Przyszło
mi dziś skręcać półki. Całkiem proste i szybko poszło. Ktoś
inny zapytał mnie czy zmieniam dizajn w domu. No właśnie. Czy
zmieniam? Facet, czy też raczej facet jak ja nie zmienia dizajnu w
domu. Facet, czy też facet jak ja w domu żyje z tym co ma. Facetowi
jak ja nie trzeba zmieniać dizajnu w domu, żeby poczuć się
dobrze. Facetowi nie jest to do niczego potrzebne, facetowi jak ja. I
chyba nie tylko ja tak mam. Chyba większość facetów tak ma, a
przynajmniej tych z mojego rocznika. To kobiety muszą ciągle coś
zmieniać. Muszą zmieniać dizajn w domu. Muszą to robić by poczuć
się lepiej. Dla nich cały czas musi się coś zmieniać. I nie
tylko w domu w sumie. Dla nich musi się coś ciągle zmieniać i w
kolorze włosów, i kolorze butów, i w fasonie torebki. Kobiety to
niespokojne dusze potrzebujące ciągle nowe bodźca. A faceci.
Faceci wolą spokój. Dla nich naprawdę nie ma znaczenia czy ta
ściana jest zielona czy czerwona. Bo w sumie za jakiś czas i tak
okaże się, że raczej powinna być biała. I facetowi naprawdę bez
różnicy czy te buty są czarne czy szare. Skoro mówi, że i w tych
i w tych ładnie, to naprawdę tak myśli. Tacy są faceci, a
przynajmniej faceci ci z mojego rocznika. I taki facet jak powiedział
kiedyś tam coś, i tego nie odwołał, to to ciągle trwa, i nie
musi ciągle tego powtarzać.
Przyszło
mi dziś też przejechać się kawalkadą setek motórów przez
miasto. Pierwszy raz byłem z tej strony chodnika i powiem, że nie
wygląda to tak efektownie jak z tamtej strony. Ale fajnie było,
przyjemnie poczuć się częścią tej sporej społeczności.
Pogoda
dopisuje tak, jak dawno nie pamiętam. Jutro jednak będzie już
chyba ostatni weekend z tak wysokimi temperaturami i z tak pięknym
słońcem. Polecimy więc z Rumakiem gdzieś na pożegnanie.
Chciałoby się nad morze ale to marzenie sciętej głowy. Jak się
patrzę na te plaże w internecie o tej porze, jak tak oglądam je w
tych kamerach to chciałoby się tam jeszcze posiedzieć na piasku,
pospacerować brzegiem, posłuchać fal.
P.S.
No chyba, że w garażu. No w garażu to facet może dużo zmieniać.
I może tam siedzieć godzinami. Na szczęście, czy też może
nieszczęście, ja garażu nie mam. Z dzieciństwa pamiętam jak tata
całymi godzinami przesiadywał w piwnicy. Ciągle coś tam
majsterkował, coś tam dłubał, coś szperał. To mnie w nim
autentycznie fascynowało. No do czasu jak zaczął stamtąd coraz
częściej wracać na bani, ale to już całkiem inna historia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz