Dostałem
ostatnio propozycję, jak sądzę nie do odrzucenia, że mam utworzyć
konto na fejsie. Powiem szczerze, fejs mnie nie kręci. I mógłbym
na ten temat rozpisywać się w nieskończoność. I zapewne jeszcze
się rozpiszę ale dopiero następną razą.
Tak napisałem ostanią razą. No to teraz mam tą następną razę
więc zaczynamy nieskończoność.
Nie
powiem że myślałem o tym dużo. Nie powiem bo nie ma co kłamać.
Myślałem – ale tylko trochę. Stary i uparty jestem. Do tego jak
wiadomo nie podążam za modą a wręcz przeciwnie. I takimi to
ruchami podkreślam swoją odrębność. Patrzcie – mówię –
jakie to wszystko płytkie. Patrzcie – mówię jeszcze – ja się
nie daję komercji, ja jestem ponadto. No właśnie. I to jest w tym
wszystkim najistotniejsze. Ja, wielki i najmądrzejszy er, jestem
ponadto. Ja nie będę mieszał się z całą tą bezmyślną hołotą.
Ja, wielki i najmądrzejszy er, nie dam się wcisnąć do jednego
wora z całą tą bezwartościową internetową zgrają. Ja jestem
samowystarczalną jednostką. I czerpię niewątpliwą pychę z
chwili gdy na pytanie czy mam fejsa mogę odpowiedzieć: „Nie, nie
mam. To nie dla mnie”. Tak właśnie jest. Ja muszę być inny,
muszę być wyjątkowy. I jest jeszcze jedno ważne. Oj ważne. Jest
jeszcze jedno takie ważne. Takie że dzięki temu czuję się …
lepszy.
No
i istnieje jeszcze prawdopodobieństwo że gdybym tak założył
fejsa mogłoby co nieco wypłynąć na powierzchnię z brudów moich
dokonań. Takich moich działań przeszłych których mógłbym się
wstydzić. No więc po co? Po co psuć obraz era cudownego i mądrego.
Era co wie, era co rozumie, era co nie krzywdzi. Wolę już zostać
tym Elfem. Napisała ostatnio, bodaj że Drewniana o maskach jakie
przywdziewamy. Otóż to właśnie. Ten blog to moja maska. Tutaj
jestem tym czym chciałbym być w życiu. Niestety w życiu tym nie
jestem. I ze zderzenia tych dwóch światów nie wynikło by nic
dobrego. Co innego pisać sobie tu na spokojnie, co innego stosować
to samemu w realnym świecie. Zostanę sobie więc tym tajemniczym
erem i nie dopuszczę by do internetu trafiło coś czego sam nie
wymyśliłem.
A
zresztą. Z tą tajemniczością dobrze mi. Może lepiej jest nieraz
zostać niepoznanym. Może lepiej zostawić niedopowiedziane.
Zostawić miejsce na domysły. Zostawić miejsce na tworzenie. Po co
odzierać wszystko z tej tajemniczości. Te małe, chwilowe myśli,
co robi, jak wygląda, jak żyje budują świat wyobrażeń. I to
jest dobry świat. Ja tak mam. Buduję sobie świat tych których
czytam a których nie znam do końca, według własnych zasad. Buduję
sobie świat dobry, w którym otacza ich dobro. I buduję sobie świat
w którym są tymi kim się ujawniają na swoich stronach. I choć
wiadomo że jest to świat przefiltrowany przez sito moich wartości
i uprzedzeń to zawsze jest to świat pełen dobra. Więc zostanę tu
gdzie jestem. A że jak zakładam wyglądam dobrze, nie będę
podejmował ryzyka że mogło by się to zmienić. Zresztą. Jak już
wspomniałem lubię tajemniczość. Taka była kiedyś, już nie
pamiętam, chyba Niewidzialna Ręka. To miał być nawet jakiś klub
czy coś w tym stylu. Zostawiam więc odciśniętą dłoń. Zaoferuję
bezinteresownie dobre słowo czy przyjaźń i tyle. Zostanę
bezosobowy. A jak już wygram w to lotto to dołożę do tego dobrego
słowa parę złoty. Mi dużo nie trzeba. Często słyszę jak ludzie
zastanawiają się co by zrobili gdyby wygrali te parę baniek.
Zastanawiają się jak zmieniło by się ich życie. Moje by się nie
zmieniło. Tzn zmieniło by się o tyle że mógłbym spełnić parę
dobrych uczynków. Mógłbym tajemniczo, pod osłoną nocy wspierać
potrzebujących. Mógłbym być właśnie taką współczesną
tajemniczą Niewidzialną Ręką. Nie ujawniać się. Pomagać i
tyle. A w życiu prywatnym pozostałbym tym zagubionym, niedającym
sobie ze swoimi demonami rady erem. I nadal oglądałbym kilkakrotnie
każdą złotówkę zanim wydałbym ją na siebie :)
A
co w życiu. Wczoraj walnąłem 15 kilometrów i 26 metrów w 1 godzinę
i 35 minut. Jako że trochę to poczułem w kościach dzisiaj poszedłem
dla relaksu na basen. Kurde jak ja dawno nie byłem na basenie Już
kilkakrotni się wybierałem ale zawsze było to coś, to coś co
było ważniejsze, pilniejsze. No ale dzisiaj moje plecy już wołały
o wodę o odprężenie. I jak to w moim przypadku bywa, planowany
relaks skończył się tym że walnąłem kilometr w 30 min. Dorota
niech powie czy to relaks. Tak więc nadal moje plecy potrzebują
relaksu. O rany. Jak moje plecy potrzebują relaksu. O rany. Jakichś
delikatnych dłoni. Jakiegoś olejku. Delikatnie i spokojnie
wcieranego. O rany. I tych dyskretnych muśnięć włosami. O rany.
Mooooje plery.
I
już chcę lata. Ładna ta zima bo ładna, choć zobaczymy co będzie
około środy bo zapowiada się niezły syf wodno – błotny. A lato
to lato. Już się nie mogę doczekać jak wychodzę rankiem z domu.
Nad zalewem biegam kilka okrążeń. Potem wskakuję do wody. Pływam
korzystając z kojącego chłodu i lekkości. Potem leżę na
pomoście wygrzewając kości na słońcu. A potem znowu biegam.
Potem znowu pływam. Potem znowu wygrzewam. I tak wkółko. I tak
wciąż, aż słońce zajdzie.
I
jeszcze z pociągu wiozącego mnie piątkowym późnym popołudniem
do domu.
Na
przeciwko siedzi gość. Taki może cwaniak, może nie cwaniak.
Wyjmuje z kieszeni ramę fajek. Wyciąga jednego, widocznie już
dojeżdża do swojej stacji, i taki spragniony chmury. Ale w tym
ferworze jeden fajek wypada mu na podłogę. Jako że nie reaguje,
kiwnięciem łepetyny daję mu sygnał / znak. Widziałem –
odpowiada tonem spoko faceta dla którego jeden więcej, jeden mniej
nie stanowi problemu. No cóż. Twardziel. Wracam więc do dalszego
studiowania notki kogoś kto tu wpada, ale nie pamiętam kogo. I niby
czytam dalej, ale jakoś nie mogę się ponownie skupić. Kurdę no,
coś mi tu nie pasuje. Coś jest nie tak. Jakaś tajemnicza myśl
krąży i krąży w najdalszych odmętach łepetyny nie mogąc się
przebić na pierwszy plan, a jednocześnie nie dając spokojnie
zadumać się nad czytanym tekstem. No co jest ? Na chwilę więc się
wyłączam. Resetuję. Spoglądam w ciemne okno. Aaaa. Już wiem.
- Mógłby
pan to do śmietnika wyrzucić.
Mina
gościa – bezcenne.
uśmiecham się, bo Jesteś :) z całym dobrodziejstwem inwentarza, tajemniczością, niedomówieniem, i tą cudowną koszulą w kratę, w ktorej niebanalnie pląsasz na parkiecie, i w motórowej kurtce i w tysiącu innych garderób... Jesteś... i to słowo zawiera wszystko:)
OdpowiedzUsuńKurczę. . Taki piękny i esencjonalny wczoraj komentarz napisałam.. i co ?? Znikł zginął skasował się !!!! Nevermind. Napiszę kolejny. Słuchaj no czy to nie dziwne że ja piszę o człowieku ze znakiem zapytania zamiast głowy a Ty piszesz że lubisz być człowiekiem noeodkrytym ? Tajemniczym ? Zawsze musisz wyprzedzać moje myśli. Szlag :)) dobra.. ludzilam się ze Cię przekonam, ale wiedziałam też ze masz takie poglądy i właśnie dlatego że wszyscy mają Ty miał nie będziesz. Wiesz .. cieszę się ze jesteś taki. Masz to czego mi jeszcze brak. Ten spokój. Potrafisz stanąć, plac wszystko i wszystkich .. i patrzeć. Ja patrzę, ale mam puerdylion myśli które rozsadzaja mi głowę. Za szybko za pochopnie za lapczywie. No ale mam Ciebie. Nauczę się. Od. Tylko na motorze niech będzie szybko. Boję się jak cholera ale albo szybko albo wcale. A ten gość... pfff... nie wie co to miłość... do fajek :)))))
OdpowiedzUsuńbasen to relaks! i odpoczynek! ... choć niewątpliwie człowiek może być całkowicie wypompowany.
OdpowiedzUsuńostatnio pływanie jest u mnie zaniedbane :( trochę mi się chorowało.