niedziela, 11 grudnia 2016

Ścieżka 420 Do przodu

Ta notka miała mieć wiele mówiący tytuł: klątwa trwa. Bo jakże inaczej określić stan permanentnego zasypiania i budzenia się solo? I jak nazwać stan ciągłego parzenia jednej, ciągle tylko jednej herbaty? Co to za stan stałego wycierania tylko swoich pleców po wyjściu z wanny? I w końcu co to za stan gdy w kinowej sali obok siedzi pusty fotel? To dziwny stan. Nie jest to wprawdzie stan jakoś mocno uciążliwy czy bolesny. W pewnym sensie jest czasami nawet i wygodny. Czasami jest jednak przykry. Tak właśnie, przykry. Czasami przychodzą chwile, że chciałoby się zasnąć z czyjąś ręką na plecach i obudzić z nogą tamże. Czasami chciałoby się użyć do wycierania pleców nie swojego ręcznika, i chciałoby, by ktoś użył twojego wycierając twoje. I chciałoby się kupić dwa bilety do kina i dwa kubki po herbacie wstawić do zmywania po z kina powrocie. Czegoś czasami brakuje. Brakuje gdy kończą się sprawy świata, sprawy które zaprzątają głowę, gdy ma się chwilę na własne wolne przemyślenia. Gdy mam tą chwilę na te wolne przemyślenia ( a mam ich bardzo mało ) zastanawiam się co jest ze mną nie tak. Jest przecież tylu facetów którzy nie są sami. Ba! Oni nawet nie są z w parach, oni częste są w trójkątach albo i lepiej. Mają żony, mają dziewczyny, obok mają kochanki lub czy dwie i generalnie są na przeciwnym biegunie niż ja. Ja nie mam żadnej z tych. Ja zasypiam i budzę się solo. I kurde zawsze tak było. Już o tym pisałem w jednej z notek. Ja zawsze byłem bardziej kumpel czy przyjaciel do pogadania. I tyle. A często chciałoby się być czymś więcej, a raczej innym. Była kiedyś taka książka, że coś tam niby grzeczne dziewczynki idą do nieba a niegrzeczne coś nie pamiętam co ale coś fajnego. No właśnie. Ale czy tylko dziewczynki? A o z chłopcami? A co ze mną? Bo jak zapewne łatwo się domyśleć ja pójdę do nieba. Pójdę do nieba i tyle. Pójdę tam jak wszyscy, i ci grzeczni i niegrzeczni, z tym, że pójdę tam bez tego czegoś fajnego, dostępnego tym niegrzecznym. Czasami jestem z tego dumny, czasami jest mi to obojętne, a czasami jest mi przykro z tego powodu. Tzn nie z powodu, że jestem grzeczny, a z tego, że mnie to fajne ominie. Chociaż jak się teraz nad tym zastanowiłem to może przykro jest mi właśnie z powodu, że jestem grzeczny? Może właśnie chciałbym być niegrzeczny? Może właśnie chciałbym pić, bić, kraść, wybrykiwać i niczym się nie przejmować? Czego mi brak by to osiągnąć? Na pewno mój świat jest zbyt wyidealizowany. Moje wyobrażenie o życiu i o stosunkach międzyludzkich nie przystaje do rzeczywistości. Tu nie ma co się certolić, nie ma co czekać, nie ma na co liczyć. Tu trzeba brać to tu i teraz i nie myśleć o konsekwencjach. I na pewno brak mi natarczywości. Ja spokojnie i cierpliwie zawsze czekałem na swoje, na to co przyjdzie, z nadzieją, z wiarą, że przyjdzie i będzie to, to coś wymarzone. A tu trzeba działać. Bóg cudu sam z nieba nie da. Pamiętam jak kiedyś kiedyś kiedy jeszcze byłem młody i piękny jeden taki z mojej paczki, taki co żadnej nie przepuścił, łaził za moją ex gdy jeszcze nie była moją ex. Jeny jak on za nią łaził. Jak pies. I co? Nie wyłaził? A jakże – wyłaził. W pewną letnią noc wyciągnął w las i dostał to co chciał. Ja tak nie potrafię, no nie potrafię. Zdecydowanie brak mi konsekwencji, brak mi tej natarczywości i z pewnością zbyt łatwo daję za wygraną po pierwszym koszu. I zastanawiam się też nad przygodnymi spotkaniami. Takimi to, co to kończą się porannym kacem w czyimś łóżku czy też w swoim z kimś kogo szuka się w pamięci. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Ale tego też bym nie potrafił. Zresztą nie to, że bym nie potrafił, tylko gdyby już się coś takiego i nawet trafiło to skończyło by się rozmową przy herbacie. Ja już tak mam. Nawet jak już się coś zdarzy – to się ze mną gada. A jeżeli nawet jest okazja to ja po prostu z niej nie skorzystam. Pamiętam kiedyś kiedyś kiedy byłem jeszcze piękny i młody gdy imprezy kończyły się z jakimiś ponętnymi koleżankami w stanie nieświadomości. Co wówczas przychodziło mi do głowy? No co? Przychodziło mi do głowy znajdź jakiś koc i ją przykryj, otóż to właśnie. I to mi chyba zostało, jako moja natura, jako świadomość mnie samego? Kobiety chyba podświadomie to wyczuwają? Tą moją naturę opiekuna, przyjaciela, kolegi który nie wykorzysta podstępnie, nie zrani i z którym się … gada. Bo powiedzmy sobie szczerze. Nie jest tak? Niech ktoś zaprzeczy. Nie wiem czy zaprzeczy ale szczere mam przekonanie, że każda jedna powie: er, erku no nie, nie z tobą. Taka moja natura, czy też karma. A czasami chciało by się zasnąć z czyjąś ręką na plecach i obudzić z nogą tamże. I tylko tyle by wystarczyło.
I taka to moja natura. Taka w którą wierzę i która się umacnia. Chociaż ostatnio pojawiła się na niej rysa. Rysa w którą nie chce mi się wierzyć, rysa którą odbieram jako raczej troskę o moje zdrowie psychiczne ale jeżeli jest prawdą to co usłyszałem to zaprawdę powiadam nic przyjemniejszego nie słyszałem od lat. Dlatego też notka ta miała mieć wiele mówiący tytuł: klątwa trwa, ale nie ma takiego tytułu.

Zima się skończyła. Dni są tak ciemne, tak ciemne że za dnia trzeba używać światła. I pada deszcz, dużo deszczu. Jeny jak ja tęsknię za słońcem. I jak wspominam jazdy motórem w ciepłe dni. I jak wspominam plażę i morze. Jeny, jak ja za tym wszystkim tęsknię. Jak tęsknię.
A od dzisiaj wchodzi nowy rozkład na kolei i mój poranny pociąg będzie startował pięć minut wcześniej. Całe pięć minut! Rano to cała wieczność.
I jeszcze jedno. Mam tak czasami, że czuję jakby coś mi zlazło z karku. Dzisiaj tak miałem ( czy też mam ) jak wyszedłem wieczorem na spacer. Nic nie boli, nic nie uwiera, przeciągam się wówczas we wszystkie strony, kości i mięśnie trzeszczą a ja czuję, że to czysta siła i moc. Kurcze ale to przyjemny stan.
Potańczyłbym bym do tego. Poprzytulałbym się. Napiłbym się herbaty. Przykrył kocem. Poprzeciągał kości i mięśnie siły i mocy. Potańczyłbym do tego. Grrrrr.

2 komentarze:

  1. ..."a niegrzeczne idą gdzie chcą"
    Niegrzeczność a grzeczność... trzeba wypośrodkować;) Natarczywość nie, ale zdobywanie tak...
    Umiejętność i chęci do rozmowy to wielka zaleta. A kobiety, szczególnie te które doświadczyły dość burz i zawieruchy, doceniają opokę i solidne ramiona! Tylko trzeba im dać szansę i nie ratować przed sobą samym!
    Kiedyś napisałes coś w rodzaju, ze nawet jakbyś znalazł swoją Piekną to nie chciałbyś jej unieszczęśliwiać sobą.. Jeśli ją znajdziesz, to zaufaj jej, że ona wie czego chce i co dla niej dobre, nie uważaj,z e wiesz lepiej niż ona..
    loonei

    OdpowiedzUsuń
  2. notka pode mnie. kilka dni temu się rozwiodłam.


    zawsze byłam głupią i naiwną dziewczynka. matka wpoiła mi zasady moralne wrósł taki mocny fundamernt że rodzina jest najważniesza. wzajemny szacunek wspieranie się pomaganie słabszym, szacunek do siebie.


    udało się matce nie stałam się mlodą kurewką.


    że jak miłość i facet to tej jedyny i na wieki.



    i jak ona mnie kurwa oszukała. dobrze widziała że nic nie jest wieczne. okłamała mnie z nadzieję że ochroni mnie przed światem i złem.



    mogła mi powiedzieć - nie masrtw się miej wyjebane. i tak nic nie jest wieczne. i tak nei zatrzymasz faceta na siłę niczym. choćbyś nie wiem co robiła bo facet jak nie chce to i tak z tobą nie będzie - ale ty nie przejm,uje się szanbuj siebie po trupach do celu i bierz co twoje. nie przejmuj się - nawet jak ktoś się zdradzi i porzuci to nie koniec świata. grunt się dobrze zabezpieczyć - szczególne z kasą - i do przpdu. miej wyjebane.




    i jaki mam żal do matki że właśnie tak mnie nie wychowała. w tym dfrugim modelu. życie mniej by bolało mniej bym cierpiała mniej by się przejmowała porażkami.

    a tak to...sama musiałam do tego dojść.

    jeśli trafi mi isę kiedyś miłość - to będę musiał nauczyć się wszystkiego od zera. i na pewno nic na siłe ani że na wieki. jeśli kogoś kochasz puść go wolno jak mu zależy - sam wróci. dawanie i branie o którym kiedyś pisał smok. na razie - zostawiam ten temat.

    ale to smutne co piszesz. puiste łózko nikt na ciebie nie czeka za to masa obowiązków i męczenie które nigdy ise nie kończy. żyję podobnie.

    OdpowiedzUsuń