sobota, 4 lutego 2017

Ścieżka 427 Do przodu

Od porządku ludkowie moi jest Pan Bóg. On pilnuje żeby wszystko szło jak trzeba i było jak na początku, teraz, zawsze i na wieki wieków amen. A diabeł chce zmieniać, ulepszać. Słyszycie? Ulepszać. Już jemu mało, że krowa cieli się, gdzie tam, on chce żeby się źrebiła. Ooo, do czego idzie… Krowy będo się źrebili, kobyły cielili, owieczki prosili, chłop z chłopem spać będzie, baba z babą, wilki latać będą, bociany pływać, słońce wzejdzie na zachodzie, a zajdzie na wschodzie!
A Pan Bóg? Co na to Pan Bóg?
W tym bieda…, że pan Bóg coraz starejszy…, co raz częściej odpoczywa. A diabeł nachalnieje z roku na rok. Wojny jedna za drugą, jak nie tu to tam. Strasznie dziś ludzie zaczepne, biją się i biją.
A mniej więcej o co?
Tego za bardzo nie wiadomo. Krew sie w ludziach gotuje. Jeżdżą, wyjeżdżają, przyjeżdżają. Oszukaństwo, złodziejstwo, kurestwo, Sodoma, Gomora.

No właśnie. Słyszycie? Ulepszać. To właśnie mam. Gdybym tak się skupił na tym co mam, na tym co mnie otacza byłoby super i ekstra. A tak? A tak ciągle chcę ulepszać. I o ile chodziłoby tylko i wyłącznie o to by drzwiczki nie skrzypiały, kran nie kapał a talerze były sterylnie czyste też byłoby super i ekstra. Niestety to wszystko nie wystarcza. Mi cały czas trzeba czegoś lepszego. A może nie to, że mi trzeba czegoś lepszego, a że ja mam być coraz lepszy. I nie to, że lepszy, a raczej to, że mam być najlepszy. Właśnie to. Mam być najlepszy. Ostatnio złapałem się na basenie. Tak apropo - chodzenie na basen wychodzi mi bokiem. Być może to zbieg okoliczności ale co nie pójdę na basen to zaraz łapie mnie jakieś przeziębienie rujnując pozostałe dziedziny aktywności fizycznej. Ale. Wracając do tematu. Ostatnio złapałem się na basenie. Otóż od jakiegoś czasu zacząłem zauważać pozytywne zmiany w jakby tu rzec – swojej figurze. No nie mogło być inaczej skoro nad tym pracuję. I nawet zadowolony z siebie byłem, i nawet dumny. Jednak gdy ostatnio spojrzałem na basenie w lustro ( całkiem przypadkiem ) zauważyłem za sobą przechodzącego kolesia. I ta perspektywa rozwaliła całe to moje i zadowolenie, i całą tą dumę. Taka myśl od razu przemknęła mi przez głowę jaki to ja mizerny jestem, jaki malutki. I z czym do ludzi, i z czego to taki zadowolony jestem? I zaraz potem zacząłem się rozglądać po okolicy. I jak na zawołanie pojawiło się sto tysięcy kolesi którzy prezentowali się o wiele korzystniej. A już taki jeden z zaczętym tatuażem na całe plecy rozwalił mnie kompletnie. Z czym ja startuję? Er z czym do ludzi? Mizerota z jakąś tam plamką bohomaza na łapce. I już nie byłem zadowolony, i już nie byłem dumny. Pisałem kiedyś o tym jak to jest pocieszać się faktem, że są ludzie którzy mają w życiu gorzej. Pocieszać się to może zbyt mocno powiedziane ale cieszyć się tym co się ma, bo mogłoby się mieć mnej. I pisałem, że niby to nie etyczne ale jednak pomaga dostrzegać pozytywne aspekty własnego położenia. Niestety jest też tak, że działa to również w drugą stronę. Patrząc na otoczenie można zobaczyć jak mało się ma, jak mizernym się jest. Wiem, że to głupie, wiem że to niemądre ale tak mam. Patrzę i dochodzę do wniosku, że też tak chcę, znaczy się - lepiej. Bo czyż nie na tym ma polegać życie? Często łapię się na myśli, że świat, że życie nie tak powinno wyglądać. Łapię się na myśli, że każdy powinien żyć w pełni szczęśliwy, w pełni zdrowy i w pełni spełniony. I wcale nie uważam, że to niemożliwe. Możliwe jak najbardziej. Jak by to miało wyglądać? Nie wiem. Wiem jedno, życie w niedostatku, biedzie, strachu jest bez sensu. Są ludzie którzy są chorzy, są niepełnosprawni, są biedni a jednak są szczęśliwi, a jednak twierdzą, że żyć warto. Ja widocznie nie dojrzałem jeszcze do takiego wtajemniczenia. Ja czegoś takiego pojąć nie mogę. Mnie do totalnej rozpaczy doprowadza nawet to, że przez pobasenowe przeziębienie nie mogę sobie pobiegać. A co by było gdybym nagle nie mógł biegać już nigdy? Mnie do totalnej rozpaczy doprowadza siedem miesięcy bez możliwości jeżdżenia motórem. A co by było gdybym stracił tą możliwość na zawsze? I do totalnej rozpaczy doprowadza mnie brak słońca, brak wschodów i zachodów, ciągła ciemność, permanentny chłód. Ja się na to wszystko nie godzę. Ja tego wszystkiego nie chcę. To mnie doprowadza do rozpaczy. I ciągle zadaję sobie pytanie po co komu to potrzebne? Po co komu ciemność, zimno, brak słońca, bieda, cierpienie, choroba? No po co? Gdzieś tam kiedyś wyczytałem, że bez tego nie potrafilibyśmy zauważać dobra. Tzn że tylko w kontraście zła widać to dobro. Bo gdyby było tylko dobro - nie wiedzielibyśmy co to dobro. A gówno prawda. A nawet jeżeli. To ja już wolałbym, nie wiedzieć co to dobro ale niechby tylko ono było. Niechby tylko wszyscy byli zadowoleni, szczęśliwi, bogaci, syci, zdrowi. Niechby tylko zawsze było słońce, ciepło, radość. A dopóki tak nie jest, dopóki tak nie mam ciągle chcę ulepszać. W szczególności siebie, swoje życie. Często zastanawiam się również gdzie jest kres, granica, moment, że poczułbym, że to już, że to mi wystarczy. Wiem, wiem. Masz mieszkanie, chcesz mieć dom. Masz samochód, chcesz mieć szybszy. Masz piękną kobietę, chcesz żeby miała większy rozmiar biustu. Ale ja wiem, ja pewny jestem, że to też gówno prawda. Przekonany jestem, że jest, że mam ten limit gdzie mógłbym powiedzieć, że więcej mi nie trzeba. I myślę, że ludzi tak myślących jest wielu. I, że nawet mógłbym zrezygnować z tego bycia najlepszym. Że miałabym, a raczej że mam, taki moment gdzie mógłbym powiedzieć już mi wystarczy, że już mam, dziękuję, więcej mi nie trzeba. Taki spokój. Taki spokój, że mógłbym usiąść na ławeczce na starówce i siedzieć w słońcu i patrzeć na niebo, na jaskółki, na wróble. Patrzeć na zadowolonych, szczęśliwych ludzi. Słuchać śmiechu dzieci. Życie powinno być pełne szczęścia i radości. Pełne zadowolenia - dla wszystkich. Wszystkich bez wyjątku. I dla mnie też. I pewny jestem, że wówczas nie zmieniło by tego nawet spojrzenie w lustro na basenie ( przypadkowe ). Żadna perspektywa by tego nie zmienia. Bo wiem, że mam limit, wiem co mi wystarczy. Dajcie mi wreszcie tą główną wygraną w lotto bym mógł to udowodnić.


5 komentarzy:

  1. ... oj... też by mi się ta wygrana przydała. :)

    to mam podobnie. :/ często, moje oczy jak radarki, widzą kobiety o wiele zgrabniejsze i bardziej zadbane ode mnie. i robi mi się przykro, że nie umiem być taka jak one, nie ma we mnie konsekwencji, aby doprowadzić się do wyglądu (wagi), jaki kiedyś miałam.
    ... ale potem staram się patrzeć na inne osoby.... o wiele młodsze dziewczyny/kobiety mogą mi zazdrościć. i takich jest tyle samo, co piękniejszych ode mnie... albo i więcej.

    chęć bycia ciągle najlepszym faktycznie może być męcząca... a może postaraj się być wystarczająco dobry?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej Er, może Ty przestań na ten basen chodzić, co? Bo jakoś widzisz, same złe rzeczy z tego basenu wynosisz. Jakieś przeziębienia, jakieś porównania... To wszystko wina basenu, na bank.

    A siedzenie na ławce w promieniach słońca brzmi na chwilę obecną jak marzenie. Oby spełniło się jak najszybciej, bo ja tego słońca potrzebuję bardzo też.

    I chociaż poprzedniej notki nie skomentowałam, to chciałabym, żebyś wiedział, że przeczytałam. I z wiadomych powodów rozłożyła mnie trochę na łopatki. Mam nadzieję więc, że ten mój apel zostanie wysłuchany jak najszybciej. I w ogóle podoba mi się określenie "Kaniny apel" - brzmi klawo :)

    I weź mi wytłumacz swój komentarz u mnie plis, bo nie kumam wcale a wcale.

    OdpowiedzUsuń
  3. Erze......błagam....NIGDY NIE PORÓWNUJ SIĘ DO LUDZI. ale to przenigdy.

    człowiek ma taką naturtę jaką ma i często w tych porównaniach będzie wypatrywał tych lepszych od siebie.

    ludzie są rózni i zawsze znajdzuie się ktoś ładnijeszy bogatszy szczęśliwszy mające lepsze auto lepszy skuter i szcześliwa rodzinkę kochjaącego i dającego bogatsze prezentyo od naszej partnera swojej wybrance. ale są też tysiące i miliony gorszych.

    szkoda że w momencie kiedy zobaczyłeś że lepiej wygląda twoja sylwetka....w tym momencie nie opsuściłeś i nie zaczałeś się porównywać. gdyb7y ten koleś się tan nie znalazł nie byłoby tematu.

    wierz mi kiedy przestaniesz porównywać się będziesz o stokroć szcześliwszy.

    o popatrz - na np. nie przebiegnę tyle ile ty bo nie mam takiej kondycji. i nie umiem jeździć na skuterze. już powinieneś poczuć się lepiej

    więc jednak nie jest tak źle są gorsi;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie! nie cierpię biegać! padłabym żywym trupem, gdybym miała biegać! na rowerze nie jeżdżę i nie rozumiem tych ze ścieżek - i wcale nie czuję się z tego powodu gorsza! na motórze tym bardziej nie jeżdżę! - ciut lepiej Erze?

      Usuń