sobota, 13 maja 2017

Ścieżka 442 Do przodu

Irytuje mnie kiedy mówisz o kobietach na szpilkach. A o jakich mam mówić? O kobietach w walonkach czy waciaku? - nie ujmując nic kobietom w walonkach czy waciaku. Bo nie ujmując nic tym w walonkach czy waciaku to szpilki, a przynajmniej pantofle na obcasie, to kobiecy atrybut niewątpliwie jak dla mnie. Takie jest moje zdanie, takie jest zdanie wszystkich facetów, i takie jest zdanie kobiet dużej grupy myślę też. Czy te szpilki, a przynajmniej pantofle na obcasie, to coś złego? Jeżeli patrzeć by na to li tylko pod kątem komfortu chodzenia i powikłań z tym związanych to zapewne tak. Ale druga strona medalu, ta strona od wrażeń estetycznych, już zdecydowanie nie. Tak, wiem, brzmi to zupełnie seksistowsko. I co bym nie powiedział - takie jest. Ale do kurny nędzy takie ma być. Bo to jest właśnie taki element - seksowny. Tak jak seksowna jest bielizna, jak seksowna są czerwone usta i jak seksowna jest czarna sukienka. I niech mi nikt nie mówi, że takie nie jest. A właściwie to niech mówi, ma do tego prawo, ale niech nie oczekuje, że mnie przekona i że zmienię zdanie. Bo zdania nie zmienię. To jest atrybut kobiecości. To jest szczegół który tą kobiecość podkreśla, który ją wyróżnia i który ją odróżnia. A jeżeli ktoś się tego wypiera, ktoś to neguje, w szczególności ktoś płci przeciwnej to pytam: Czy którakolwiek z was nie poprawia swojej kobiecości chociażby delikatnym makijażem? Czy którakolwiek, już nie wspominam o zwykłym fryzjerze bo to oczywiste, ale czy którakolwiek nie farbuje włosów dla podkreślenia swej atrakcyjności? No i czy nie jest prawdą jak to kiedyś Smok opowiadał, że kto kogo zaciągnął widać po tym co niewiasta ma na sobie jak już prawie nic na sobie nie ma. To wszystko działa, i działają szpilki, czy też pantofle na obcasach, i tego wypierał się nie będę. Więc o czym mam mówić, o jakich kobietach? To jest zdrowy męski odruch. I niech będzie, dobra, zgadzam się, jestem zwykłym typowym facetem. Zdgenerowanym, wstrętnym, obrzydliwym facetem. No jestem. Ale wcale się tego nie wstydzę i nie mam zamiaru się z tym kryć. I nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej. Jak dla mnie jest to zdrowe. Tak samo jak zdrowe jest to, że większość pań, o ile nie wszystkie, dostają szalu macicy przechodząc obok remizy ( sam słyszałem, nawet tu ). Ja strażakiem nie jestem. Mam wprawdzie sikafkę, choć nie tak imponującą jak te z remizy ( chociaż wyczytałem gdzieś ostatnio w internecie najnowsze badania i jest trochę powyżej średniej więc nie jest źle ) ale nie będę się oburzał, że jakaś jedna czy druga pani zachwyca się remizowymi sikawkami ( tak wiem, powinno być przez „w” ). Bo uważam to za zdrowy odruch ich natury. Tak więc, tak, będę gadał o kobietach w szpilkach, a przynajmniej w pantoflach na obcasie, będę na nie zwracał uwagę i będzie mi się to podobać. Tak jak panie będą dostawać szału przechodząc obok remizy. I tak samo jak te same panie mogą preferować panów w mundurze ponad chłopców w rurkach tak ja zwracał będę większą uwagę na kobiety w szpilkach, czy przynajmniej w pantoflach na wysokim obcasie, niż na panie w walonkach czy waciaku, nie ujmując nic paniom w walonkach czy waciaku. To wcale nie znaczy, że jestem jakiś gorszy. Jestem zwykłym facetem, ale to tylko część mnie. Ta która zwraca uwagę na aspekty estetyczne. Zresztą każdy zwraca uwagę na aspekty estetyczne. Mniej lub bardziej ale każdy. Czy to w temacie własnej prezencji, czy też w temacie otoczenia w którym funkcjonuje, mieszka, żyje. A jeżeli nie zwraca to jest … jest zwykłą fleją chyba. Takie są po prostu najzwyklejsze, czyste wrażenia estetyczne. Nie znaczy to wcale, że te na szpilkach są lepsze od tych bez szpilek, czy też gorsze. Wiadomo, że i tak wszystko co najważniejsze okazuje się dopiero dużo później, po bliższym poznaniu. To co stanowi o prawdziwej atrakcyjności, o wartości. Ale to już zupełnie inna para kaloszy, to już wyższa liga i to już temat na zupełnie inna notkę. W tej jestem zwykłym, najzwyklejszym obrzydliwym fagasem.
W tygodniu, tak dokładnie to w połowie tygodnia, a konkretnie to w środę miałem badania kontrolne. Te takie medycyny pracy. Wyszło wszystko ciut, że nie idealnie. Niezbyt mnie to cieszy bo znaczy, że jeszcze pożyję niestety. Ale jedno co mnie zdziwiło i zaskoczyło, i nie wiem jak oni to stwierdzili, ale powiedzieli, że mam serce czynne wolne. No jak oni to wybadali? W sumie można by to stwierdzić po tym, że nie mam obrączki, ale to, to świadczyło by tylko i wyłącznie o tym, że nie mam żony. Nie świadczyło by zaś o tym, że mam serce wolne czy zajęte. Jak więc to stwierdzili? Naprawdę nie wiem. Znaczy się jednak, że technika idzie do przodu, wiedza lekarska się rozwija i już nic się na takowych badaniach nie ukryje. A serce czynne wolne z łaciny to: bradycardia.
W ubiegłą niedzielę usłyszałem chyba wreszcie pierwsze tego lata jerzyki. Jeszcze ich nie widziałem, jeszcze nie jestem pewien ale chyba już są. Gdyby to była prawda to do kompletu brakowało by już tylko świerszczy. Dobra, to jest prawda, dzisiaj je widziałem – jerzyki znaczy się.
I na koniec refleksja po piątkowa potwierdzająca moje dotychczasowe rozważania. Przekonuję się coraz dobitniej, że wpływu na to co się dzieje dokoła nie mam. Przychodzi taki dzień jak piątek, dzień gdzie wszystko dzieje się samo. Ale dzieje się tak jakbym sobie tego oczekiwał. Nawet najdrobniejszy szczegół, każda nawet nie ważna sprawa układa się tak by nie sprawiać mi problemów, bym nie miał z nią kłopotów, bym nie zaprzątał sobie nią głowy i bym był zadowolony. Niewypisany nowy bilet kwartalny - nie ma problemu, kanar nie sprawdza. Afera z brakiem biletów na Rumunię - już nie, z samego rana wysyp telefonów, że są, że się pojawiły i że kupujemy. Tak więc, już mam bilet na Rumunię, i nawet chwilowe obawy o ważność karty nie psuły humoru. Wprawdzie na stronę z gośćmi ale przynajmniej może być ciekawiej. I idę z kolegą M. To, że nie mamy ostatnimi laty po drodze nie znaczy, że nie brakuje mi jego specyficznej osobowości. Tak - tęskniłem za jego towarzystwem. Więc idę, idę z nim, sam się zaoferował - ech kiedy to ostatni raz byłem z Nim na meczu, ba, kiedy ostatni raz oglądałem z Nim mecz w tv? Jeszcze kilka lat temu wszystkie. Dalej. Marazm - jaki marazm? - kupujemy wino i olejek? Tak, kupujemy. Dalej. Ten specyficzny klient przed którym dałem ostatnio plamę, który tak jakby mnie zawsze onieśmielał, odwraca się od biurka obok i zagaduje, miło zagaduje. To takie właśnie dni. Takie kiedy wiesz, że nie wiadomo czemu, nie wiadomo jak ale wszystko chce byś był zadowolony, że wszystko chce Ci ułatwić życie. Że słońce świeci i że tego dnia wieczorem będziesz mógł wreszcie podziwiać jego zachód.
A jutro będziemy zapierdalać bo zapierdalać trzeba.

1 komentarz:

  1. a ja właśnie niedawno kupiłam sobie czarne szpilki :)
    i niejednokrotnie z zamiarem drażnienia męskich oczu zakładam bluzki z całkiem pokaźnymi dekolcikami :D

    a jeżyków u mnie na razie nie ma. szkoda. bardzo lubiłam jak mi świergotały

    OdpowiedzUsuń