Jakoś
tak kładąc się spać naszło mnie wspomnienie taty. I wspomnienie
naszych relacji. Dobry to był człowiek. Ale i też wiele złego
narobił. Nigdy nie było nam dane pogadać jak facet z facetem. Tego
żałuję najbardziej. On zapewne też tego żałował najbardziej.
Cóż jednak skoro zeszło się tak, że gdy ja stawałem się
facetem on stawał się wrakiem. Cóż jednak skoro w pewnym momencie
naszego życia – żyłem myślą, że lepiej by było i dla niego i
dla nas by umarł. I chyba też tak myślał, bo zabrał się z tego
świata wcześnie. I tak kładąc się jakoś spać naszło mnie
wspomnienie, refleksja, że nie odbyliśmy tej rozmowy jak facet z
facet. I naszła mnie refleksja, że tyle razy nachodziła mnie ta
refleksja, tyle razy. Więc jeżeli jest tam coś po śmierci
dlaczego nie odbyć takiej rozmowy nawet teraz? Niestety, tyle jest
jakichś opowieści, historii jakichś o tym jak to ludzie dostają
pomocną dłoń zza światów, znak jakiś, jednak jakoś nigdy nie
słyszałem o czymś takim z pierwszej ręki. Nie mówiąc już o tym
by samemu tego doświadczyć. Myślę więc sobie, że to tylko
historyjki takie. I pomyślałem sobie na koniec, tuż przed
zaśnięciem, że gucio to wszystko warte. Gucio warte to wszystko co
nas w życiu spotyka. Radości, smutki, zwycięstwa, porażki,
miłości, przyjaźnie i nienawiści. To tylko nasze takie emocje.
Takie wzruszenia dobre i złe którymi wypełniamy dni by nie były
nudne. Ale czy na koniec, gdzieś tam patrząc śmierci w twarz będą
miały jakiś znaczenie? Czy będziemy o nich pamiętać? Jeżeli
istnieje coś po śmierci to czy nie jeden ojciec nie wrócił by
wymierzyć sprawiedliwość gwałcicielom swojej córki? Albo czy
nikt z tych co poszli w zaświaty przez komin krematorium nie zrobił
by nic jednemu z tych co go tam wysłali? Myślę, że po śmierci
nie ma to znaczenia. Nic nie ma znaczenia po śmierci. A jeżeli i
tak wszyscy pomrzemy to czy warto tak się tym, co tu, przejmować.
Szukamy miłości jak zwariowani, tracąc często zdrowy rozsądek.
Zazwyczaj potem cierpimy. Zrobimy wiele by być szanowanymi, być
poważanymi, być popularnymi, być ważnymi. Ale co potem? Jak wiele
wkładamy sił, pracy, zaangażowania by coś osiągnąć. Ale co
potem? Patrzę często na tych co błyszczą na firmamencie. Aktorów,
piosenkarzy, sportowców, biznesmenów. Patrzę jak kończą. I nie
wiem czy to tylko mój wypaczony osąd, czy wszyscy oni kończą
nieszczęśliwi. Bogaci, sławni, szanowani – umierają tragicznie,
samotnie. Gucio to wszystko warte. I tak patrzę na tych ludzi
wielkich. Epokowych w dziejach ludzkości. Co z nich zostało? Taki
Kolumb – w połowie świata przeklinany. Albo Napoleon. Co zostało
z wielkich odkryć czy wynalazków? Dzisiaj wielkie odkrycia są
negowane, zastępowane innymi zgoła przeciwnymi, a wielkie wynalazki
odchodzą w zapomnienie. Może i były przełomowe w danym momencie
ale czy na pewno dobre, i czy na pewno dzięki nim ludzkość poszła
w dobrą stronę? Co powiedzieć o kilku wiekach chrześcijaństwa?
Gucio to warte wszystko. Naprawdę gucio. Żyję więc sobie ja jakoś
tak ostatnio bez namiętności. I przykro mi nawet gdy po nastu
latach, po wspaniałej podróży, znajduję się na stadionie mojej
drużyny. Przykro mi gdy po grze dobrej i ciekawej przegrywa
ostatecznie a cała ta wizyta choć sentymentalnie wzruszająca i
piękna przynosi tylko rozczarowanie. Ale zaraz potem przychodzi
myśl: i gucio z tym. A jakie by to miało znaczenie gdybym był
teraz na bezludnej wyspie? Przecież nawet bym nie wiedział, że
ktoś z kimś gra nie mówiąc już o poznaniu wyniku. Więc jakie to
ma znaczenie? Chwilowe wzruszenie – to wszystko, nic poza tym. Taka
to właśnie refleksja mnie naszła kładąc się spać razu pewnego.
Refleksja która w sumie nachodzi mnie często. A może refleksja ta
kieruje moim życiem? Po śmierci i tak nic nie będzie miało
znaczenia.
A
w rzeczywistości? Łatwo mi tak chyba mówić bo w sumie układa mi
się. A jak się układa łatwo mieć wszystko w dupie. Stabilność
finansowa jest, stabilność zdrowotna też jest więc czego chcieć
więcej. Słońce świeci, robię swoje w robocie, biegam sobie,
dłubię przy motorku i tyle.
Pogoda
nie rozpieszcza wprawdzie. W święta było zimno i trochę padało.
Aktualna majówka też jakiej nie pamiętam. Wczoraj tak zmarzłem,
że aż skostniały mi dłonie podczas biegania.
Dzisiaj
założyłem stopkę centralną do motóra. Dzisiaj w pół godziny.
Wczoraj walczyłem z nią godzin trzy bez sukcesu. Na koniec gdy już
kolana, plecy i dłonie nie dały się rozprostować, a rozprostowane
bolały niemiłosiernie, spojrzałem tylko na marny efekt moich
męczarni podsumowując krótko: a gucio z tym. Bo gucio i tyle –
coś się stanie jak nie zamontuję? Przez chwilę będzie żal i
szkoda – tyle. A że dzisiaj zamontowałem – po prostu
zamontowałem i jest.
że tak zacytuję "klasyka"... "trza się wyluzować"? a odpowiadając do tego co u mnie, tom wyluzowana, tyle że to takie raczej smutne refleksje były i są...
OdpowiedzUsuńtak sobie myślę, że chyba brakuje Ci radości z rzeczy prostych, zwykłych, codziennych.
OdpowiedzUsuń