piątek, 3 maja 2019

Ścieżka 550 Do przodu

Jakoś tak kładąc się spać naszło mnie wspomnienie taty. I wspomnienie naszych relacji. Dobry to był człowiek. Ale i też wiele złego narobił. Nigdy nie było nam dane pogadać jak facet z facetem. Tego żałuję najbardziej. On zapewne też tego żałował najbardziej. Cóż jednak skoro zeszło się tak, że gdy ja stawałem się facetem on stawał się wrakiem. Cóż jednak skoro w pewnym momencie naszego życia – żyłem myślą, że lepiej by było i dla niego i dla nas by umarł. I chyba też tak myślał, bo zabrał się z tego świata wcześnie. I tak kładąc się jakoś spać naszło mnie wspomnienie, refleksja, że nie odbyliśmy tej rozmowy jak facet z facet. I naszła mnie refleksja, że tyle razy nachodziła mnie ta refleksja, tyle razy. Więc jeżeli jest tam coś po śmierci dlaczego nie odbyć takiej rozmowy nawet teraz? Niestety, tyle jest jakichś opowieści, historii jakichś o tym jak to ludzie dostają pomocną dłoń zza światów, znak jakiś, jednak jakoś nigdy nie słyszałem o czymś takim z pierwszej ręki. Nie mówiąc już o tym by samemu tego doświadczyć. Myślę więc sobie, że to tylko historyjki takie. I pomyślałem sobie na koniec, tuż przed zaśnięciem, że gucio to wszystko warte. Gucio warte to wszystko co nas w życiu spotyka. Radości, smutki, zwycięstwa, porażki, miłości, przyjaźnie i nienawiści. To tylko nasze takie emocje. Takie wzruszenia dobre i złe którymi wypełniamy dni by nie były nudne. Ale czy na koniec, gdzieś tam patrząc śmierci w twarz będą miały jakiś znaczenie? Czy będziemy o nich pamiętać? Jeżeli istnieje coś po śmierci to czy nie jeden ojciec nie wrócił by wymierzyć sprawiedliwość gwałcicielom swojej córki? Albo czy nikt z tych co poszli w zaświaty przez komin krematorium nie zrobił by nic jednemu z tych co go tam wysłali? Myślę, że po śmierci nie ma to znaczenia. Nic nie ma znaczenia po śmierci. A jeżeli i tak wszyscy pomrzemy to czy warto tak się tym, co tu, przejmować. Szukamy miłości jak zwariowani, tracąc często zdrowy rozsądek. Zazwyczaj potem cierpimy. Zrobimy wiele by być szanowanymi, być poważanymi, być popularnymi, być ważnymi. Ale co potem? Jak wiele wkładamy sił, pracy, zaangażowania by coś osiągnąć. Ale co potem? Patrzę często na tych co błyszczą na firmamencie. Aktorów, piosenkarzy, sportowców, biznesmenów. Patrzę jak kończą. I nie wiem czy to tylko mój wypaczony osąd, czy wszyscy oni kończą nieszczęśliwi. Bogaci, sławni, szanowani – umierają tragicznie, samotnie. Gucio to wszystko warte. I tak patrzę na tych ludzi wielkich. Epokowych w dziejach ludzkości. Co z nich zostało? Taki Kolumb – w połowie świata przeklinany. Albo Napoleon. Co zostało z wielkich odkryć czy wynalazków? Dzisiaj wielkie odkrycia są negowane, zastępowane innymi zgoła przeciwnymi, a wielkie wynalazki odchodzą w zapomnienie. Może i były przełomowe w danym momencie ale czy na pewno dobre, i czy na pewno dzięki nim ludzkość poszła w dobrą stronę? Co powiedzieć o kilku wiekach chrześcijaństwa? Gucio to warte wszystko. Naprawdę gucio. Żyję więc sobie ja jakoś tak ostatnio bez namiętności. I przykro mi nawet gdy po nastu latach, po wspaniałej podróży, znajduję się na stadionie mojej drużyny. Przykro mi gdy po grze dobrej i ciekawej przegrywa ostatecznie a cała ta wizyta choć sentymentalnie wzruszająca i piękna przynosi tylko rozczarowanie. Ale zaraz potem przychodzi myśl: i gucio z tym. A jakie by to miało znaczenie gdybym był teraz na bezludnej wyspie? Przecież nawet bym nie wiedział, że ktoś z kimś gra nie mówiąc już o poznaniu wyniku. Więc jakie to ma znaczenie? Chwilowe wzruszenie – to wszystko, nic poza tym. Taka to właśnie refleksja mnie naszła kładąc się spać razu pewnego. Refleksja która w sumie nachodzi mnie często. A może refleksja ta kieruje moim życiem? Po śmierci i tak nic nie będzie miało znaczenia.
A w rzeczywistości? Łatwo mi tak chyba mówić bo w sumie układa mi się. A jak się układa łatwo mieć wszystko w dupie. Stabilność finansowa jest, stabilność zdrowotna też jest więc czego chcieć więcej. Słońce świeci, robię swoje w robocie, biegam sobie, dłubię przy motorku i tyle.
Pogoda nie rozpieszcza wprawdzie. W święta było zimno i trochę padało. Aktualna majówka też jakiej nie pamiętam. Wczoraj tak zmarzłem, że aż skostniały mi dłonie podczas biegania.

Dzisiaj założyłem stopkę centralną do motóra. Dzisiaj w pół godziny. Wczoraj walczyłem z nią godzin trzy bez sukcesu. Na koniec gdy już kolana, plecy i dłonie nie dały się rozprostować, a rozprostowane bolały niemiłosiernie, spojrzałem tylko na marny efekt moich męczarni podsumowując krótko: a gucio z tym. Bo gucio i tyle – coś się stanie jak nie zamontuję? Przez chwilę będzie żal i szkoda – tyle. A że dzisiaj zamontowałem – po prostu zamontowałem i jest.


2 komentarze:

  1. że tak zacytuję "klasyka"... "trza się wyluzować"? a odpowiadając do tego co u mnie, tom wyluzowana, tyle że to takie raczej smutne refleksje były i są...

    OdpowiedzUsuń
  2. tak sobie myślę, że chyba brakuje Ci radości z rzeczy prostych, zwykłych, codziennych.

    OdpowiedzUsuń