niedziela, 19 maja 2019

Ścieżka 552 Do przodu

Jeździ ze mną pociągiem taka pani. Tzn ze mną … Tym samym pociągiem jeździ co ja – tyle. Czasami jeździ. W sumie rzadko. Kiedyś, jakiś rok temu spotkałem ją po raz pierwszy. Tzn spotkałem … Zauważyłem po prostu. Potem raz ją widziałem, raz nie widziałem, potem długo nie widziałem wcale, potem nawet o niej zapomniałem, potem w sumie ja pociągiem tym jeździłem dość nieregularnie, w sumie nie wiem jak ona jeździła tymże pociągiem aż jakoś tak ostatnio stanęła w pociągu tym dokładnie naprzeciw mnie. Kurde jaka ona jest piękna. Jest normalnie zjawiskowa. Jak ja zobaczyłem pierwszy raz jakiś tam rok temu wydała się mi aniołem. Ale to dosłownie. Bez żadnej tam przesady. Jest po prostu boska. Jest idealna. Gdybym miał kiedyś powiedzieć jak powinna by wyglądać pani z moich snów spokojnie mógłbym pokazać panią palcem i rzec – o tak. Mogłaby w sumie być brunetką albo ruda, no ale to już tylko takie moje fanaberie. I jak ona się ubiera. Zawsze, ale to zawsze – sukienka lub spódnica. Cóż chcieć więcej? I pani ta ma, tak sądzę, sporo kasiorki. Jeździ wprawdzie pociągiem ale po tych sukienkach i spódnicach, po pantoflach i torebkach widać, że chyba kasiorki tej ma. I jeszcze pani ta to chyba jakaś ważna osoba. Parę razy zauważyłem jak czyta jakieś prawne biuletyny, jakieś przepisy prawne, i gazety jakieś takie biznesowe też. Piękna, z kasiorką i ważna. Czasami zastanawiam się czy złośliwy ten na górze nie zesłał jej do tego pociągu by się ze mną pobawić? A raczej pobawić się mną? Teraz to się uśmiecham na jej widok. Patrzę w górę i wzdycham mrużąc oczęta: teee hehe panie mądrala, dobra robota. I w sumie dziękuję temu mądrali na górze, że panią tą do pociągu tego zesłał. Bo czy to nie miłe popatrzeć się na coś pięknego? Coś idealnego, perfekcyjnego? Czy mogę się zachwycać cudem przyrody, śpiewem kosa, szumem fal, zachodem słońca, niebem pełnym gwiazd? Czy więc nie mogę zachwycać się piękną panią skrojoną ściśle wg mojej miary? Bo i tylko tyle mi pozostaje. Pani ta jest poza moim zasięgiem. To inny pułap, inna liga. Jest tak piękna, tak idealna, że czasami aż wstyd mi patrzeć. Zerkam więc ukradkiem, bo cóż mi pozostaje. Zerkać i podziwiać. Nie pożądam jej fizycznie, nawet o tym nie myślę. Wszystko czego mi trzeba, to ta chwila zerknięcia. To wystarcza. Możliwość podziwiania ideału jakim jest, cudu natury. Jest jak wodospad w amazońskiej puszczy na który patrzysz z myślą jak to możliwe, że coś takiego istnieje. Ale po co ja to piszę? Piszę w sumie to po to, bo myślę sobie jak łatwo żyć komuś takiemu. Pięknemu, bogatemu, ważnemu. Ja ją widzę. Ona pociągiem tym jedzie nie zwracając na mnie uwagi. Nie mówię tu absolutnie, że jest jakaś wyniosła czy bezczelna. Wręcz przeciwnie – sprawia tylko wrażenie spokojnej, cichej, opanowanej – tak prawdę mówiąc – to znającej swoją wartość. Ale po co ja to piszę? Piszę w sumie po to, że niech mi nie mówią mądrale, że w życiu nie jest ważne kim jesteś – że ważne jaki jesteś. A ja sobie myślę, że jednak ważne kim jesteś. Gdy jesteś piękny, kasiorny i ważny łatwiej zachować spokój. Łatwiej być opanowanym i w sumie dobrym. Łatwiej żyć uczciwie, żyć z zasadami, łatwiej pomagać, łatwiej rozumieć, łatwiej wybaczać. Piszę to w sumie o sobie bo teraz, gdy osiągnąłem ( nie wiem na jak długo ) jako taką stabilność finansową, gdy problem ograniczeń przesunął się do punktu jakiego oczekiwałem. Gdy wyglądam dobrze i cieszę się poważaniem. Gdy mimo upływających lat zdrowie mi dopisuje łatwiej przychodzi mi stwierdzić – człowieku wyluzuj. Łatwiej być dobrym, łatwiej być wyrozumiałym, łatwiej stanąć obok gdy inni pędzą. I niech mi nie mówią mądrale, że w życiu nie jest ważne kim jesteś – że ważne jaki jesteś. Niech mi te mądrale pokażą same jak być uczciwym gdy jesteś biedny, gdy jesteś brzydki, gdy jesteś chory, gdy jesteś samotny, gdy w życiu doznałeś tylko krzywd. Niech mi te mądrale pokarzą. Bo ja jakoś w to wątpię – bo tak to mogą tylko święci, a to niesłychanie rzadkie przypadki.
W codzienności w środę po latach oddałem wreszcie krew. Po grudniowym podejściu nieudanym, miałem lekkie obawy ale się udało. Udało się choć po wszystkim, gdy już usiadłem w poczekalni taka mnie słabość naszła, że gdybym nie siedział, że gdybym nie mógł się położyć na stoliku niechybnie bym zemdlał. A to byłby obciach jakiego bym sobie nie darował. Udało się przetrwać i po chwili, mokry od potu, mogłem udać się do domu.
Generalnie słaby jestem fizycznie ostatnio. W tym tygodniu słaby jak rzadko kiedy.
Wczoraj, mimo potężnej ulewy, udało mi się zamontować przednie kierunkowskazy. I przerywacz zmieniłem. Wreszcie po tylu latach zaczną migać jak należy. Rzecz drobna a cieszy mnie bardzo. Jeszcze tylko tył. Spokojnie do tego podchodzę, bo pogoda w tym roku w maju fatalna, i prognozy nie lepsze, więc o jeździe na razie jeszcze nie myślę.
Czekam i czekam na notki. Zastanawiam się dlaczego nie piszą. Myślę co u nich.

Poczekam jeszcze. Tymczasem dalej połażę wolno jak poniżej, bo jakoś mi się nigdzie ostatnio nie śpieszy. Ten rytm mnie kołysze.

https://youtu.be/Ij07SA4u4vc


1 komentarz:

  1. a ja niedawno kupiłam sobie kołpaki na koła. i mam niesamowitą radochę! :D
    prawdę mówiąc to miałam problem ze znalezieniem ich w internecie z powodu nazwy... u nas mówi się kapsle, jakiś czas temu usłyszałam nazwę dekle... ale, że to funkcjonuje pod nazwą kołpaki - było dla mnie sporym zaskoczeniem.

    ... czasami wygląd myli.

    OdpowiedzUsuń