Czy
ja już mówiłem, że lubię te moje podróże tymi pociągami tam i
z powrotem? Chociaż tak naprawdę to żadne to tam podróże, zwykła
droga do pracy. Z tym że z tak bujną wyobraźnią jak moja to te
jazdy tam i z powrotem mogą przecież być pełnymi przygód
wielkimi podróżami w odległe rejony naszego pięknego świata.
Lubię te podróże tymi pociągami tam i z powrotem. Mówiłem o
tym. Mówiłem. Ostatnio, podczas jednej z takich podróży patrząc
w ciemne okno uświadomiłem sobie jedną, jedną zarąbiście ważną
sprawę. Otóż ludzie podróżujący wraz ze mną tymi pociągami
tam i z powrotem, otóż oni zawsze jadą do kogoś. Widzę to po
telefonach, widzę to po esemesach, widzę to po rozmowach między
nimi, widzę to po oczekujących na nich gdy docierają do celu. Ja
natomiast podróżuję, ja podróżuję tymi pociągami tam i z
powrotem do siebie. Ja podróżuję do czterech ścian, ja podróżuję
do łóżka w którym odpoczywam. Chociaż trudno nawet nazwać to
odpoczynkiem. Jedynie w sobotę i niedzielę. W pozostałe dni
tygodnia nie, nie odpoczywam w swoim łóżku. Ja tylko w nim
pośpiesznie śpię. Pośpiesznie i niespokojnie. A przez to narasta
moje coraz większe zmęczenie. To dopiero listopad, a ja już jestem
zmęczony jak po całej zimie. Męczy mnie ta ciemność, zimno, brak
słońca, brak księżyca, brak gwiazd. Monotonia mnie dobija.
Chociaż jeżeli miałbym być szczery, to chyba to co przezywam
obecnie to i tak dużo lepszy stan, niż te które miałem o tej
porze w latach poprzednich. Czy zatem nie powinienem być zadowolony?
Chyba powinienem? Mam postęp. Generalnie jednak to cały czas czegoś
mi brak. Generalnie to zastanawiam się czy nie rzucić tego
wszystkiego w cholerę? Czy nie pojechać gdzieś w Bieszczady, wleźć
gdzieś w las i odciąć się od świata? Albo czy na chwilę nie
oddać się życiu bez stresu i za ostatni grosz nie zrobić czegoś
czego robić nie „powinienem”. Za ostatni grosz przeżyć parę
dni tak, jakbym chciał przeżyć całe swoje życie. A potem niech
się dzieje co chce. Bo czy warto tak się męczyć, tak wegetować
dalej? Tak właśnie – wegetować. To nie jest życie, to nie jest
pełne pasji zdobywanie świata, spełnianie się. Tu nie ma radości,
tu nie ma uśmiechu, tu nie ma miłości. A skore tego nie ma – to
co jest? Jest wegetacja. Wegetuję jak ten chwast. Samotny i
niechciany. I jak ten chwast nie potrafię nic dobrego dać. Nie ma
we mnie już piękna. Nie szukam już chyba Pięknej? Raz że
doszedłem do wniosku, że chyba jej nie ma, a dwa, gdyby nawet była
to skoro miałbym dać jej również cierpienie to lepiej nie dawać
nic. Nie ranić już nikogo – do tego doszedłem. A skoro miałbym
ranić to lepiej już zostać samotnie i nie ranić. Tylko mając w
sobie miłość czystą, szczerą, prawdziwą, wielką i
bezinteresowną mógłbym spotkać Piękną. Nie mam jednak niestety
w sobie takiej miłość. Nie mam. Już nie. Gdzieś to wszystko
odeszło, gdzieś się zagubiło po drodze życiem zwanej. Całe to
moje poszukiwanie piękna i Pięknej muszę chyba podsumować jednym
słowem porażka i dać sobie spokój. Bo spokoju mi teraz potrzeba
najbardziej. Świętego spokoju. Spokoju bym mógł sobie dożyć to
co mi zostało w tym wcieleniu bez nerwów, bez paniki i przede
wszystkim – bez strachu. Na kolejne wcielenie mam zupełnie inny
plan.
W
życiu jak w życiu. Na szczęście wróciła mi radość biegania.
To chyba przez tą tragiczną pogodę. W taką pogodę nie odciągają
mnie od biegania inne przyjemności. Ot choćby motór. To dopiero
drugi miesiąc a mi już się ckni. Takie marzenie miałem żeby go
na zimę wciągnąć do domu. Jednak nie zrobiłem tego. Nie zrobiłem
tego żeby nie wyjść na głupka. Nie wyjść na głupka który
trzyma motór w pokoju z telewizorem. Głupka który wciąga go na
czwarte piętro wielkiej płyty. To jest właśnie to – wyzbyłem
się szaleństwa, nie robię rzeczy które chcę ze względu na osąd
otoczenia. No właśnie, wyzbyć się, wyrwać się spod opinii
ludzi, tego co mówią. Tego mi trzeba. Wówczas nie będę się
zastanawiał czy, czy pojechać jutro pociągiem w kasku motórowym
tylko po prostu to zrobię i już.
Zabawy mi trzeba. Zabawy, kawioru, szampana ...
Bejbe, bejbe
Bejbe, bejbe
jesteś bardzo zrezygnowany dzisiaj...
OdpowiedzUsuńBrak słońca to i myśli od czapy.
OdpowiedzUsuńZnów muszę Ci przypomnieć ze Ty wracając do domu też się raczej nie nudzisz ..? :)
Fala następujących po sobie rozczarowań czy może niekoniexznie dobrych rzeczy potrafi paskudnie zatruć i zmienić nasz światopogląd.
Tylko nie trzymaj w sobie tego za długo.
Śmieci z głowy też trzeba wyrzucać .
A wtedy będzie pięknie :)