niedziela, 27 listopada 2016

Ścieżka 418 Do przodu

Czy ja już mówiłem, że lubię te moje podróże tymi pociągami tam i z powrotem? Chociaż tak naprawdę to żadne to tam podróże, zwykła droga do pracy. Z tym że z tak bujną wyobraźnią jak moja to te jazdy tam i z powrotem mogą przecież być pełnymi przygód wielkimi podróżami w odległe rejony naszego pięknego świata. Lubię te podróże tymi pociągami tam i z powrotem. Mówiłem o tym. Mówiłem. Ostatnio, podczas jednej z takich podróży patrząc w ciemne okno uświadomiłem sobie jedną, jedną zarąbiście ważną sprawę. Otóż ludzie podróżujący wraz ze mną tymi pociągami tam i z powrotem, otóż oni zawsze jadą do kogoś. Widzę to po telefonach, widzę to po esemesach, widzę to po rozmowach między nimi, widzę to po oczekujących na nich gdy docierają do celu. Ja natomiast podróżuję, ja podróżuję tymi pociągami tam i z powrotem do siebie. Ja podróżuję do czterech ścian, ja podróżuję do łóżka w którym odpoczywam. Chociaż trudno nawet nazwać to odpoczynkiem. Jedynie w sobotę i niedzielę. W pozostałe dni tygodnia nie, nie odpoczywam w swoim łóżku. Ja tylko w nim pośpiesznie śpię. Pośpiesznie i niespokojnie. A przez to narasta moje coraz większe zmęczenie. To dopiero listopad, a ja już jestem zmęczony jak po całej zimie. Męczy mnie ta ciemność, zimno, brak słońca, brak księżyca, brak gwiazd. Monotonia mnie dobija. Chociaż jeżeli miałbym być szczery, to chyba to co przezywam obecnie to i tak dużo lepszy stan, niż te które miałem o tej porze w latach poprzednich. Czy zatem nie powinienem być zadowolony? Chyba powinienem? Mam postęp. Generalnie jednak to cały czas czegoś mi brak. Generalnie to zastanawiam się czy nie rzucić tego wszystkiego w cholerę? Czy nie pojechać gdzieś w Bieszczady, wleźć gdzieś w las i odciąć się od świata? Albo czy na chwilę nie oddać się życiu bez stresu i za ostatni grosz nie zrobić czegoś czego robić nie „powinienem”. Za ostatni grosz przeżyć parę dni tak, jakbym chciał przeżyć całe swoje życie. A potem niech się dzieje co chce. Bo czy warto tak się męczyć, tak wegetować dalej? Tak właśnie – wegetować. To nie jest życie, to nie jest pełne pasji zdobywanie świata, spełnianie się. Tu nie ma radości, tu nie ma uśmiechu, tu nie ma miłości. A skore tego nie ma – to co jest? Jest wegetacja. Wegetuję jak ten chwast. Samotny i niechciany. I jak ten chwast nie potrafię nic dobrego dać. Nie ma we mnie już piękna. Nie szukam już chyba Pięknej? Raz że doszedłem do wniosku, że chyba jej nie ma, a dwa, gdyby nawet była to skoro miałbym dać jej również cierpienie to lepiej nie dawać nic. Nie ranić już nikogo – do tego doszedłem. A skoro miałbym ranić to lepiej już zostać samotnie i nie ranić. Tylko mając w sobie miłość czystą, szczerą, prawdziwą, wielką i bezinteresowną mógłbym spotkać Piękną. Nie mam jednak niestety w sobie takiej miłość. Nie mam. Już nie. Gdzieś to wszystko odeszło, gdzieś się zagubiło po drodze życiem zwanej. Całe to moje poszukiwanie piękna i Pięknej muszę chyba podsumować jednym słowem porażka i dać sobie spokój. Bo spokoju mi teraz potrzeba najbardziej. Świętego spokoju. Spokoju bym mógł sobie dożyć to co mi zostało w tym wcieleniu bez nerwów, bez paniki i przede wszystkim – bez strachu. Na kolejne wcielenie mam zupełnie inny plan.

W życiu jak w życiu. Na szczęście wróciła mi radość biegania. To chyba przez tą tragiczną pogodę. W taką pogodę nie odciągają mnie od biegania inne przyjemności. Ot choćby motór. To dopiero drugi miesiąc a mi już się ckni. Takie marzenie miałem żeby go na zimę wciągnąć do domu. Jednak nie zrobiłem tego. Nie zrobiłem tego żeby nie wyjść na głupka. Nie wyjść na głupka który trzyma motór w pokoju z telewizorem. Głupka który wciąga go na czwarte piętro wielkiej płyty. To jest właśnie to – wyzbyłem się szaleństwa, nie robię rzeczy które chcę ze względu na osąd otoczenia. No właśnie, wyzbyć się, wyrwać się spod opinii ludzi, tego co mówią. Tego mi trzeba. Wówczas nie będę się zastanawiał czy, czy pojechać jutro pociągiem w kasku motórowym tylko po prostu to zrobię i już.
Zabawy mi trzeba. Zabawy, kawioru, szampana ... 
Bejbe, bejbe

2 komentarze:

  1. jesteś bardzo zrezygnowany dzisiaj...

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak słońca to i myśli od czapy.
    Znów muszę Ci przypomnieć ze Ty wracając do domu też się raczej nie nudzisz ..? :)
    Fala następujących po sobie rozczarowań czy może niekoniexznie dobrych rzeczy potrafi paskudnie zatruć i zmienić nasz światopogląd.
    Tylko nie trzymaj w sobie tego za długo.
    Śmieci z głowy też trzeba wyrzucać .
    A wtedy będzie pięknie :)

    OdpowiedzUsuń