niedziela, 24 stycznia 2016

Ścieżka 374 Do przodu

Dostałem ostatnio propozycję, jak sądzę nie do odrzucenia, że mam utworzyć konto na fejsie. Powiem szczerze, fejs mnie nie kręci. I mógłbym na ten temat rozpisywać się w nieskończoność. I zapewne jeszcze się rozpiszę ale dopiero następną razą. Tak napisałem ostanią razą. No to teraz mam tą następną razę więc zaczynamy nieskończoność.
Nie powiem że myślałem o tym dużo. Nie powiem bo nie ma co kłamać. Myślałem – ale tylko trochę. Stary i uparty jestem. Do tego jak wiadomo nie podążam za modą a wręcz przeciwnie. I takimi to ruchami podkreślam swoją odrębność. Patrzcie – mówię – jakie to wszystko płytkie. Patrzcie – mówię jeszcze – ja się nie daję komercji, ja jestem ponadto. No właśnie. I to jest w tym wszystkim najistotniejsze. Ja, wielki i najmądrzejszy er, jestem ponadto. Ja nie będę mieszał się z całą tą bezmyślną hołotą. Ja, wielki i najmądrzejszy er, nie dam się wcisnąć do jednego wora z całą tą bezwartościową internetową zgrają. Ja jestem samowystarczalną jednostką. I czerpię niewątpliwą pychę z chwili gdy na pytanie czy mam fejsa mogę odpowiedzieć: „Nie, nie mam. To nie dla mnie”. Tak właśnie jest. Ja muszę być inny, muszę być wyjątkowy. I jest jeszcze jedno ważne. Oj ważne. Jest jeszcze jedno takie ważne. Takie że dzięki temu czuję się … lepszy.
No i istnieje jeszcze prawdopodobieństwo że gdybym tak założył fejsa mogłoby co nieco wypłynąć na powierzchnię z brudów moich dokonań. Takich moich działań przeszłych których mógłbym się wstydzić. No więc po co? Po co psuć obraz era cudownego i mądrego. Era co wie, era co rozumie, era co nie krzywdzi. Wolę już zostać tym Elfem. Napisała ostatnio, bodaj że Drewniana o maskach jakie przywdziewamy. Otóż to właśnie. Ten blog to moja maska. Tutaj jestem tym czym chciałbym być w życiu. Niestety w życiu tym nie jestem. I ze zderzenia tych dwóch światów nie wynikło by nic dobrego. Co innego pisać sobie tu na spokojnie, co innego stosować to samemu w realnym świecie. Zostanę sobie więc tym tajemniczym erem i nie dopuszczę by do internetu trafiło coś czego sam nie wymyśliłem.
A zresztą. Z tą tajemniczością dobrze mi. Może lepiej jest nieraz zostać niepoznanym. Może lepiej zostawić niedopowiedziane. Zostawić miejsce na domysły. Zostawić miejsce na tworzenie. Po co odzierać wszystko z tej tajemniczości. Te małe, chwilowe myśli, co robi, jak wygląda, jak żyje budują świat wyobrażeń. I to jest dobry świat. Ja tak mam. Buduję sobie świat tych których czytam a których nie znam do końca, według własnych zasad. Buduję sobie świat dobry, w którym otacza ich dobro. I buduję sobie świat w którym są tymi kim się ujawniają na swoich stronach. I choć wiadomo że jest to świat przefiltrowany przez sito moich wartości i uprzedzeń to zawsze jest to świat pełen dobra. Więc zostanę tu gdzie jestem. A że jak zakładam wyglądam dobrze, nie będę podejmował ryzyka że mogło by się to zmienić. Zresztą. Jak już wspomniałem lubię tajemniczość. Taka była kiedyś, już nie pamiętam, chyba Niewidzialna Ręka. To miał być nawet jakiś klub czy coś w tym stylu. Zostawiam więc odciśniętą dłoń. Zaoferuję bezinteresownie dobre słowo czy przyjaźń i tyle. Zostanę bezosobowy. A jak już wygram w to lotto to dołożę do tego dobrego słowa parę złoty. Mi dużo nie trzeba. Często słyszę jak ludzie zastanawiają się co by zrobili gdyby wygrali te parę baniek. Zastanawiają się jak zmieniło by się ich życie. Moje by się nie zmieniło. Tzn zmieniło by się o tyle że mógłbym spełnić parę dobrych uczynków. Mógłbym tajemniczo, pod osłoną nocy wspierać potrzebujących. Mógłbym być właśnie taką współczesną tajemniczą Niewidzialną Ręką. Nie ujawniać się. Pomagać i tyle. A w życiu prywatnym pozostałbym tym zagubionym, niedającym sobie ze swoimi demonami rady erem. I nadal oglądałbym kilkakrotnie każdą złotówkę zanim wydałbym ją na siebie :)

A co w życiu. Wczoraj walnąłem 15 kilometrów i 26 metrów w 1 godzinę i 35 minut. Jako że trochę to poczułem w kościach dzisiaj poszedłem dla relaksu na basen. Kurde jak ja dawno nie byłem na basenie Już kilkakrotni się wybierałem ale zawsze było to coś, to coś co było ważniejsze, pilniejsze. No ale dzisiaj moje plecy już wołały o wodę o odprężenie. I jak to w moim przypadku bywa, planowany relaks skończył się tym że walnąłem kilometr w 30 min. Dorota niech powie czy to relaks. Tak więc nadal moje plecy potrzebują relaksu. O rany. Jak moje plecy potrzebują relaksu. O rany. Jakichś delikatnych dłoni. Jakiegoś olejku. Delikatnie i spokojnie wcieranego. O rany. I tych dyskretnych muśnięć włosami. O rany. Mooooje plery.
I już chcę lata. Ładna ta zima bo ładna, choć zobaczymy co będzie około środy bo zapowiada się niezły syf wodno – błotny. A lato to lato. Już się nie mogę doczekać jak wychodzę rankiem z domu. Nad zalewem biegam kilka okrążeń. Potem wskakuję do wody. Pływam korzystając z kojącego chłodu i lekkości. Potem leżę na pomoście wygrzewając kości na słońcu. A potem znowu biegam. Potem znowu pływam. Potem znowu wygrzewam. I tak wkółko. I tak wciąż, aż słońce zajdzie.
I jeszcze z pociągu wiozącego mnie piątkowym późnym popołudniem do domu.
Na przeciwko siedzi gość. Taki może cwaniak, może nie cwaniak. Wyjmuje z kieszeni ramę fajek. Wyciąga jednego, widocznie już dojeżdża do swojej stacji, i taki spragniony chmury. Ale w tym ferworze jeden fajek wypada mu na podłogę. Jako że nie reaguje, kiwnięciem łepetyny daję mu sygnał / znak. Widziałem – odpowiada tonem spoko faceta dla którego jeden więcej, jeden mniej nie stanowi problemu. No cóż. Twardziel. Wracam więc do dalszego studiowania notki kogoś kto tu wpada, ale nie pamiętam kogo. I niby czytam dalej, ale jakoś nie mogę się ponownie skupić. Kurdę no, coś mi tu nie pasuje. Coś jest nie tak. Jakaś tajemnicza myśl krąży i krąży w najdalszych odmętach łepetyny nie mogąc się przebić na pierwszy plan, a jednocześnie nie dając spokojnie zadumać się nad czytanym tekstem. No co jest ? Na chwilę więc się wyłączam. Resetuję. Spoglądam w ciemne okno. Aaaa. Już wiem.
Mógłby pan to do śmietnika wyrzucić.
Mina gościa – bezcenne.

3 komentarze:

  1. uśmiecham się, bo Jesteś :) z całym dobrodziejstwem inwentarza, tajemniczością, niedomówieniem, i tą cudowną koszulą w kratę, w ktorej niebanalnie pląsasz na parkiecie, i w motórowej kurtce i w tysiącu innych garderób... Jesteś... i to słowo zawiera wszystko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę. . Taki piękny i esencjonalny wczoraj komentarz napisałam.. i co ?? Znikł zginął skasował się !!!! Nevermind. Napiszę kolejny. Słuchaj no czy to nie dziwne że ja piszę o człowieku ze znakiem zapytania zamiast głowy a Ty piszesz że lubisz być człowiekiem noeodkrytym ? Tajemniczym ? Zawsze musisz wyprzedzać moje myśli. Szlag :)) dobra.. ludzilam się ze Cię przekonam, ale wiedziałam też ze masz takie poglądy i właśnie dlatego że wszyscy mają Ty miał nie będziesz. Wiesz .. cieszę się ze jesteś taki. Masz to czego mi jeszcze brak. Ten spokój. Potrafisz stanąć, plac wszystko i wszystkich .. i patrzeć. Ja patrzę, ale mam puerdylion myśli które rozsadzaja mi głowę. Za szybko za pochopnie za lapczywie. No ale mam Ciebie. Nauczę się. Od. Tylko na motorze niech będzie szybko. Boję się jak cholera ale albo szybko albo wcale. A ten gość... pfff... nie wie co to miłość... do fajek :)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. basen to relaks! i odpoczynek! ... choć niewątpliwie człowiek może być całkowicie wypompowany.
    ostatnio pływanie jest u mnie zaniedbane :( trochę mi się chorowało.

    OdpowiedzUsuń