sobota, 2 kwietnia 2016

Ścieżka 384 Do przodu

- Wiesz jak trudno myśleć że kobieta to też zwierzę. Takie samo jak … hmmm … córka psa.
Jeszcze tydzień, może dwa tygodnie, na pewno jednak na długi łykend majowy motór będzie już na szosie. I będę znowu, znowu jak co roku spoglądał sobie, oceniał, porównywał, a może i nawet zachwycę się. Z tym że w całym tym ambaransie brakować będzie tej jednej. Jednej jedynej Pięknej. Będzie jej brakować ponieważ jej nie ma. Tak. Doszedłem do wniosku że jej nie ma. I nigdy nie było. Istniała tylko i wyłącznie w mojej głowie. Śmieszny się teraz sobie wydaję i jakiś taki naiwny. Wprawdzie dalej uważam że warto mieć marzenia, z tym że ciężko znosi się fakt odkrycia ich nierealności. W chwili uświadomienia sobie takiego faktu człowiekowi robi się, najogólniej mówiąc – smutno. I traci sens. A jak traci sens to traci i chęć dalszej egzystencji. Bo po cóż żyć gdy to wszystko w co się wierzyło okazuje się iluzją. Tłumaczy mi jedna mądra taka, czy raczej wykształcona w kierunku, osoba bym zmienił swój sposób myślenia. Zaakceptował że świat nie jest niebieski, że nie jest dobry, że nie jest idealny. I że trzeba zrozumieć to, że zło, bieda, smutek i płacz są, są i będą. I że trzeba z tym żyć. Może i tak? Może i ma rację? Z tym że ja nie mam najmniejszego zamiaru zmienić swojego sposobu myślenia. Po prostu nie mam takiego zamiaru. Nie będę akceptował tego że jest to zło, że jest ta bieda, że jest i płacz. To tak jakbym się poddał i poszedł na łatwiznę. Bo najprościej jest pójść na łatwiznę. Nie dostrzegać pewnych spraw uważając że tak jest, tak ma być. Nic z tym zrobić się nie da - więc po prostu żyjmy dalej. Żyjmy. Ale mi się nie chce żyć w takim świecie. Po prostu mi się nie chce i już. Wypisuję się z tego. I nie będę zmieniał swojego myślenia. Więc też swojego marzenia o kobiecie idealnej, a może i kobietach ( liczba mnoga ) też nie będę zmieniał. Nawet mając świadomość że jej, czy raczej ich, nie ma. Trudno, pogodziłem się z tym. Zresztą, moje oczekiwania był zbyt duże. I zdałem sobie sprawę że nie można tak dużymi oczekiwaniami obarczać kogokolwiek. To może być nie do udźwignięcia. A że jak wspomniałem wcześniej zaczęliśmy – my ludzie - chodzić na łatwiznę to i kobietom nie ma co się dziwić. Też poszły na łatwiznę. I akceptuję to. Nie stwarza to dla mnie jakiegokolwiek problemu. Po co mają być kobietami skoro łatwiej i wygodniej jest być kobieto-facetem. Jeszcze tylko mnie, ostatniego Mohikanina, trzeba jakoś znieść a potem już będzie spokój. Mnie który uważa że nie po to stworzyła nas Matka Natura czy też Bóg różnymi byśmy dążyli do identyczności. Śmiać mi się chce jak patrzę na te wszystkie kobiety które tak bardzo i tak bardzo chcą być, robić to wszystko co faceci. I dziwi mnie stwierdzenie że bardziej naturalne dla płci pięknej było by znać się na wymianie koła niż rozróżnianiu kwiatków. No cóż wg mnie dla płci pięknej bardziej naturalna jest znajomość gatunków kwiatków niż wymiana koła. Wymiana koła to męska robota i dlatego też wyposażyła nas natura w większe łapy i mocniejsze ręce. Wg mnie płeć piękna ( tylko czy ja mogę używać sformułowania płeć piękna? coś takiego jeszcze funkcjonuje? czy to tylko moje stare, przestarzałe, dziadoskie? ) ma większe poczucie tego piękna właśnie. Więc oczywistym wydaje mi się że jednak te kwiatki, że firanki, że dobór kolorów w mieszkaniu, czy krawata do koszuli. I oczywistym również jest dla mnie kobieta w sukience czy spódnicy. Tak apropo tak kocham spódnice a tak nie mogę zaakceptować tego wyrazu. Określa tak cudowną rzecz a jest tak prostacki. Spód – nica, spód – nic – a. To od jakiegoś spodu się bierze czy jak? I jeszcze mi się nie wiem czemu kojarzy z miednicą. Wrrrr. Czy nie mogło by to być coś tak zwiewnego i przyjemnego jak sukienka. Sukienka to dobre słowo. W przeciwieństwie do spódnicy bardzo mi pasuje. I ja wiem, rozumiem że spodnie są wygodne i w ogóle ale dla mnie nie ma nic okazalszego niż dziewczyna w sukience czy też spódnicy ( oszz nawet jak piszę ten wyraz to mną telepie ). I do tego jeszcze jakieś kozaczki czy inne długie buty, czy też te zakolanówki czy jak to tam się nazywa ( Bialutka wie o czym mówię ) i er klęka. Mogłyby być też ewentualnie jakieś pantofle, szpilki ale fanem pantofli to wielkim nie jestem chyba że są jedynym pozostałym elementem garderoby ( no ale to to już historia na całkiem inną opowieść ). Ale. Wracając do tematu. Pogodziłem się więc z myślą że Pięknej nie ma i to tylko moje chore urojenia były. I ten smutek wynikający z utraty złudzeń też już chyba przetrawiłem. Już za tydzień, może za dwa, na pewno jednak na długi łykend majowy motór będzie już na szosie a ja pomknę sobie gdzieś i tyle. I pewne jest że będę z wysokości motóra spoglądał sobie, oceniał, porównywał, a może i nawet zachwycę się. Ale to wszystko. Zostanę sobie sam z moimi marzeniami. I nawet mi z tym dobrze chyba będzie. Bo czy miałbym się zadowalać jakimś substytutem, jakąś namiastką? Nie ma sensu. I nie chce mi się. I wiem że nie jest już to możliwe. Po prostu, najzwyklej w świecie, nie jest możliwe. Zresztą w moim wieku? ( tutaj się uśmiecham ). Tęsknota jest, nie wypieram się. I pragnienie dzielenia się z kimś smutkami i radościami też jest. Dzielenia się wschodami i zachodami słońca. Dzielenia się rozgwieżdżonym niebem i fazami księżyca. I pewnie że bym chciał być dla kogoś oparciem, chciałbym kogoś trzymać za rękę na spacerze. Chciałbym się przytulić w łyżeczkę na noc czy oddychać delikatnie czując czyjeś włosy na piersi. I chciałbym przygotować śniadanie w niedzielę czy mieć obiad podany w poniedziałek w samych pantoflach. Chciałbym. No pewnie że bym chciał. Ale skoro się nie da, to niech sobie to wszystko żyje w mojej głowie ( chorej ). I już nie będę, przynajmniej zamiar taki mam, płakał w sierpniowy zachód słońca na bałtyckiej plaży że każdy kogoś ma – tylko nie ja.





A z innej beczki to już dwa razy napisać miałem i za każdym razem brakowało miejsca. Jednak nie daje mi to spokoju i muszę to z siebie oczyścić. Otóż dwa tygodnie temu zabiłem pająka. Kurde no. Niby nic a jednak. Cały czas zastanawiam się po co to zrobiłem. No przecież ten pająk w niczym mi nie przeszkadzał. Przecież wlazłby sobie gdzieś i nie zdawałbym sobie nawet sprawy z jego obecności. No kurde no! A jeszcze jakoś cały czas mam świadomość że to była pani pająk. A może miała gdzieś małe pajączki? Nie no oczywiście tutaj przesadzam ale nie mogę cały czas przeboleć tego co zrobiłem. Nie wiem po co to zrobiłem Taki pająk, choć może to i robal, i może mało przyjemny, ale przecież to też stworzenie boże. A ja go tak o po prostu bach. Jedyne co mam na swoje wytłumaczenie to fakt że zrobiłem to odruchowo. Zakładałem właśnie obuwie na wieczorne bieganie gdy wybiegł zza szafki i walnąłem go kapciem. Tak bez zastanowienia. No cóż, stało się. I choć to tylko pająk to jednak żal mam do siebie że go tak bezmyślnie zabiłem. Niech ktoś mnie rozgrzeszy.

Na koniec poproszę o pomoc. Przysiadłem dzisiaj w południe na ławeczce w parku i ujrzałem pełno czegoś takiego. Co to za kwiatki?



I druga sprawa na koniec. Chciałbym poznać odczucia, pierwsze skojarzenia na widok tego obrazka ( zresztą jest to moja obecna tapeta na telefonie ).


Moje pierwsze skojarzenia? Ruda to on, biała to ona. On podsuwa jej miseczkę i szepcze czule: „jedz kochanie, na zdrowie”. Aaaa i jeszcze idealnie by było jakby sam był aktualnie głodny a pierwsza jeść miałaby ona. ;) No jak :)
Wiem też skąd i nąd że koś inny na widok tego obrazka stwierdził: „no nie jedz tyle, i tak masz już grubą dupę”.
Jutro rano zamiar mam skoro świt pobiec 15 km ku wschodzącemu słońcu.




12 komentarzy:

  1. no Eru synchrona mamy z motórem, a raczej z motórami,bo ja dzisiaj też tak jakoś o tym, ale żeby nie było, to się wzruszylam na ten fotek i tak widzę "Onych" i się uśmiecham pod nosem i wcale nie ma dużego tyłka!... i jeszcze się wzruszyła na co innego, bo nawet nie wiesz jak bardzobym chciała zrzucić te spodnie, ale nie te gaciowe co leżą w szafie, te mentalne, które mi wciśnięto siłą w mózg i to chyba tak jest, że te jak to mówią "silne kobiety" bardziej uwierają te porcięta, bo tak raz wziąć zrzucić to homonto raz na zawsze i poczuć jak to jest być słabą, zwiewną, eteryczną, kobiecą, to nie... ciągle los każe nam coś udowadniać i radzić sobie samej, bo nawet jak poprosisz o pomoc, to bywa tak,że sama zakasujesz rękawy i to koło zmieniasz... no ja je potrafię zmienić z racji motóra, ale czy miłość do motóra można sobie wybrać? a spódnicy nie lubię, no nie lubię za cholerę jasną, chociaż mam zakolanki cudne prawie tak jak Bialutkiej i zdecydowanie wole sukienki, jeśli już muszę... no i złapałeś mnie na wykroku, bo nie wiem co to za kwiatki, pewnie Leśna wie, mi nie miał kto tej wiedzy tajemnej przekazać, więc często szukam sama,ale jutro zapytam córkę mojej Pani Frau, bo tu w ogródku cały trawnik tym obrośnięty, ale to w ogródku to chyba ziarnopłon wiosenny, a ten twój ma kwiatki bardziej smukłe, chociaż kształt liści się zgadza... i tak sobie pomyslałam, że olać te spodnie, spódnice czy sukienki, czy przez to w co jestem ubrana ktoś ma mnie kochać mniej czy bardziej? czy to sprawia, że jestem mniej lub bardziej kobietą... no za cholerę tego nie pojmę, ale tak jak i ty "stary dziadu" (hehe) w tym temacie swego myślenia nie zmienię, trudno najwyżej starą panną zostanę i tak już mną i moim staropanieństwem adamsowe dzieci straszą;) i pewnie jeszcze z tysiąc odpowiedzi i przemyśleń bym miała, ale tylko jedno mi się ciśnie na usta... run Eru run :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i jeszcze tak myślę, że to nasze "facetowanie" to się wzięło przez takich co to jak postronki od kaleson są, a nie przez tych prawdziwych męskich mężczyzn z kindersztubą, wartościami i zwyczajnie ludzkich i wrążliwych na potrzeby innych...

      Usuń
  2. Muszę się uzewnetrznic. Pewne rzeczy mnie poirytowaly. Ty myślisz ze skąd się te męskie kobiety wzięły.? "Meskie". No skąd ? Ano stąd ze cipo-pizdy które chodzą teraz po świecie to w niczym mężczyzn nie przypominają. Więc kiedy mam czekać na pajaca co mi pomoże koło w samochodzie zmienić to wolę sama. A tak nsprawde-chwalmy Pana ze samochodu nie mam bo stałby w pizdu ciągle popsuty bo tak nsprawde nie mam pojęcia o samochodach ani o zmianie opon. Myślisz ze jak mi pralka umarła to stalam w kusej spodniczce i czekałam aż mi jakiś Rycerz pomoże ? Nie. Wzięłam pieorzona instrukcje i próbowałam sama. Gdybym czekała do tej pory pralabym na tarce . To nie pitol. Piękna jest gdzieś tam jest ja Ci to mówię. Naprwno nie jest tak idealna jaka ja sobie wyobrażasz... Ale jest. Co do obrazka też mam takie skojarzenie Co ten ktoś kto to powiedział. Tylko ja bym napisała "zryj" zamiast "jedz" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cipo-pizdy! - nieźle mnie to rozbawiło!.
      ale trafnie piszesz.
      mój ojciec jest taki.
      mój "ex" też.
      na żadnego liczyć nie mogłam.
      jak sobie sama czegoś nie zrobię, nie naprawię, albo sama nie znajdę fachowca - to nic bym nie miała zrobione.

      bardzo chętnie rozłożyłabym rączęta w geście bezradności, bo... się żarówka przepaliła... bo sufit trzeba pomalować... albo trzeba pojechać opony wymienić.

      to właśnie takie cipo-pizdy sprawiają, że kobiety muszą być zaradne.
      a potem jęczą, że my babo-chłopy czy inne feministki ;)

      Usuń
  3. Muszę się uzewnetrznic. Pewne rzeczy mnie poirytowaly. Ty myślisz ze skąd się te męskie kobiety wzięły.? "Meskie". No skąd ? Ano stąd ze cipo-pizdy które chodzą teraz po świecie to w niczym mężczyzn nie przypominają. Więc kiedy mam czekać na pajaca co mi pomoże koło w samochodzie zmienić to wolę sama. A tak nsprawde-chwalmy Pana ze samochodu nie mam bo stałby w pizdu ciągle popsuty bo tak nsprawde nie mam pojęcia o samochodach ani o zmianie opon. Myślisz ze jak mi pralka umarła to stalam w kusej spodniczce i czekałam aż mi jakiś Rycerz pomoże ? Nie. Wzięłam pieorzona instrukcje i próbowałam sama. Gdybym czekała do tej pory pralabym na tarce . To nie pitol. Piękna jest gdzieś tam jest ja Ci to mówię. Naprwno nie jest tak idealna jaka ja sobie wyobrażasz... Ale jest. Co do obrazka też mam takie skojarzenie Co ten ktoś kto to powiedział. Tylko ja bym napisała "zryj" zamiast "jedz" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. właśnie Ci już pisałam "oj widzisz Er, a ja ani jednej kiecki nie mam...." gdy nagle sobie przypomniałam, że w zeszłym roku na wakacje kupiłam sobie 3 zwiewne, do kostek spódnice.
    wiec co?
    źle nie jest! :)
    i szpilki mam :)

    ale generalnie zdecydowanie preferuję spodnie.
    nadrabiam za do dekolcikami ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no patrz i o najważniejszym zapomniałam, że ja cię rozgrzeszam,bo "pajonkuff" to ja się straszecznie boję i nie lubięich, więc u mnie to jak odruch jest, żeby stawonoga dogonić, złapać i wyrzucić, ale jak duży to niestety kapeć:( no wtedy też mam wyrzut sumienia, bo jednak ja dużo większa jestem, ale strach mój silniejszy, głupie co nie? a no i jeszcze ta piękna, to jest, gdzieś tam na pewno, tylko to jeszcze nie czas...

    OdpowiedzUsuń
  6. No to Eru tak...

    Spódnica-miednica rozbawiła mnie przednio :D Poważnie. Ale spódnic nie znoszę. Nie mam ani jednej. Ale za to uwielbiam sukienki, więc chyba można mi wybaczyć.

    Co do pięknej... Nie trać marzeń, co? Kurde, wiesz ile lat ja wysłuchiwałam, że jakaś porąbana jestem? Że wymyśliłam sobie księcia z bajki jakiegoś i za cholerę go nie spotkam. I zawsze kiedy odprawiałam z kwitkiem jakiegoś amanta bo kilku randkach, to ludzie dookoła truli mi, że w ogóle o co mi chodzi, przecież to taki fajny facet jest i że co mi znowu nie pasuje. A ja wiedziałam po prostu, że byłby marnym substytutem czegoś, na co czekam. I się doczekałam. I mam. I może przemawia przeze mnie jakieś miłosne zaślepienie, ale dla mnie jest idealny. I może się mylę i rozczaruję się nieziemsko, dostanę po dupie tak, że mi w pięty pójdzie, ale myślę, że tak czy siak warto było czekać.

    Co do obrazka, moja pierwsza myśl - o jakie słodkie wiewiórki! Lubię te zwierzątka.

    A jeśli chodzi o kwiatki, to wydaje mi się, że to złoć żółta. Zerknij na obrazek i potwierdź (lub nie) proszę:

    https://zielarka.wordpress.com/category/kwiaty/zolte/page/2/

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany, chyba jestem inna niż piszace tu dziewczyny bo w sumie mam wiele sukienek i "miednic" hahaha A z powazniejszych spraw - po prostu zycie zmusza kobiety do wiekszej samodzielności, bo facet albo jest i nie umie, albo go nie ma. Radzimy sobie ale czy tracimy w tym swą kobiecość ? Hm Osobiście chetnie bym poszła do kuchni i upiekła ciasto gdyby mój mężczyzna w tym czasie naprawiał pralkę. Po prostu dostosowujemy się do zaistnialej sytuacji. Kwiatka nie znam a wiewiórki ? pomyślałam jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z obrazkiem miałam tez takie skojarzenie, podobne do twojego: "Proszę kochana, częstuj się" i oczywiście, ze nie jadł pierwszy przed swoją księżniczką! bop jak ona je i sie tym cieszy, to jemu tak sie fajnie na nią patrzy!
    Co do ideałów, do Pięknej... po pierwsze. Kobieta lubi byc czasem stawiana na piedestale, byc tą jedyną, najpiękniejszą dla Niego. ale jest wielki strach, bo z takiego piedestału łatwo spasć i sie potłuc! bo kobieta chciałaby byc księzniczka, ale tez móc poczuć się "w twych ramionach taka mala" i poczuć opiekę, ale tez w pewnych sytuacjach zobaczyc podziw w Jego oczach -nie tylko z powodu urody - ale za to,z e "coś potrafi"! czy toi skręcić szafę czy ugotować najpyszniejszą na świecie pomidorową. Zresztą ty jako mężczyzna, chciałbys pewnie by Piękna patrzyła na ciebie jak na swojego bohatera, ale moze tez zaopiekowała się chocby przykrywając kocem kiedy zaśniesz zmęczony po pracy?

    Dobrze,z e oczekujesz wiele od świata i od Niej. To sie chwali, że nie zadowalasz się byle czym, brzydko mówiąc "zapchajdziurą".. ale chyba dopuszczasz jakieś wady? nie musi byc zawsze i wszędzie idealna? Może czuć się akceptowana, chciana i upragniona cokolwiek się stanie?
    A co do ogólniej mówiąc: świata.. Czasem zło i brzydota są konieczne by zobaczyć to co piękne i dobre! bez kontrastów wszystko i nabrałoby innego znaczenia, straciło wartość.. stało by się czym zwyczajnym.
    W niedzielę do pierwszej stolicy zjeżdżały się chmary motocyklów! co za widok! i co za odgłos!
    ale jako kierowca samochodu trochę się ich boję..szczególnie "ścigaczy"!


    Oczywiście wszystko co napisałam wynika z MOICH przekonań i doświadczeń..

    loonei.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Aa i tez bardzo lubię sukienki i te "niewymowne" ;P eee spódnice. Lubie czuc się kobieco, choć..prawdziwa kobieta i w worku kobieca być moze... Nie ma to jednak jak udana, ulubiona sukienka, pomalowane paznokcie, twarzowa fryzura i odbicie w jego oczach: ach jak pięknie wyglądasz..
    Nie widze juz chyba tego w tych "własciwych" oczach... no moze jak zdejmę tą sukienkę;) co w sumie tez dobrze!
    Gdybysmy częściej widziały pełen podziwu odzew w oczach mężczyzny na sukienkę, to byśmy częściej je zakładały:)


    OdpowiedzUsuń
  10. Scharbockskraut się to nazywa ale moj google tłumacz zbaranial i nie chce tlumaczyc na nasze...

    OdpowiedzUsuń