wtorek, 6 czerwca 2017

Ścieżka 446 Do przodu

Nie, naprawdę nie. Nie zgadzam się. Nie jestem egoistą i zimnym draniem. Można wiele mi zarzucić, można wiele, ale nie to. Każdy, kto tak twierdzi, kto tak mówi dowodzi tylko tego, że w ogóle mnie nie zna. I albo kompletnie mnie nie zna albo świadomie działa na moją szkodę. I o ile cała reszta wypowiadanych pod moim adresem zarzutów raczej mnie nie rusza – tzn rusza – ale zdaję sobie sprawę ze swoich niedoskonałości, znam je, wiem, że jest ich wiele i jak są wypowiadane na głos - po prostu je przyjmuję. Jednak tej jednej nie przyjmuję. I stanowczo się temu sprzeciwiam. Nie jestem typem który ma w naturze wykłócanie się w takich czy innych sprawach. Nie jestem typem który ma w naturze udowadnianie swoich racji, w szczególności jeżeli chodzi o udowadnianie własnej niewinności i cnoty. Po prostu nigdy nie widziałem, i nie widzę nadal, sensu takiego działania. Jak zawsze powtarzam: nie ważne co się mówi – ważne co kto słyszy. Mógłbym teraz dodać nowe: nie ważne co się robi – ważne co kto widzi. Mógłbym to dodać - ale chyba to nie do końca było by prawdą. Jednego jednak nie dam sobie wmówić, jednego nie mogę puścić mimo uszu: nie jestem egoistą! i nie myślę tylko o sobie! I zaskoczony jestem, i oburzony, i przykro mi bardzo gdy takie to słowa padają z ust, które wydawało mi się, że znam. I z ust które uważały zupełnie co innego, z ust które same mnie o tym przekonywały. Zastanawiam się skąd się to bierze. Rozmyślam o tym. I z tych moich rozważań wychodzi mi jedno. To w sumie jest przyczyna wszystkich nieudanych związków międzyludzkich. Tą przyczyną jest oczekiwanie. Jest oczekiwanie od kogoś czegoś, czego się oczekuje. Czegoś co się sobie wyobraża, że ten ktoś może to dać, że powinien to dać. Spodziewanie się określonych zachowań, określonych reakcji na takie czy inne zdarzenia. Mi osobiście rzeczywistość skonfrontowała moje oczekiwania 21 lat temu. 21 lat temu życie oduczyło mnie oczekiwać. Ludzie są różni. I różnie reagują i różnie wyrażają swoje emocje. Od tamtej pory staram się nie oceniać ludzkich działań i zachowań swoją miarą. Zwłaszcza, że nie uważam jej za miarę właściwą. Po prostu przyjmuję to wszystko. Czy się z takim czy innym zachowaniem zgadzam to inna para kaloszy. Mogę się nie zgadzać, ale nie mogę, a raczej, nie powinienem tego krytykować. W takim przypadku mogę tylko stanąć z boku. I tak samo robię, czyli staję z boku, gdy ktoś krytykuje moje. Nie zamierzam się tłuc o swoje dobre imię. Mogę się nie zgadzać, mogę powiedzieć, że to nie tak, ale nie mam zamiaru robić z tego afery. Tak prawdę mówiąc to proszę bardzo, jeżeli ktoś chce, jeżeli ktoś ma takie zdanie, ok, mogę być tym egoistą, mogę być tym, który myśli tylko o sobie. Jego sprawa. Niech sobie tak myśli. Niech sobie tak myśli, zwłaszcza, jeżeli mu z takim myśleniem dobrze. No i dobra, niech będzie. Tak prawdę mówiąc to pieprzę to. Dosłownie. Wali mnie takie myślenie na mój temat. Wali, ponieważ wiem, tego akurat pewien jestem, że to albo niewiedza, że to ignorancja, albo, że to zwykła złośliwość. Ale to już nie mój problem. I może brzmi to zarozumiale, może to i butne jest, ale tak właśnie jest: nie jestem egoistą, nie myślę tylko o sobie. Taka opinia o mnie brać się może z innych moich cech, może one są powodem takiego myślenia. I przez ten pryzmat jestem w stanie w sumie akurat zrozumieć to, co się dzieje. W sumie można by tak pomyśleć. Jednak nie jest to cała prawda, jednak jest to obraz zafałszowany. I jest to niesprawiedliwe. Ludzi trzeba brać ze wszystkimi ich wadami i brakami, zwłaszcza, jeżeli to się deklaruje. Jeżeli chce się z nimi być w takich czy innych stosunkach. Jedne wynikają z drugich. To jednak potwierdza tylko jedno: muszę, czy raczej powinienem być sam. Nie powinienem angażować się żadne znajomości, to jest tylko i wyłącznie źródłem żali, smutku i rozczarowań. To ostatnie rozczarowanie moją osoba utwierdziło mnie, dobitne i ostatecznie utwierdziło, że nie nadaje się do ludzi. Że powinienem trzymać się z dala od nich, a oni z dala ode mnie. To zaoszczędzi nerwów i im i mi. I nie to żebym teraz biadolił czy też użalał się nad sobą. Nic z tych rzeczy. Takie są fakty i ja je tylko obiektywnie stwierdzam. Takie są fakty potwierdzone wydarzeniami ostatnich dni. Więc trzymajcie się z dala ode mnie. Zresztą powtarzałem to już nie raz, trzymajcie się ode mnie z dala. Wcale się nie obrażę, wcale nie będę miał o nikim złego zdania, jeżeli nagle zniknie. Zrozumiem, naprawdę to zrozumiem. Ja się znam, tak przynajmniej mi się wydaje. Moje oczekiwanie ostatecznego, moje jak to mawiam „dożycie” ( najlepiej w spokoju ) nie może przynieść nic dobrego. Nie może nic dobrego dać. Jestem takim jakby chwastem. Chwastem, który najlepiej żeby rósł sam. A najlepiej było by żeby całkiem znikł. Bo, po co chwast światu? Chwast nie przynosi plonu. Chwast wręcz przeszkadza. Takie są fakty. Tak to widzę. I proszę nie tłumaczyć mi, że jest inaczej. I proszę nie próbować mnie ratować czy w taki czy inny sposób pomagać. Ostatnie tego próby wcisnęły mnie jeszcze głębiej, i jeszcze przywaliły głazem extra w promocji. Więc skoro już nie dane jest mi, skoro nie umiem kochać, to zostaje mi tylko nie cierpieć.  Może jakoś to wytrzymam. Przyszły ciepłe dni, te oczekiwane. I jest łatwiej. I są momenty, gdy myślę sobie, że nawet mógłbym żyć, że nawet zaczyna mi się wydawać, że wiem jak chciałbym by życie to moje wyglądało. Ale to teraz, to aktualnie. Teraz, kiedy i słońce, i zieleń, i słońca zachody i wschody. Teraz, kiedy mogę, tak jak w ubiegłotygodniowy wtorek, posiedzieć chwilę na kazimierskim rynku. Popatrzeć w spokoju na jaskółki, na ludzi spacerujących, powspominać swoją pierwszą w tym miejscu wizytę. Powspominać towarzyszących mi wówczas Glizdona i Kuraka. Obaj już niestety odeszli. Teraz, kiedy mogę myśleć o słuchaniu fal, o grzebaniu stopą w gorącym piasku. Tak czekałem na te dni. Miało być tak wesoło. Ale i tak będzie dobrze. Bo do póki słońce, do póki słońca wschody i zachody, do póty będzie dzban wodę nosił. Co będzie potem? Tego nie wiem. Co by nie było ja bym po sobie nie płakał. Bo nie ma w sumie po czym. Jednak tego, że jestem egoistą, że myślę tylko o sobie wmówić sobie nie dam.

3 komentarze:

  1. powiem ci tak. często jesteśmy odbierani na takich a nie innych bo swoim zachowaniem sprawiamy takie wrażenie.

    czyli jak ktoś odebrałcię jako egoistę widocznie jakimś rodzajem zachowań wobec niego dałeś mu to odczuć.

    ja też często tak mam ,że moje zachowanier intencje wobec innych są niewłaściwie intepretowane przez ludzi.

    najlepiej daje sporostowanie wytłumaczenie im o co chodzi i szczerość i prostota w relacjach.

    mam zły dzień - to ostrzegam że dziś najlepije bez kija nie podchodź.

    mam lepszy dzień więcej wychodzę do ludzi jestem bardziej otwarta pogadam wyjdę z inicjatywą pozartuję pośmieję się wyjdę z jakimś gestem.


    genrralnei relacje między ludzkie to dlamnie trudny temat do opanowania i zawsze miałam z tym problem. najlepiej być szczerym i od razu jasno okrteslać się z tym czego się chce a co nie pasuje i liczyć się z tym że nie każdy i nie zawszxe będzie się zachowywał po twojej myśli.


    mimo wszystko nie wycofuj się wychodź do ludzi.


    czasem będzie źle czasem dobrze czasem zajebiście takie jest życie

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tak w zasadzie też mam problem z nawiązywaniem jakichś bardziej trwałych, głębszych znajomości, przyjaźni. ba! nawet ciężko u mnie o grona takich zwykłych 'psiapsiółek" które zawsze przylecą...

    chwast mówisz... ?
    pokrzywa to chwast.
    bardzo lubię pić napar z pokrzywy. w dodatku jest bardzo zdrowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. ...To prawda ,nie jest przyjemnie ,kiedy inni stawiają nam zarzuty, szczególnie ,kiedy uważamy iż nie przystają do rzeczywistości. Bardzo boli ,kiedy robią to osoby bliskie ...znam to...A co do chwastów ,wszak to zioła i to bardzo pożyteczne ,o ile wie się ,jak ich użyć ;)
    Wracając do tematu -wiesz jaki jesteś i to jest ważne, tego się trzymaj :)Pozdrawiam i szerokości, jak będziesz jechał na swoim Motórze :)

    OdpowiedzUsuń