to wszystko”. Teraz to jest już tylko spokój. Pierdolę to, a
raczej pierdzielę. Nic już od tego człowieka nie chcę. Niech już
znika z mojego życia. Na zawsze. I nic już nie chcę od nikogo.
Poważnie. Te kilka słów które przeczytałem, te kilka słów
które podsumowały moje ostanie dwadzieścia lat otworzyły we mnie
jakby nowe ja. Jakbym nagle przejrzał, oprzytomniał, obudził się
czy też nie wiem co ale, ale widzę siebie teraz inaczej. I
odetchnąłem. I oddycham. Balon pękł, powietrze ze mnie zeszło i
oddycham. I oddycham samotnością. Tak właśnie – samotnością.
Te kilka słów które przeczytałem, te kilka słów które
podsumowały moje ostanie dwadzieścia lat uświadomiły mi że ja,
że mi, że dla mnie zostaje tylko samotność. I wiecie co? To jest
dobre. To jest kurde blaszka naprawdę dobre. Ja powinienem być sam.
Samotność to moje przeznaczenie. Zostanę samotny. Godzę się na
to, przyjmuję to, akceptuję. Zapewne zbraknie mi czasami bliskości,
ciepła drugiej osoby, czułych słów, wsparcia, podtrzymania na
duchu, poczucia więzi czy zwykłego seksu ( chociaż zwykłego to
raczej nie będę żałował, żałował będę braku seksu
niezwykłego ). Tak więc dokonało się. Wybieram samotność i
czuję w związku z tym ogromny spokój. Swoimi ścieżkami chadzał
będę w pojedynkę, nikogo przy okazji nie krzywdząc. Bo jeżeli
ten jeden człowiek, ten dla mnie najważniejszy, ten z którym
związałem swoje dwadzieścia ostatnich lat, lat na dolę i niedolę.
Jeżeli ten jeden człowiek którego, nie ukrywam i krzywdziłem,
podsumowuje te dwadzieścia lat tak, że od początku były pomyłką
i tą pomyłkę utwierdzały to ja na kolejne lata wybieram
samotność. Ile lat tych jeszcze zostało nie wiem. Ważne jest
jedno. Odnalazłem drogę. Odnalazłem siebie. Już niczego nie
muszę. Nikogo nie będę pragnął uszczęśliwiać na siłę. I
nikogo nie będę, nawet bezwiednie, zmieniał. Nikogo. Zostanę
sobie sam ze sobą. Ja er i moje życie. Już nie będę nikogo do
siebie przekonywał. Jeżeli komuś ta moja natura przypadnie do
gustu, proszę bardzo, nie będę od siebie odpychał. Wiem że
takiemu komuś kim się staję będzie trudno zaufać. Tak to już
jest że samotnicy nie budzą w zaufania. Wydają się
dziwni i podejrzani. Nie tak jak osoby towarzyskie, takie pełne
znajomych, przyjaciół, lajków. Więc będę sobie dziwny. Ale
wiem że mój stosunek do tych których mam nie zmieni się. Nadal
będzie mi zależało na mamie, na Patrycji, i na … na Smoku też.
I na wszystkich co tu wpadają też będzie mi zależało. Mam
nadzieję że zostaną. Tak apropo czy Smok i Kania zdają sobie
sprawę że 01.06.minął rok jak wstąpiły do klubu? No? Zdziwko
co? Nie wiedziały, wiem.Taki to już ten er – sentymentalny. Er wiedział ale nie powiedział. Miał
być tort i szampany ale to było jeszcze w czasach przed
samotnością, w czasach gdy był pogubiony, zdezorientowany, gdy
nie było mu do śmiechu. A że zapewne era sentymentalizm przy
okazji samotności jeszcze się pogłębi to się nie martwcie, za
rok wrócimy do świętowania.
I
jeszcze ciekawostka. Dzień po tym jak się uśmiechnąłem, jak
zdecydowałem co będzie moją drogą na następne lata, gdy
odpaliłem jutuba, tak ot bez powodu, w polecanych znalazłem coś
takiego. I zapewniam. Ani wcześniej nie szukałem w necie nic
takiego, anie nie wpisywałem haseł w wyszukiwarce, dosłownie nic.
Przypadek? Nie sądzę. Ja w przypadki nie wierzę.
Aaaaa
i jeszcze. Mam urlop. I o ile rok temu bałem się tego jak cholera.
Bałem się zostać sam. W pracy byli ludzie których znałem, na
których nawet mogłem polegać. I bałem się pustki braku zajęcia. Tyle
wolnego czasu na myśli, na wspomnienia. I brak perspektywy. Co robić
z tym wolnym, pustym czasem. Strach i bezsilność. Tak było. A teraz? Teraz jest inaczej. Teraz gdy już wiem co wybrałem, a przypominam
że jest tym samotność, jest inaczej. Teraz jest inaczej. Delektuję
się tą pustką. Delektuję się tym wolnym czasem. Delektuję się
tym nic nie robieniem. Delektuję się tym że chodząc na zakupach
między regałami, chodzę bez pośpiechu podgwizdujęc sobie pod
nosem. I delektuję się że jestem.
Acha.
Dziwne ale nikt nie wyrażał oburzenia że notki nie było w sobotę.
No cóż, może to i dobrze. Tak więc nie będzie zapewne też
oburzenia jak w najbliższą sobotę też nie będzie notki. W
najbliższą sobotę będę biegał po plaży w Marsylii i oczekiwał
na wtorkowy mecz. Nie czekajcie więc a jeżeli już ,to czekajcie na
mecz, i wypatrujcie we wtorek na stadionie biało czerwonych barw z
wiele mówiącym napisem ER.
A
teraz już zapowiadane wcześniej to coś z jutuba. To nie przypadek.
no nareszcie pękło bo przyznam bywałeś nieznośny, ale i tak Cię lubię, i tak się nie focham, i tak pewnie nie raz Cię ochrzanię, może nawet zranię i zgłoszę veto dla braku notki, tak! bo się oburzyam, ale z powodów oczywistych i nieukrywanych, jak to u mnie teraz jest nie miałam możliwości ani siły już skrobać, że why nie ma... niestety będę złym prorokiem i powiem, że napięcie wróci i wściekłośc, ale już nie taka, już inna, teraz już możesz meblować sobie puzzle życia tak jak chcesz, bez poczucia winy i krzywdy... pamiętam ten moment u siebie, tą zajebistą wolność, ten spokój, ten moment kiedy człowiek zupełnie odpuści, kiedy już wie, to było po pół roku, tyle że u mnie wszystko jakoś tak szybko się turla... później wracało, ale nie na długo, za to zaczynał doskwierać brak, który po zachłyśnięciu się coraz częściej przychodził i czasem mylił myśli i uczucia, ale... był chyba potrzebny... i teraz chociaż jest do rewersu kwadratowo to wiem, że jeśli się komuś nie podoba moja piaskownica i moje wiaderko i moje grabki to niech sobie idzie... to ja wybieram ludzi, z którymi mi po drodze... i masz to szczęście, albo pecha, ale mi z Tobą po drodze, tylko już się tak nie gub dobra? a nawet jak już się zgubisz to weź ten pieprzony telefon w rękę i powiedz "wiesz co szemrana, zgubiłem się", bo po to ten swój klub masz do cholery;) i jedź do tej marsylii i się baw i zdzieraj gardeło kibicując i wracaj bo jak dożyję swoich 40 urodzin, a wcześniej 14stych( od taki suprajs) to będą ziemniaczki i spalimy te papiery co zalegają w reklamówkach i widoki będę i wrzosy i co nam się tylko zachce, bo nam kuźwa wolno! o! :)
OdpowiedzUsuńEeeeej. Co to za wrzosy i ziemniaki bez mojego podpisu ? Przepraszam, ale chciałam przypomnieć ze w tym klubie ja jestem od papierologii.
OdpowiedzUsuńCzarna robota.
Cieszy mnie Twój spokój. I cieszy mnie całokształt tej notki.
Szemrana ma rację.
I musisz nam to przyznać że mimo burz i wojen które toczyły się w Twojej głowie wszyscy tu zakładający bardzo mocno Ci kibicowali.
Mogłabym powiedzieć że 1:0 dla Ciebie.
Powiem jednak ze jak dla mnie jest 2:0 i 89 minuta meczu.
Jest dobrze. Tak to zostaw.
Jedni po takich przeżyciach potrzebują się napić. I piją. Inne potrzebują czerwonych szpilek, pozniej nastepnych i nastepnych pozniej kupuja jyz wszystko. Jeszxze inni sxukaja uciech na sile.Kobiety się puszczają. Faceci zaliczają. Jakby miało to zapełnić jakąś pustkę. Nie zapełni .
Więc ta Twoja samotność to bardzo dobre wyjście.
Kiedyś się wydarzy.
Kiedyś ta Twoja Piękna się odnajdzie ,złapie za serce, zwiaze się z duszą i zapomnisz ze samotność była Twoim wyborem.
Tego Ci życzę.
było czytać ze zrozumieniem dawno, dawno temu hyhy :P
UsuńNie wołałam o notke bo myslałam, ze potrzebujesz wytchnienia, jednak zaglądałam. Wiedziałam, że gdy przyjdzie czas to napiszesz. Nie powiem, że zazdroszczę tego uśmiechu, swoje przeszedłeś, ja muszę przejść swoje. Baw się dobrze Erku w Marsylii, będę Cie wyglądać w tej masie biało-czerwonych. Moi znajomi już tam są :)
OdpowiedzUsuńtrzymam za ciebie kciuki, też to przerabiałam i niektóre emocje mają prawo być pozwól sobie na nie.
OdpowiedzUsuńsamotność wcale nie jest taka zła. jest jak ciepłe wygodne kapcie - nie ma ryzyka że ktoś cię skrzywdzi.
sala rozpraw to duże przeżycie.
OdpowiedzUsuńale potem, po pewnym czasie przychodzi uspokojenie i ulga.
lepiej żyć samemu niż w fikcji.
Cieszę się z Twojego spokoju i z wyjazdu do Marsylii również :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dobre kibicowanie ( czytaj przekaz pozytywnej energii) jest tak samo ważny jak dobra gra. Masz więc i Ty swój udział w dzisiejszej wygranej :)Pozdrawiam Er :)
Pisałam już, że jak spadnie siekiera i wreszcie wiesz na czym stoisz - jest lżej... teraz potrzebny ci detoks, i wróci radość życia :) To długi proces, tak jak pisała Sza wrócą chwile napięcia, ale.. idzie ku lepszemu.. tego Tobie życzę z całego serca!
OdpowiedzUsuńAch Erze, faktycznie nie zorientowałam się, że minął rok. Dobrze, że nam przypomniałeś, bo kto, jak nie Ty? I samotność samotnością, ale klubu się nie pozbędziesz tak łatwo, chociaż wiem, że ja ostatnio zbyt rozmowna nie jestem. Ale myślę o Tobie często i pamiętam, że napisałeś, że będzie drugie zdjęcie. Może jakieś z Marsylii więc? Na trybunach w sobotę będę wypatrywać na pewno. Pozdrawiam Cię ciepło
OdpowiedzUsuń