Aż
żal dupę ściska jak przegnite mam wczoraj i dzisiaj. Takie piękne,
słoneczne, ciepłe dwa dni. Aaaa motór stoi pod blokiem … Dobra,
wcale nie ściska. Kiedyś by ściskał – dzisiaj nie ściska.
Zajrzałem do Wróżki. Nie wiem tylko czy prawda jaką tam znalazłem
to faktyczna wróżba czy tylko sugestia która wpłynęła na moje
przegnicie. Dwa piękne, słoneczne dni leżę i nic nie robię.
Kompletnie nic. A motór stoi pod blokiem... Nie chce mi się , nie
mam ochoty, nie mam siły. Gapię się tylko w ten internet i gapię,
już mnie od tego plecy bolą. I o ile kiedyś żal by mi dupę
ściskał, i sumienie żyć nie dawało to dzisiaj siedzę iiiiii
chyba nawet zadowolony jestem.
Chyba
trawy zaczęły pylić. Nawdychałem się tego pyłu do utraty sił.
Jeżyki
są. Wczoraj przyleciały, wczoraj po południu. Rano jeszcze ich nie
było – wiem, bo sprawdzałem.
Tak
mi się nic nie chce i tak nic nie robię, że nawet sobie szybki od
kasku jeszcze nie wypucowałem. A parę much w piątkowy wieczór
żywot swój śmierdzący na nim zakończyło jednakowoż.
Tak,
czwartek i piątek spędziłem w łorso. Smutne łorso jest
wieczorowe. W czwartkowy wieczór, jadąc pustymi praktycznie ulicami
taka mnie właśnie myśl naszła – smutne wieczorowe łorso jest.
I przypomniało się jak jechałem tak półtora tygodnia wcześniej.
Wówczas smutny byłem ja. Ależ byłem wówczas smutny – na
wspomnienie mojego łorso z poprzedniego życia. Tego które już
nigdy nie wróci. A teraz patrzyłem na te smutne łorso chyba nawet
jakoś tak – kurde – radośnie?
Odebrałem
wygrane w lotka. Tak - wygrałem. Kiedyś kiedy po raz kolejny nie
trafiłem głównej wygranej, a tylko tą wice główną napisałem
tu chyba nawet, że straciłem wiarę. I tak sobie puszczałem te
losy nie wiem nawet bardzo po co – czy z przekory? czy z
przyzwyczajenia? Fakt faktem 7 kwietnia znów trafiłem wice główną
wygraną. I tak mnie kurde zaskoczyło, że ponownie zacząłem
wierzyć. Jakie więc było moje zaskoczenie gdy tydzień później
trafiłem wiece główną ponownie. No kurwa teraz to nie wiem czy
mam wiarę na główną wygraną czy jej kurwa nie mam.
Co
by nie było darowanemu w zęby nie patrzę i nawet jak teraz to
piszę to zerkam na grupy plik banknotów na stoliku obok.
Apropo.
Co my to mamy? No chyba już wszędzie internet, bezgotówkowe obroty
pieniędzmi, konta dla emerytów, zakupy bez wychodzenia z domu,
dostawy z Chin … A pani w okienku w lotku pyta czy chcę gotówką?
Mówię nie, pani przeleje na konto. Pani mówi, że w poniedziałek
dopiero będzie. Ja na to, że spoko, nie spieszy mi się. No ale jak
zaczęła wypisywać jakiś druk na papierze, i jak się pomyliła, i
jak zaczęła skarżyć się koleżance ( bo trzy tam siedziały nie
wiem kurna po co ) że trzy druki musi wypisać to stwierdziłem, że
do poniedziałku będzie pisać i ją wybawiłem i powiedziałem –
pani da tą gotówkę. Oczy pani w okienku – bezcenne. Maszyny
losujące może i nowoczesne na potrzeby ti wi ale całą resztą
jeszcze w poprzedniej epoce jednak. No nic – zobaczymy co zrobią
jak przyjdę tam po główną wygraną. Wszystkich ciekawych zachęcam
do śledzenia tego bloga – na pewno to opiszę. Jedno pewne, nie
daruję, niech pisze te druki.
Jak
to mówiłem - chyba trawy zaczęły pylić. Nawdychałem się tego
pyłu do utraty sił. Nie mam siły totalnie. Nie biegam od
czwartkowego poranka. Poranka kiedy nie z przekory tym co mi
wieczorne dyszki wykradają, a raczej z musu i niedogodności
przyrody dnia poprzedniego, dyszkę rozpocząłem o 5:30. To
najranniejsza dyszka mojego życia. I to w dosłownym zarazem sensie rana jako pory dnia jak i rany jaką zostawiła w moim starym już ciele. Ależ mnie
wymęczyła, potężnie. Ale warto było – bo za iks lat jakie
dyszki pamiętał będę?
Tyl
– walę w kimę bo jutro kolejny dzień jak to mówią homeoffice –
jakby nie można było normalnie, po naszemu – pracy z domu.
Ja zdecydowanie będę śledzić tego bloga z nadzieją na info o wygranej :) I trzymam kciuki, oczywiście.
OdpowiedzUsuńCo do pań z okienka, to ja mam podobnie na poczcie na osiedlu. Niby terminale są, niby nie jest to trudne, ale od kiedy pani się kiedyś terminal "zaciął" 3 razy, to ja już tan płacę gotówką.
Co do nudy - i ona jest potrzebna czasem, szczególnie jak pyłki i dyszki męczą. Więc nic się nie martw.
A ja mam nadzieję, że jeszcze nieraz Cię zaskoczę :)
nicnierobienie mi się zdarza. nie mam wtedy żadnych wyrzutów sumienia, bo to tez jest mi potrzebne. jak każdemu.
OdpowiedzUsuńjerzyki są! ja je najpierw usłyszałam, a później zobaczyłam :) cieszę się z ich obecności.
w totka swojego czasu duzo trójek trafiałam, raz udało się czwórkę i to tyle. teraz nic nie wygrywam. chyba to przez to, że od jakiegoś czasu wcale nie puszczam totka.
w każdym razie trzymam kciuki aby Tobie się nie tylko wice ale i główna ustrzeliła.
poranne bieganie to nie dla mnie. przetestowałam dwa razy i dwa razy było nie lekko, więc odpuściłam. ale. w poniedziałek ten, też mi się jakoś ciężej pomykało. zwalam winę na duchotę w powietrzu :)