sobota, 6 maja 2017

Ścieżka 441 Do przodu

Jest tak czasem, czasem tak jest, że nawet gdy już nawet wiesz co ewentualnie i mógłbyś napisać to przychodzi zdarzenie czy słowo i już pisać chcesz o czymś innym. Tak i jest tą razą ze mną. Miałem i zamiar napisać o czymś innym, a przyszło jakieś zdarzenie czy słowo i piszę o czymś innym. O czymś o czym nawet już i chyba pisałem. Tak w ogóle to gdyby tak prześledzić to moje pisanie na przestrzeni tych kilku lat to podejrzewam, że kręcę się ciągle i w kółko. Ciągle powtarzam te same tematy. O czym to może i świadczyć? Chyba tylko o tym, że się gdzieś tam kiedyś zatrzymałem w rozwoju i nie mogę zrobić tego przysłowiowego kroku do przodu. Niezbyt przyjemna to refleksja. Ale mniejsza o tym. Piszmy o tym o czym ma być. Ma być mianowicie o patrzeniu. O patrzeniu, a właściwie o obserwowaniu spotkanej miłości. Każdy ją spotyka. Na ulicy, w pociągu, w sklepie, w pracy i gdziekolwiek indziej. Bo tak naprawdę, to może być zaskakujące, chociaż nie dla mnie, ale ona istnieje. Naprawdę istnieje. Ja w to wierzę. Wiara ta wcale nie jest i zresztą trudna. Nie jest trudna bo ją spotykam. Spotykam ją wszędzie, na ulicy, w pociągu, w sklepie, w pracy i gdziekolwiek indziej. A mam w sobie takie coś, że jak zobaczę to uwierzę. Tak więc jest. Spotykam ją. Teraz, gdy dni cieplejsze i dłuższe, gdy ludzie śmielej wychodzą na ulice, i wychodzą na dłużej, łatwiej ją zobaczyć. I powiem szczerze. Bardzo lubię ją spotykać. Ja naprawdę bardzo lubię ją spotykać. Rodzi się oczywiście wówczas we mnie i zazdrość ale jest to zazdrość pozytywna. Zazdrość po prostu z tego, że też tak chcę. Zresztą. Zazdrość to nic złego. Zaliczam to uczucie do grona uczuć dobrych i pozytywnych. Czyż jest czymś złym zazdrościć miłości? No wg mnie nie. Zazdroszczę więc i cieszę swoje oczy i duszę. Cieszę się i patrzę, i obserwuję. Uwielbiam to robić. Tak dyskretnie, tak z ukrycia. I uśmiechać się pod nosem. Uśmiechem życzliwym. Bo zawsze w takich chwilach życzę żeby byli tacy na zawsze. Wypowiadam życzenie do Boga. Życzenie: spraw Boże żeby nigdy się nie zmienili, żeby nigdy nie zapomnieli. Taką parę ostatnio miałem w pociągu. Byli wspaniali. On jak to facet. Bardziej taki opanowany, bardziej taki powściągliwy, można by rzec wycofany. A ona? Ona była cudowna. Ona była jak zwinna jaszczurka. Jak taka jaszczureczka na kamieniu która wije się co chwila, która co chwila zmienia pozycje i miejsca, i która jak tylko może najmocniej przywiera każdą możliwą cząstką swego drobnego ciała do rozgrzanego słońcem kamienia. Tak jakby chciała się w to jego ciepło zatopić, tak jakby chciała jak najwięcej zagarnąć, wyciągnąć dla siebie. Fajnie to wygląda jak się na coś takiego patrzy. Niby dwa odmienne żywioły. Ciężki, twardy kamień i drobna, zwinna jaszczurka. Niby różne, a jednak zjednoczone w dzieleniu się ciepłem. I fajnie wygląda jak się widzi parę witającą się pocałunkiem na porannej stacji metra. Gdy patrzysz z wysokości antresoli na cały ten tłum wylewający się z pociągu w kierunku Kabat, i drugi tłum który wylał się z pociągu w kierunku Młocin. Mieszają się te tłumy jak stada gołębi. Gołębiarze tak robią. Każdy podrywa do lotu swoje stado, i stada te krążą początkowo oddzielnie, ale z czasem zataczają coraz większe koła, zmieniają kierunki aż w pewnym momencie spotykają się, zderzają w powietrzu i przez pewien czas krążą jako jedna całość. Aż do chwili jak zaczynają ponownie zacieśniać okręgi. Wówczas każde stado rozpoczyna powrót w swoją stronę. I dopiero gdy wylądują widać komu się pomyliło, kogo brak, kogo przybyło. Tak samo jest z tymi tłumami. Wylewają się z tych pociągów, wirują, mieszają a na końcu widzisz parę która została sama na peronie. Stoją sobie przytuleni, stoją sobie z pocałunkiem. A ja z tym swoim uśmiechem pod nosem, wypowiadam jeszcze tylko to życzenie do Boga i ruszam zadowolony, ruszam podbudowany za swoim stadem. I lubię patrzeć na facetów kupujących kwiaty ( tak apropo przypomniało mi się, że obiecywałem sobie kiedyś jechać do pań od róż na Wilsona, hmmm, zapomniałem całkiem o tym ). Tak więc lubię patrzeć na facetów z kwiatami. Lubię myśleć, wyobrażać sobie moment gdy jakaś ślicznotka kwiaty te otrzymuje. Lubię też patrzeć na wystrojone panie. Panie w krótkich sukienkach, panie w zrobionych włosach, panie niszczące sobie stopy w niewygodnych butach na wysokim obcasie. Lubię myśleć, wyobrażać sobie minę jakiegoś przystojniaka i jego zachwycone oczy gdy patrzy jak się dla niego wystroiła. Lubię to. I zazdroszczę. Ale zazdroszczę tą zazdrością dobrą i pozytywną. I jak powiedział ostatnio Motylek – tęsknię. Bo Motylku każdy tęskni. Każdy. Nie przekona mnie nikt i nic, że może być ktoś kto za tym nie tęskni. Wszyscy tęsknią Motylku za Miłością – ja też. Nawet nie wiesz jak tęsknię. Każdą najmniejszą cząstką swojego ciała tęsknię. Każdą myślą, każdym słowem. Tęsknię i rano i wieczorem.
A w codzienności Rumak stoi. Jutro schowam go ponownie pod dach. Szkoda mi go takiego opuszczonego, bezużytecznego. Wróci na jakiś czas pod dach.
Dzisiaj na siódmym kilometrze musiałem się zatrzymać. Nie dałbym rady. Chrzanione pyłki dają o sobie znać. Męczą mnie, osłabiają. Teraz siedzę połamany i wypijam litry płynów. Co tylko wpadnie mi do łapy – to wypijam.
Nawet w ogólnopolskich mediach pojawiła się ostatnio informacja o zabójstwie młodej dziewczyny tu u mnie. Jeszcze zanim się pojawiła widziałem ogłoszenia na słupach o jej zaginięciu. Znaleźli jej ciało w lesie gdzie kiedyś za małolota chodziliśmy na grzyby. Bo tak w ogóle dziewczyna była z okolic miejscowości gdzie mieszka mój dziadek u którego spędzałem wszystkie wakacje. I myślę sobie. Nie byliśmy z chłopakami święci. Mamy na swoim koncie grzeszki, jedni większe, inni mniejsze ale w tym lesie to w tym wieku chodziliśmy na grzyby. Jakim trzeba być, co trzeba mieć we łbie żeby kogoś zabić? Zwłaszcza w taki sposób. Nie potrafię sobie tego wyobrazić.

3 komentarze:

  1. miłość????? hahahaha coś podobnego;))))))))

    zwykle odwracam wzrok od par szczególnie tych zakochanych i zwracam go w stronę słońca.


    kocham życie.;))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. a w moim mieście chłopak poćwiartował swoją dziewczynę i zapakował do 2 walizek.... a potem skoczył z 11 piętra....

    ucieszyły mnie twoje tęsknoty. i fajnie, że widzisz, że jednak jest...
    :)

    OdpowiedzUsuń