niedziela, 10 maja 2020

Ścieżka 597 Do przodu

Aż żal dupę ściska jak przegnite mam wczoraj i dzisiaj. Takie piękne, słoneczne, ciepłe dwa dni. Aaaa motór stoi pod blokiem … Dobra, wcale nie ściska. Kiedyś by ściskał – dzisiaj nie ściska. Zajrzałem do Wróżki. Nie wiem tylko czy prawda jaką tam znalazłem to faktyczna wróżba czy tylko sugestia która wpłynęła na moje przegnicie. Dwa piękne, słoneczne dni leżę i nic nie robię. Kompletnie nic. A motór stoi pod blokiem... Nie chce mi się , nie mam ochoty, nie mam siły. Gapię się tylko w ten internet i gapię, już mnie od tego plecy bolą. I o ile kiedyś żal by mi dupę ściskał, i sumienie żyć nie dawało to dzisiaj siedzę iiiiii chyba nawet zadowolony jestem.
Chyba trawy zaczęły pylić. Nawdychałem się tego pyłu do utraty sił.
Jeżyki są. Wczoraj przyleciały, wczoraj po południu. Rano jeszcze ich nie było – wiem, bo sprawdzałem.
Tak mi się nic nie chce i tak nic nie robię, że nawet sobie szybki od kasku jeszcze nie wypucowałem. A parę much w piątkowy wieczór żywot swój śmierdzący na nim zakończyło jednakowoż.
Tak, czwartek i piątek spędziłem w łorso. Smutne łorso jest wieczorowe. W czwartkowy wieczór, jadąc pustymi praktycznie ulicami taka mnie właśnie myśl naszła – smutne wieczorowe łorso jest. I przypomniało się jak jechałem tak półtora tygodnia wcześniej. Wówczas smutny byłem ja. Ależ byłem wówczas smutny – na wspomnienie mojego łorso z poprzedniego życia. Tego które już nigdy nie wróci. A teraz patrzyłem na te smutne łorso chyba nawet jakoś tak – kurde – radośnie?
Odebrałem wygrane w lotka. Tak - wygrałem. Kiedyś kiedy po raz kolejny nie trafiłem głównej wygranej, a tylko tą wice główną napisałem tu chyba nawet, że straciłem wiarę. I tak sobie puszczałem te losy nie wiem nawet bardzo po co – czy z przekory? czy z przyzwyczajenia? Fakt faktem 7 kwietnia znów trafiłem wice główną wygraną. I tak mnie kurde zaskoczyło, że ponownie zacząłem wierzyć. Jakie więc było moje zaskoczenie gdy tydzień później trafiłem wiece główną ponownie. No kurwa teraz to nie wiem czy mam wiarę na główną wygraną czy jej kurwa nie mam.
Co by nie było darowanemu w zęby nie patrzę i nawet jak teraz to piszę to zerkam na grupy plik banknotów na stoliku obok.
Apropo. Co my to mamy? No chyba już wszędzie internet, bezgotówkowe obroty pieniędzmi, konta dla emerytów, zakupy bez wychodzenia z domu, dostawy z Chin … A pani w okienku w lotku pyta czy chcę gotówką? Mówię nie, pani przeleje na konto. Pani mówi, że w poniedziałek dopiero będzie. Ja na to, że spoko, nie spieszy mi się. No ale jak zaczęła wypisywać jakiś druk na papierze, i jak się pomyliła, i jak zaczęła skarżyć się koleżance ( bo trzy tam siedziały nie wiem kurna po co ) że trzy druki musi wypisać to stwierdziłem, że do poniedziałku będzie pisać i ją wybawiłem i powiedziałem – pani da tą gotówkę. Oczy pani w okienku – bezcenne. Maszyny losujące może i nowoczesne na potrzeby ti wi ale całą resztą jeszcze w poprzedniej epoce jednak. No nic – zobaczymy co zrobią jak przyjdę tam po główną wygraną. Wszystkich ciekawych zachęcam do śledzenia tego bloga – na pewno to opiszę. Jedno pewne, nie daruję, niech pisze te druki.
Jak to mówiłem - chyba trawy zaczęły pylić. Nawdychałem się tego pyłu do utraty sił. Nie mam siły totalnie. Nie biegam od czwartkowego poranka. Poranka kiedy nie z przekory tym co mi wieczorne dyszki wykradają, a raczej z musu i niedogodności przyrody dnia poprzedniego, dyszkę rozpocząłem o 5:30. To najranniejsza dyszka mojego życia. I to w dosłownym zarazem sensie rana jako pory dnia jak i rany jaką zostawiła w moim starym już ciele. Ależ mnie wymęczyła, potężnie. Ale warto było – bo za iks lat jakie dyszki pamiętał będę?

Tyl – walę w kimę bo jutro kolejny dzień jak to mówią homeoffice – jakby nie można było normalnie, po naszemu – pracy z domu.

2 komentarze:

  1. Ja zdecydowanie będę śledzić tego bloga z nadzieją na info o wygranej :) I trzymam kciuki, oczywiście.

    Co do pań z okienka, to ja mam podobnie na poczcie na osiedlu. Niby terminale są, niby nie jest to trudne, ale od kiedy pani się kiedyś terminal "zaciął" 3 razy, to ja już tan płacę gotówką.

    Co do nudy - i ona jest potrzebna czasem, szczególnie jak pyłki i dyszki męczą. Więc nic się nie martw.

    A ja mam nadzieję, że jeszcze nieraz Cię zaskoczę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nicnierobienie mi się zdarza. nie mam wtedy żadnych wyrzutów sumienia, bo to tez jest mi potrzebne. jak każdemu.
    jerzyki są! ja je najpierw usłyszałam, a później zobaczyłam :) cieszę się z ich obecności.
    w totka swojego czasu duzo trójek trafiałam, raz udało się czwórkę i to tyle. teraz nic nie wygrywam. chyba to przez to, że od jakiegoś czasu wcale nie puszczam totka.
    w każdym razie trzymam kciuki aby Tobie się nie tylko wice ale i główna ustrzeliła.
    poranne bieganie to nie dla mnie. przetestowałam dwa razy i dwa razy było nie lekko, więc odpuściłam. ale. w poniedziałek ten, też mi się jakoś ciężej pomykało. zwalam winę na duchotę w powietrzu :)

    OdpowiedzUsuń