Okazuje
się, że wcale nie trzeba dużo. Okazuje się, że wystarczy zboczyć
parę metrów. Okazuje się, że miejsca piękne, miejsca magiczne są
tuż za rogiem. Okazuje się, że wystarczy wsiąść na Rumaka nawet
dopiero po osiemnastej i wystarczy wyjechać tuż za miasto. Okazuje się, że
wystarczy zboczyć z głównej drogi by wjechać w inny świat,
wjechać w inny czas. Wystarczy. Przekonałem się o tym w ubiegłą
niedzielę. W ubiegłą niedzielę po osiemnastej wstałem z kanapy,
wziąłem Rumaka i pojechałem. Pojechałem tuż za miasto. Zjechałem
z głównej drogi i zatopiłem się w innym świecie, w innym czasie.
Świecie i czasie pięknym. Świecie i czasie magicznym. I choć
asfalt drogi nijak nie ułatwiał jazdy, a czasami wręcz znikał
przechodząc w piach to jazda ta była czystą przyjemnością. Świat
piękny, świat cudowny jest tuż za rogiem. Jadąc tak tymi odmętami
leśnymi ku wielkiemu na całe niebo czerwonemu słońcu poczułem,
że warto żyć. Że warto – oby tylko mieć możliwość
doświadczania takich chwil. W takich chwilach nic się nie liczy,
dosłownie nic. A gdy to wielkie na całe niebo czerwone słońce
zaszło, gdy okolicę spowiła ciemność a na niebie zagościł
księżyc polna droga zaprowadziła mnie nad szemrzącą mała
rzeczkę. Zatrzymałem się nad nią. Pojawiła się gęsta jak mleko
mgła. I stałem tak nad tą szemrzącą rzeczką, stałem spowity
mgłą, a z nieba swój blask na ziemię rozpościerał jasny jak
latarnia księżyc. Mgła stała się srebrna. Wielkie samotne drzewo
stojące obok zaczęło rzucać złowrogi cień. Woda w rzeczułce
błyskała złotymi iskrami. Rumak czekał obok spokojnie. Magia i
piękno osiągnęły swoje apogeum. A ja stałem w tym wszystkim,
stałem i patrzyłem. Patrzyłem zauroczony i zachwycony. Patrzyłem
świadom faktu że tutaj, tutaj w tej magicznej chwili nic mi nie
trzeba. Że choć stoję sam samotny to w sumie mam tu wszystko.
Czegóż więcej trzeba? Może jedynie radości dzielenia takiej
chwili z kimś bliskim, z kimś kochanym. Na chwilę wróciła
tęsknota za kimś takim. Gdzieś daleko przeleciał jasny wąż
pociągu wzbudzając na chwile poczucie rzeczywistości, lecz gdy
zniknął w ciemności magia wróciła ponownie. A mi znowu nie
trzeba było już nic więcej. I mógłbym tam tak stać wiecznie.
Patrzeć na to piękno, patrzeć na gwiazdy. I mógłbym tam w tej
chwili umrzeć. Taka śmierć byłaby nawet cudowna. Umrzeć tam, w
tym zachwycie, nie musieć wracać na główną drogę, nie musieć
wracać do drogi pełnej pędzących aut, pełnej świateł i hałasu.
Bo po co mi tam wracać? Po co miałbym wracać? Nikt i tak nie
czeka. Do czego wracać? Do kanapy i telewizora? Nie, do tego nie
chce mi się wracać. Wolę tu zostać. Jak ja chciałbym tu zostać.
Boże, spraw żebym tu został, żebym nie musiał wracać. Spraw
żebym już nie musiał się starać, nie musiał już udowadniać,
nie musiał już szukać. Żebym nie musiał już Jej szukać. Boże,
dlaczego w tym piękny miejscu jestem sam? Dlaczego nie ma nikogo
obok mnie, dlaczego nie ma nikogo na kogo mógłbym spojrzeć?
Dlaczego nie ma nikogo kto zapytałby „co?” gdy odwracając wzrok
od nieba pełnego gwiazd spojrzałbym w Jej kierunku. I dlaczego nie
ma nikogo komu odpowiedziałbym „nic, tak tylko sprawdzam czy
naprawdę jesteś”.
Pogoda
jest fantastyczna. Nie licząc niedzieli czwartego września kiedy to
zmoczyło mnie sakramencko wzbudzając wściekłość i wydobywając
ze mnie stek przekleństw, to w pozostałe dni września nie pada,
jest ciepło i słonecznie. Wliczając w to ostatni tydzień sierpnia
który to spędziłem na wyprawie nad morze, mogę powiedzieć że
zaczynam tęsknić. Tak właśnie – tęsknić. Bo o ile miesiące
wakacyjne rozczarowały mnie niezmiernie, tak że niespełniony i
nienasycony machnąłem już nawet ręką na fakt że niewiele użyłem
w tym roku Rumaka, to te ostatnie tygodnie odwróciły moje myślenie
diametralnie. Jest tak wspaniale, jest tak przyjemnie i jest tak
dobrze, że chcę więcej i więcej. I już tęsknię na myśl, że
lada chwila się skończy. Tęsknię za wyprawami Rumakiem. Ależ mi
się ostatnio dobrze jeździ. W ubiegły poniedziałek wziąłem
nawet specjalnie po to dzień wolny. By jeszcze pokorzystać, by
jeszcze się ponasyać. I gdy sobie przypomnę tą jazdę, gdy
przypomnę sobie trasę na Serock gdy pędząc zalaną popołudniowym
słońcem prostą jak strzała szosą powtarzałem bez końca „ja
pierdzielę, ja pierdzielę, ależ jest zarąbiście, ależ jest
zarąbiście” - to chcę więcej i więcej, chcę jeszcze i
jeszcze. I gdy sobie przypomnę jak pędząc zalaną popołudniowym
słońcem prostą jak strzała szosą na Serock co chwila zerkałem w
lusterko wsteczne szukając wzrokiem jej tańczących na wietrze
włosów to chcę żeby to było, chcę żeby to było. Dlatego też
dzisiaj, teraz piszę to wszystko o nietypowej porze, by wsiąść zaraz na
Rumaka i ruszyć ponownie w poszukiwaniu magicznych miejsc. A nóż
dzisiaj, przy pełni księżyca stanie się cud i gdy odwracając
wzrok od nieba pełnego gwiazd spojrzę w to miejsce, i gdy usłyszę
to spokojne „co?” to równie spokojnie będę mógł odpowiedzieć
„nic, tak tylko sprawdzam czy naprawdę jesteś”.
super widoki miałeś. zazdraszczam. ja też tak mam że jak zobaczę coąś ładnego to lubię się tym cieszyć - tymczasem kiedy reszta otoczenie goniącego za czymś innym to nawet tego nie zauważa.
OdpowiedzUsuńzbaczaj z kursu i ciesz się dalej magicznymi miejscami. niech to przynosi ci radość jak najdłużej.
a ja mam bardzo często przepiękne zachody słońca z okien mojego mieszkanka.
OdpowiedzUsuńmówili: znudzą ci się, opatrzą....
w właśnie, że nie!
ciągle się zachwycam feerią barw! :)
czemu? bo jeszcze nie czas... i w końcu cię kiedyś opierdolę za te jazdę niemal bez trzymanki, bo skoro znajdujesz miejsca magiczne i chcesz tam docierać i być i zostać to pomyśl o tym, że jak popierdzielasz jak dureń na tym swoim Rumaku, to ryzykujesz życie nie tylko swoje!!! ja wiem, że jest ogromna potrzeba i zapotrzebowanie na ludzkie organy, ale może jednak swoje oszczędź!!!!dotarło? :)
OdpowiedzUsuńWiesz, tak opisujesz te miejsca, tę jazdę Rumakiem, że aż chciałoby się tam być. Nigdy w sumie żadnym motórem nie jechałam. Ale ostatnio za to nawet zdarzyło mi się być w stolicy i nie powiem, były momenty, że pomyślałam sobie, że to Erowe miasto, bo z Tobą mi się kojarzy często. Z tym jak pisałeś o Starówce i o bułce z jogurtem. Takie tam :)
OdpowiedzUsuń