Wydaje
mi się, że już kiedyś to było. Wydaje mi się, że już kiedyś
o tym pisałem. Napiszę jednak ponownie, bo znowu mnie naszła
refleksja. W sobotę zagościłem jak co roku na Ł3. I mówię
szczerze, mam już tych wizyt na Ł3 serdecznie dosyć. To nie była
złość, to nie była wściekłość, to nie był nawet smutek –
to była bezsilność. Taka rezygnacja jakaś. I refleksja po
wszystkim, refleksja … jakie życie jest proste. Życie jest
naprawdę proste. Proste jak drut. Samochód stary / znudził się /
zawodzi – wystarczy zmienić, telefon stary / znudził się /
zawodzi– wystarczy zmienić, meble stare / znudziły się / zawodzą
- wystarczy zmienić, spodnie stare / znudziły się / zawodzą –
wystarczy zmienić, no i dziewczyna / chłopak starzy / znudzili się
/ zawodzą – wystarczy zmienić, co za tym idzie żona / mąż
starzy / znudzili się / zawodzą – wystarczy zmienić. Życie
naprawdę jest bardzo proste – wystarczy zmienić. Wystarczy
zmienić. I moje wizyty jakże inne by były na Ł3. Przecież
praktycznie wszyscy moi znajomi, przecież grono moich znajomych
powiększyło by się niebotycznie. Przecież czułbym się
niebotycznie bezpieczniej. Przecież byłoby mi niebotycznie
wygodniej. I co najważniejsze nie miałbym tej wracającej
bezsilności. Kurcze jakie życie byłoby proste, jakie fajne.
Wystarczyłoby przesunąć obiekt mojego zainteresowania na bliżej
centrum.
W
codzienności dnia 3 listopada zakończyłem sezon.
Za
tydzień koniec sezonu GP i to będzie definitywne pożegnanie z
motórami na pół roku.
Listopad
w jakimś tam stopniu podtrzymał piękno października chociaż
wygląda, że pomału nadchodzi koniec ładnej pogody.
Z
bieganiem różnie, jednak nie jestem zadowolony, daję wprawdzie
radę jednak to nie to czego bym oczekiwał.
Lokomotywa
spóźnia się dzień w dzień, mam już tego naprawdę dosyć. I
ciężko mi to zrozumieć. Tak wszystko rozwinięte, tak
skomputeryzowane, tak wszystko zbadane, a biedna lokomotywa jednego
dnia nie może przyjechać zgodnie z rozkładem. JEDNEGO DNIA.
Dzisiaj
na spacerze przechodząc przez pewne osiedle zachwycił mnie pewien
blok. Zwykły taki, nieduży ale ileż na nim było wywieszonych
biało – czerwonych flag. Jak na innych flagi można było policzyć
na palcach jednej ręki, tak na tym jednym nie starczyłoby palcy
dłoni obydwu. To naprawdę był piękny widok.
nie chciałabym aby moje życie było tak proste jak drut. nie chciałabym się pozbywać i zamieniać z powodu znudzenia. z powodu kaprysu. w każdym związku na początku są motyle w brzuchu i wielkie wow. a później przychodzi proza życia. uczucie się zmienia. pojawiają się trudy i problemy, i co? wtedy, aby wszystko było proste, należałoby zmienić, aby znów czuć motyle w brzuchu i wielkie wow. i tak do samego końca, zmiana za zmianą. nie. nie podoba mi się to. wolę ten dłuższy dystans. tę przyjaźń,. ciepło i bezpieczeństwo. nawet te problemy i kłótnie. jeśli taki związek to coś ważnego, pielęgnowanego, to nie grozi mu znudzenie i zamienienie. a rzeczy...och tak. bardzo prosto wywalamy całkiem dobre na śmietnik, bo pojawiają się nowe i lepsze. gonimy za nimi jak głupcy. i po co? mieć mieć mieć. więcej więcej więcej ech. wolę gdy cieszą mnie bzdury. piękny wschód słońca. uśmiech. nie znoszę spóźnialstwa. zarówno ludzi jak i środków komunikacji. ja wiem, ja rozumiem,, ze każdemu może się zdarzyć od czasu do czasu, bo coś tam wypadnie ważnego innego, ale nie dzień w dzień. szlag by mnie trafił z całą pewnością. na szczęście mam to szczęście :). ze do i z pracy mogę pomykąć z buta. więc tak czynię. niecałe cztery kilometry w jedną stronę robię pewnie szybciej na nogach niż komunikacją czy samochodem, bo korki, bo deszcz, bo... zawsze się coś znajdzie. ps. nie. nie bolą :)
nie chciałabym aby moje życie było tak proste jak drut. nie chciałabym się pozbywać i zamieniać z powodu znudzenia. z powodu kaprysu.
OdpowiedzUsuńw każdym związku na początku są motyle w brzuchu i wielkie wow. a później przychodzi proza życia. uczucie się zmienia. pojawiają się trudy i problemy, i co? wtedy, aby wszystko było proste, należałoby zmienić, aby znów czuć motyle w brzuchu i wielkie wow. i tak do samego końca, zmiana za zmianą.
nie. nie podoba mi się to. wolę ten dłuższy dystans. tę przyjaźń,. ciepło i bezpieczeństwo. nawet te problemy i kłótnie.
jeśli taki związek to coś ważnego, pielęgnowanego, to nie grozi mu znudzenie i zamienienie.
a rzeczy...och tak. bardzo prosto wywalamy całkiem dobre na śmietnik, bo pojawiają się nowe i lepsze. gonimy za nimi jak głupcy. i po co? mieć mieć mieć. więcej więcej więcej ech. wolę gdy cieszą mnie bzdury. piękny wschód słońca. uśmiech.
nie znoszę spóźnialstwa. zarówno ludzi jak i środków komunikacji. ja wiem, ja rozumiem,, ze każdemu może się zdarzyć od czasu do czasu, bo coś tam wypadnie ważnego innego, ale nie dzień w dzień. szlag by mnie trafił z całą pewnością.
na szczęście mam to szczęście :). ze do i z pracy mogę pomykąć z buta. więc tak czynię. niecałe cztery kilometry w jedną stronę robię pewnie szybciej na nogach niż komunikacją czy samochodem, bo korki, bo deszcz, bo... zawsze się coś znajdzie.
ps. nie. nie bolą :)