niedziela, 6 marca 2016

Ścieżka 380 Do przodu

Gdybym Kasiu znał odpowiedzi na pytania które mi ostatnio zadajesz, wiesz przecież, że bym ci na nie udzielił odpowiedzi. Co więcej, gdybym znał te odpowiedzi, nie siedziałbym teraz w czarnej de, i nie siedziałbym w niej wczoraj, przedwczoraj i tydzień temu i hen hen temu. Niestety dla ciebie i dla mnie też, odpowiedzi tych nie znam.
A może znam?
A może jest to odpowiedź jedna jedyna, ale tak banalna, tak prosta że aż trudna do zaakceptowania. Bo proste i oczywiste trudno nam przyjąć do wiadomości. To za proste, to za oczywiste. Więc szukamy czegoś bardziej złożonego, czegoś co będzie wielką ideą. O tak. Wielką ideą można podeprzeć każdą odpowiedź. Nie to co takim czymś zwykłym, oczywistym. A ta odpowiedź właśnie taka jest: zwykła i oczywista. I znasz ją. Znasz ale nie możesz uwierzyć, w głowie ci się nie mieści że jest tak prosta. I znam ją ja. Znam ale nie mogę uwierzyć, w głowie mi się nie mieści że jest tak prosta. I dlatego szukamy właśnie tego czegoś większego, szukamy tej wielkiej idei. A odpowiedź jest prosta. Odpowiedzią na wszystkie te pytania jest miłość. A niestety ludzie już nie mają w sobie miłości. Gdyby ludzie mieli w sobie miłość widziałbym jak ktoś przeprowadza staruszkę przez ulicę. Widziałbym jak ustępuje miejsca w autobusie. Widziałbym jak podchodzi do leżącego i pyta czy wszystko w porządku. Nie widziałbym wkurwionych ludzi w sklepie. Widziałbym kobietę, która siedzi gdzieś na murku i z zamkniętymi oczami wdycha powietrze. To wszystko i więcej jeszcze właśnie bym widział. Gdyby tylko ludzie mieli w sobie miłość. Gdyby mieli choć odrobinę miłości. Gdyby mieli choć tą odrobinę nie było by głodnych, nie było by bezdomnych, nie było by samotnych. I nie było by porzuconych. Bo miłość taka jest. Miłość kocha i tyle. Nie patrzy czy masz włosy blond czy rude. Nie zagląda ci do portfela z pytaniem ile tam z tego możesz przeznaczyć dzisiaj na szoping. Nie wyciąga wizytówki z szacownym prof., dr, inż, czy też inny magister. Miłość tego wszystkiego nie widzi. Miłość widzi człowieka. Widzi go takim jakim jest. Miłość wie że to zawsze jest człowiek. Człowiek. Nawet jeżeli nie ma wykształcenia, nawet jeżeli nie ma blond włosów i niebieskich oczu, nawet jeżeli nie ma złotej karty kredytowej. I wiesz to ty. I wiem to ja. To takie proste. Takie proste a jednak takie trudne. Bo przecież i ty i ja wiemy jak być powinno, wiemy czego chcemy, za czym tęsknimy. Wiemy. Ale to tylko teoria. Teoria której ani ty ani ja nie potrafiliśmy wprowadzić w życie. I całemu światu potrafilibyśmy wytknąć jego słabości podczas gdy sami słabościami wypełniamy każdy swój dzień. Te słabości nas przytłaczają do tego stopnia że w pewnym momencie budzimy się nie wiedząc co i dlaczego robimy. I kółko się zamyka. Bo to tak jest że nas, nas dostrzegających drugiego człowieka, z jego trudnościami, jest za mało. Nie mamy siły przebicia. Bo jest coś takiego jak świadomość zbiorowa. Świadomość całego świata. Świadomość ta kieruje procesami zachodzącymi na tym świecie. Czy myślisz że bieda, głód, gwałt, smutek, płacz, wojna możliwe by były gdyby świadomość zbiorowa miała w sobie więcej z tego co i ty i ja znamy w teorii? Ja myślę że ani bieda, ani głód, ani gwałt, ni smutek, ani płacz ani żadne wojny nie miałyby miejsca. Świadomość zbiorowa naszego świata jest prymitywna. Tak prawdę mówiąc to robimy z siebie zaawansowaną cywilizację podczas gdy jesteśmy na poziomie człowieka jaskiniowego. Często o tym myślę. I często zastanawiam się czy jest tam gdzieś w tym przepastnym kosmosie jakieś inne życie. Pewien jestem że jest. I zastanawiam się czy jest życie bardziej zaawansowane w rozwoju niż my. Też pewny jestem że jest. I jak zapewne wielu na ziemi zastanawiam się czy kiedyś nas odwiedzą. Ale zastanawiam się równocześnie nad tym jak taka wizyta mogłaby przebiegać. Czego moglibyśmy się o tej innej cywilizacji dowiedzieć? A przede wszystkim zastanawiam się czy tacy to kosmici, mogliby ruszyć w kosmos, w wyprawy między gwiezdne mając u siebie biedę, głód, gwałt, smutek, płacz, wojny? Daleko nam jeszcze, nam jako zbiorowości do świadomości wysoko rozwiniętej kultury. I dlatego tacy jak my, tacy którzy nie godzą się na to by to wszystko co się obecnie dzieje miało miejsce, muszą trwać, muszą walczyć, muszą dawać przykład. I dlatego cieszę się że jesteś, że zadajesz te pytania. Całe życie myślałem że jestem sam. Dochodziłem już nawet do wniosku że może jakiś chory na umyśle jestem. Taki inny, taki dziwny, taki nie pasujący. I oto gdy już pogodziłem się z piętnem szaleńca trafiłem na ciebie. To było jak jakieś objawienie. A więc nie jestem jedyny. Są jeszcze ludzie na tym świecie którzy myślą jak ja, którzy jak ja nie zgadzają się na cierpienie, którzy jak ja zadają pytania: dlaczego, dlaczego świat jest taki durny. I ludzie ci szanują mnie, szanują moje poglądy, a nawet przyznają mi rację. I może kiedyś, za lat dawnych, ubrałbym się w tą swoją skromność. Może prosiłbym cię o opamiętanie, o to żebyś nie przesadzała. Bo przecież przesadzasz. Przecież umieszczasz mnie w prawie każdej swojej notce. I może kiedyś, za lat dawnych powiedziałbym że aż mi głupio, że czuję się zawstydzony wręcz. Ale wiesz co? Teraz tego nie powiem. Powiem ci natomiast że czuję się z tym dobrze. Bo wiesz co? Bo to tak powinno być. Powinniśmy być dla siebie wspaniali. Wszyscy dla wszystkich. Tak jak ja chcę być dla ciebie wspaniały, i tak jak ty jesteś wspaniała dla mnie. Chcę żebyś mnie pytała, nawet jeżeli nie znam odpowiedzi. Chcę żebyś mi płakała, nawet jeżeli nie potrafię cię pocieszyć. Chcę żebyś chwaliła mi się swoimi sukcesami nawet jeżeli ich nie pochwalam. Chcę być dla ciebie oparciem i ucieczką. Bo musimy być dla siebie wspaniali. Wszyscy. Wszyscy musimy być dla siebie wspaniali. I ja muszę być dla ciebie wspaniały. Muszę. Tak byś wierzyła, tak byś miała nadzieję, i tak byś nie była sama. I ucz Potfory tej wspaniałości. Ucz je ( a raczej ich ) miłości i szacunku do ludzi. Niech rosną, niech mężnieją i niech będzie nas więcej. Niech świadomość zbiorowa dzięki nam się zmienia. A może wówczas znikną te wszystkie dziadostwa i łajzy. Może będziesz mogła wówczas marzyć nie o tych marzonkach małych ale o tych największych marzeniach, najwspanialszych tych do których istnienia aż się może nawet boisz przyznać. Bądźmy więc wspaniali. Wszyscy dla wszystkich.

A dzisiaj wcale nie wstałem o szesnastej a o dziewiątej. No przecież. Do szesnastej to zdążyłem już poprasować, pobiegać i naprawić słuchawki - z czego dumny jestem niesłychanie bo lutownica i cyna to były do tej pory dla mnie czarną magią. Właśnie, były a już nie są. A przyszło to ot tak, pstryk i się stało. Tyle razy już to robiłem, tyle razy pieprzyłem i kląłem. I zawsze miałem w sobie to przekonanie że nieeee, ale lutownica i cyna to nie dla mnie. A dzisiaj? Dzisiaj siadłem sobie przed tymi szarlatańskimi narzędziami, popatrzyłem na nie, i pomyślałem, pomyślałem że skoro jakiś mądry człowiek, jakiś genialny człowiek potrafił wymyślić coś takiego, stworzyć, to czy ja, ja er, wiedząc że to możliwe nie byłbym w stanie uwierzyć że to działa, że można, że się da. Wystarczy tylko spokojnie i cierpliwie powtórzyć to co ktoś już wymyślił, przetestował. I teraz lutuję już ot tak, pstryk i się staje. I tak to już jest. Na wszystko jest pora. Uczymy się czegoś całe życie, staramy, przykładamy, poświęcamy czas i energię a sukcesu nie ma. I gdy już dochodzimy do wniosku że to jednak nie dla nas, że jednak nie damy rady przychodzi to do nas ot tak pstryk i już jest. Bez wysiłku, bez nerwów, bez stresu. Ot tak, pstryk i już jest.

I jeszcze jedno. Taki mały magiczny promyczek. Teraz, gdy już to zaistniało, jest to dla nie tak oczywiste, tak wyraźne że nie wyobrażam sobie innej opcji. I teraz, gdy to już zaistniało, śmieszne wręcz wydają się mi moje wcześniejsze próby nazwania, określenia, wyrobienia sobie wyobrażenia. Takie trudne były a tak prostym okazało się rozwiązanie. Bo jak mogłem nazywać? Dobra? Współczująca? Ciepła? Przyjacielska? Wyrozumiała? Oddana? Itp? Mogłem. Oczywistym jest że mogłem bo bez wątpienia taka jest. Ale. Ale żebym miał tak jednym słowem, jednym rzeczownikiem czy przymiotnikiem. Tak po prostu. Żeby oddać wszystko co w niej jest. To co mogłoby by to być? No co? I oto przyszło to ot tak, pstryk i już jest. I jest tak proste że aż uwierzyć nie mogę że wcześniej na to nie wpadłem. I myślę sobie że nie wpadłem bo wpaść nie mogłem. To nie mogło powstać w procesie myślowym. To nastąpić musiało w sposób cudowny, z zaskoczenia, w sposób magiczny - taki jak lubię. Bo, śmieszne to zapewne, ale dla mnie to magia. Czysta magia. Energia magiczna która krąży gdzieś tam i tylko czasami jakaś mała jej odrobinka spływa na nas niespodziewanie. Bo czy mogę nazwać to czymś innym niż magią, gdy doznaję objawienia gdy podaje mi do siebie adres a adresem tym jest SŁOŃCE?! Otóż to. Słońce! Właśnie w Słońcu zawierają się Dobro, Współczucie, Ciepło, Przyjaźń, Wyrozumiałość, Oddanie, Itp. Właśnie Słońce jest tym jednym, jedynym co oddaje wszystko. SŁOŃCE. Przecież że słońcem ją zawsze kojarzyłem!!!

Z ostatniej chwili.
Dzieją się rzeczy naprawdę niesłychane. Nie magiczne wprawdzie ale z pewnością niewyobrażalne. Otóż biała, Bialutka, najbielsza rzuca fajki. Łaaał.
Szanowna biała, Bialutka, najbielsza. Nie potrzebujesz do tego sterty wspomagaczy. Uwierz mi. To nie potrzebne. I kasy szkoda na to. Możesz rzucić fajki tak po prostu. Bez wysiłku, bez wyrzeczeń, bez cierpień, bez wspomagaczy. Pytasz jak? Ano tam u mnie na górze znajdziesz odpowiedź.
No dobra. Wiem że masz już po dziurki w nosie tych moich zgaduj zgadula i „domyśl się”. No więc powiem ci. Możesz to zrobić bardzo prosto. Ot tak, pstryk i już jest.

7 komentarzy:

  1. Bialutka rzuci fajki? nie zobaczę to nie uwierzę :)
    Miłość - pięknie ująłeś, bo jest w tym wszystko. To co wartościowe, ważne, najważniejsze. Szkoda, że świat jest taki brudny a owa miłość jest mordowana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby takie to proste, a jednak nie takie proste. A my komplikujemy to wszystko jeszcze bardziej.

    A tak przy okazji, jak Ci się Erze nowy K44 podoba? Cały album, w sensie. Ciekawa jestem Twojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
  3. wzruszyłam się, bo jakże ja dobrze znam to uczucie, kiedy wiem,że nie pasuję, nie przystaję do tego świata, może z tą tylko różnicą, że ja już nie pytam, bo mimo że znam odpowiedź to czuję się tak, jakbym wolała jej nie znać, trochę masło maslane, ale wiem że rozumiesz... przecież ja też wiele razy się czułam jak obłąkana kiedy patrzyłam na ten świat, a nawet niedawno się musiałam upewniać, że to jednak nie matrix, że to się dzieje na prawdę... i się wzruszyłam, bo przywołałeś mi w pamięci obraz mojego taty, który wiecznie coś naprawiał, lutował i właśnie on mnie nauczył co robić z lutownicą i że ta brudna paciaja to kalafonia i że jak jej nie użyje to sie druciki nie zlutują cyną, a później przydało mi się to w zakładzie jubilerskim, kiedy już pracowałam jako monter biżuterii... i wiesz przypomniał mi się ten spokój, tatowy spokój kiedy to robił,tak właśnie pstryk i jest i ten mój spokój kiedy w niektóre dni było pstryk i kilogramy srebra przelatywały przez moje palce w mgnieniu oka, a ja byłam spokojna i zadowolona... i przypomniałeś mi jak kiedyś nauczyłam zmęczone panie w sklepie mówić "dzień dobry słoneczko", a nauka nie była niczym innym jak witanie ich każdego dnia tymi samymi słowy, bo co z tego że mi źle, że mnie boli, że faceta mam do chrzanu tarcia, to nie daje mi prawa do rozładowania nerwa na nich, bo co one winne, harują ciężko za marne grosze więc należy im się chociaż dzień dobry słoneczka... to tak niewiele... i łzy mi lecą,ale takie dobre, bo dzisiaj robiłam ciasto z Potforami i Bialutką i też płakałam z radości i śmiechu... i rację masz Eru we wszystkim powyżej i dumna jestem z Ciebie, chociaż pewnie nie na wiele Ci się ta wiedza zda w codzienności, ale jeśli chociaż na tę jedną chwilę sprawi, że będzie Ci z nią lżej to powtórzę, że dumna jestem z Ciebie i wdzięczna, za Twoją mądrość... i się teraz uśmiecham chociaż policzki mam mokre, ale to nie smutek, to takie fajne łzy, takie inne... dobrze, że jesteś:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miłość. To takie proste. Masz rację to tak oczywiste że aż niewyobrażalne ze odpowiedzią na wszystkie moje pytania jest miłość . Chyba chciałabym doczekać czasu kiedy napiszę do Ciebie ze już wszystkp wiem. Ze jest mi ciepło, dobrze i bezpiecznie. A wszystkie odpowiedzi znajdę w jednym człowieku. Wiem ze jest pusto Er. A kiedy jest tak paskudnie pusto szukasz na siłę szukasz wypelniaczy. Za wszelką cenę żeby już tak pusto nie było. Mogłabym być najbardziej szalona na świecie. Najodwazniejsza, odporna. Mogłabym być największym wsparciem najlepszym przyjacielem. Mogłabym. Gdybym miała tę odpowiedź obok. Mogłabym też na małe chwilę zadowalac się byle atrapa. Udawac ze wychowuje sobie szczęście. Tylko po co ?
    Posłuchaj Cwaniaku. Nie medrkuj mi tu o rzucaniu fajek dobra ? To nie magia nie jakaś niewyobrażalna rzecz. To jest kurwa cud. I tak to zostawmy. Trzymaj kciuki bo narnie to widzę. Ten mecz też przelkne jakoś. .. może moje też Ci dam do naprawy hmm ? Bo je zakatowalam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłość. To takie proste. Masz rację to tak oczywiste że aż niewyobrażalne ze odpowiedzią na wszystkie moje pytania jest miłość . Chyba chciałabym doczekać czasu kiedy napiszę do Ciebie ze już wszystkp wiem. Ze jest mi ciepło, dobrze i bezpiecznie. A wszystkie odpowiedzi znajdę w jednym człowieku. Wiem ze jest pusto Er. A kiedy jest tak paskudnie pusto szukasz na siłę szukasz wypelniaczy. Za wszelką cenę żeby już tak pusto nie było. Mogłabym być najbardziej szalona na świecie. Najodwazniejsza, odporna. Mogłabym być największym wsparciem najlepszym przyjacielem. Mogłabym. Gdybym miała tę odpowiedź obok. Mogłabym też na małe chwilę zadowalac się byle atrapa. Udawac ze wychowuje sobie szczęście. Tylko po co ?
    Posłuchaj Cwaniaku. Nie medrkuj mi tu o rzucaniu fajek dobra ? To nie magia nie jakaś niewyobrażalna rzecz. To jest kurwa cud. I tak to zostawmy. Trzymaj kciuki bo narnie to widzę. Ten mecz też przelkne jakoś. .. może moje też Ci dam do naprawy hmm ? Bo je zakatowalam.

    OdpowiedzUsuń
  6. er......facet który prasuje. przeczytałam wszystko z zapartych tchem bo pisząc o ludziach świecie miłości ciężko się z tobą nie zgodzić..... ale dotarłwszy do puntku gdzie biegasz i prasujesz.... przez resztę wotni myślałam tylko JESU......ON PRASUJE.


    bez obrazy w stronę facetów - do tej pory miałam do czynienia tylko z leniami śmierdzącymi którzy nic nie robili.....wszyscy mężczyźni ( nie licząc Gadów) z jakimi zetnkęłam się w życiu pokazali mi się tylko od najgorszej strony. nigdy nie zaznałam ani grama ciepła i miłości z ich strony sama dając ją z siebie. w zamian dostawałam tylko kopa...



    ale ty....prasujesz;))))))))) to jest jak objawienie. poczułam się jakbym co najmniej Matkę Boską zobaczyła.


    facet który prasuje.



    bo tak to zwykle facet siedzi pierdzi w stołek nic nie robi tylko pomiata swoją kobietą.


    po poczytaniu twojej notki i kilku w temacie egzystencjalnych zaczynam rozumieć dlaczego przyciągałam drani. bo taka dobra pomocna o kochąjca istota jak ja zawsze przyciąga drani. ;)))))))


    ale ty prasujesz......muszę wyjść z szoku;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruda - to rzecz przeze mnie wielokrotnie już zaobserwowana: fajni, spokojni faceci mają żony modliszki, bądź bezradne "lale" wykorzystujące ich na rozmaite sposoby. a spokojnie, fajne kobiety trafiają na szuje, czy innych egoistów. ci "źli" mają jakiś szósty zmysł w wyszukiwaniu swoich "ofiar" i dosyć szybko je odhaczają.

      Usuń