Piątkowy
wieczór. Nie ten piątkowy ostatni, nie tamten przedostatni, ten
taki jeszcze wcześniejszy. Jestem zmęczony ale zadowolony. I luzik.
W piątkowy wieczór nie muszę po tym czymś pędzić na przystanek
z wywalonym jęzorem. Spokojnie. Powoli. Bezpiecznie. Przyjeżdża
175. Jeden z trzech którymi mogę jechać ( 128, 175, 504 ) i jeden
z dwóch które zatrzymują się na tym przystanku ( 128, 175 ).
Czerwone 504 zatrzymuje się przystanek wcześniej i przystanek
dalej. Tego 175 nie lubię. Jedzie z lotniska, i z reguły zapchany
walizkami, nie zapewnia oczekiwanego komfortu. A że i tak na niego
nie zdążam to ... to nim nie jeżdżę. No ale teraz, gdy zdążyłem,
chwila zastanowienia. Wsiadam, podjadę jeden przystanek na w razie
jakby co - gdyby nie przyjechało 128 będę miał 504. Z racji, że
zaraz wysiadam staję tuż przy drzwiach. Niedbale się o nie
opieram. Odczekuję chwilę, tą chwilę kiedy to wszyscy mierzą
wzrokiem tych co wsiedli. Teraz ja spoglądam na nich. Patrzą w
ciemność za oknem. Rozglądam się, oceniam, porównuję, zgaduję
kto jest kim. Najpierw tych tam dalej, potem tych bliżej i bliżej,
aż dochodzę do najbliższych, tuż obok. Za tą szybą, taką
szybą, co jest przy drzwiach, która pewnie pełni jakieś role
zabezpieczające, siedzą dwie dziewczyny. Z walizkami, czyli z
lotniska. Śniade. Zostawiam swoje spojrzenie na nich na dłuższą
chwilę. Jedna z kruczoczarnymi długimi włosami. Przyciąga moją
uwagę. Bo tylko taka długość włosów u kobiet może przyciągać
uwagę. Przyglądając się szczegółom jej urody zastanawiam się
skąd i dokąd zmierza, a przede wszystkim czy już znalazła miłość.
I jak zawsze w takich sytuacjach, zawsze jak tylko zwrócę uwagę na
jakąś kobietę, dopada mnie pytanie: czy to Ona, czy to Ona jest
tą Piękną której szukam? Chyba jednak nie, nie znajduję
odpowiedzi w jej oczach. Zerkam więc na drugą. Tą z krótkimi
włosami. Tą która w pierwszym odruchu była niewarta uwagi.
Spoglądam i. I spotykam jej wzrok. Odwraca go, ja nie. Przyglądam
się uważniej. I krok po kroku zaczynam dostrzegać jej szczególną
wyjątkowość. Urodę, która nie rzuca na kolana przy pierwszym
spojrzeniu, ale urodę która odsłania swoje piękno dopiero po
wnikliwszej analizie. Drobne szczegóły, szczegóły nie
dostrzegalne na pierwszy rzut oka, szczegóły które dodają i
dopełniają. Jest piękna. Śliczna rzekł bym. Nie jest tym czymś,
co wyznacza wzorce kobiecego piękna ale jest naprawdę ładna.
Ładna, jakby to powiedzieć, ładna skromnie. To szczególny typ
urody. Rozpoznawalny tylko dla cierpliwych. Bardzo sobie cenię taki
typ. Typ który nie rzuca czerwonymi ustami i wielkimi rzęsami. Już sam styl kolczyków jaki dostrzegam w jej uszach daje do zrozumienia, że jest nieprzeciętna. I po
chwili zachwytu nad tym co zewnętrzne przychodzi chęć poznania
tego co w środku. Pytanie: czy to Ty? Oczy. Zawsze powtarzam: oczy.
One wszystko powiedzą. Nie poznasz człowieka dopóki nie spojrzysz
w jego oczy. Więc patrzę. W te czarne oczy. Tak, coś w nich jest,
w tych jest. Naprawdę jest. Nie wiem jak to nawet określić czy
nazwać. Nie wiem nawet co jest, czy co to miało by być. Po prostu
patrzysz i wiesz, że to to. Więc patrzę w te oczy. Nasycam tym
czymś tą swoją nienasyconą potrzebę. To pragnienie. Tak mało
tego we współczesnym świcie. Tak mało tego w oczach współczesnych
kobiet. Więc stoję i patrzę, biorę ile mogę. W radości, że
jest i w trwodze, że zaraz może zniknąć. W coraz większej
obawie, że to wszystko to tylko miraż zmęczonego organizmu. Bo
czyż to może być? Czy to może być, że to Ona? Ta upragniona,
wyśniona, ta tak długo szukana Piękna? Patrzę. Patrzę ile tylko
mogę. Nachalnie patrzę. Dostrzegam, że zerka. Ukradkiem. Czy z
ciekawości? Może ze strachu? A może … Nie, to raczej niemożliwe
żeby zwróciła na mnie swoją uwagę. Na mnie? I choć chwila jest
wyjątkowa i magiczna, choć zmysły oderwane od rzeczywistości to
jednak dociera do mnie fakt, że oto dojechałem do celu. To musi być
szybka decyzja. Zostać czy wysiąść? Nie, niemożliwe żeby
zerkała na mnie. Wysiądź i się nie ośmieszaj. I gdy już jestem
na zewnątrz, gdy już zamknięte drzwi spoglądam po raz ostatni. A
co się stanie jak spojrzy zanim autobus odjedzie? Rusza. Rusza a Ona
odwraca się i kieruje swoje czarne oczy na to co zostaje na
przystanku. Patrzy na mnie. Nie wiem czy to tylko moje pobożne
życzenie ale chyba widzę w jej patrzeniu żal. Żal, że wysiadłem.
I chyba widzę tęsknotę. Czy już tęskni za moim patrzeniem? Czy
już tęskni za tym czymś w moich oczach? A więc właśnie
popełniłem największy błąd w swoim życiu. Spotkałem Piękną,
a nie rozpoznałem jej. Spotkałem Piękną, a pozwoliłem jej
odejść. Jeny jak Ona patrzy. I jest coraz dalej. Zaraz zniknie.
Mogłem się przynajmniej po rycersku ukłonić. I znikła. Już
nigdy się nie dowiem czy to była Ona. Ta Piękna której tak
usilnie szukałem. A co jeżeli nią była? Czy dalsze szukanie ma
jeszcze jakiś sens? Tego nie wiem. Nie mam do siebie żalu jednak.
Tak nieraz bywa, że szczęście mija nas o krok, ociera się ale nie
jesteśmy w stanie go zatrzymać. Wiem, że nie mogłem jej
zatrzymać. I wiem, że nie mogłem się zatrzymać ja sam. Ja sam
nie zatrzymuję się przy szczęściu. Nie zmieniam swojej ścieżki.
Ciągle zapatrzony w cel ostateczny, cel jakim jest jedyne: dotrwać.
Moje szczęście odjechało autobusem linii 175 w lutowy, ciemny,
piątkowy wieczór po tym czymś.
A
w zwykłej codzienności wczoraj do wioski zawitał Czternastokrotny
Mistrz Polski. Dla mnie wydarzenie szczególne. Całe dzieciństwo i
młodość napiętnowane. Ciągłe lawirowanie między Legią i
Widzewem. Ależ to były czasy. I te podróże, dalekie podróże na
Roosevlta nocnymi pociągami na legitymacji kolejowej pożyczanej od
Kury. Kurna ale to były wyprawy. No a teraz Czternastokrotny Mistrz
Polski przyjeżdża do mnie. Nie to żeby był to powód do dumy.
Wolałbym żeby przyjeżdżał do stolycy. I przyjeżdża niestety
bez kibiców ( pierdolone zakazy ). Suma sumarum wyszło na to, że
byłem jednym z nielicznych na wioskowym estadio co liczyli na
zwycięstwo gości. I się kurna przeliczyłem. Ja pieprzę, ale
czasów dożyłem. Żeby Czternastokrotny Mistrz Polski przyjeżdżał
tu do mnie i nie potrafił wygrać. Żenada. Zmarzłem jak cholera i
doznałem goryczy porażki. Kiepski to był wieczór. Do dupy z takim
wieczorem.
A
ze spraw ważnych i ważniejszych przyleciały rybitwy. Wczoraj
pierwszy raz w tym roku usłyszałem ich podniebne skrzeczenie. W
ubiegłym roku pisałem co ich powrót znaczy. Znaczy wiele.
Obiektywnie więc patrząc wszystko idzie w dobrym kierunku.
I
jeszcze jedno. Wiem i zdaję sobie z tego sprawę. Jestem cholernym i
wrednym egoistą. Kto tak mówi - ma rację.
Dlaczego po prostu nie pobiegłeś ? nie rozumiem facetów, ale powiem Ci jedno Erku gdybys tak biegł to bys zrobił na niej mega wrażenie
OdpowiedzUsuńkurde ale ty obcinasz te laski i ludzi wzrokiem w autobusie.
OdpowiedzUsuńjeny nie cierpię ludzi długo wgapiających się we mnie. wkurza mnie to i denerwuje jak ktoś za długo się na mnie gapi. w pierwsdzej sekundzie myślę sobie że może jestem gdzieś brudna albo coś mi gdzieś z gadredoby śmiesznie wystaje albo coś jest nie tak bo inaczej typ by się nie gapił.
nigdy nie pomyślałam że mogłabym się komuś podobać.
a swoią drogą musiała być śliczna. jak modelka. długie nogi super figura i cyc. przeciętnymi zwykłymi kobietami faceci raczej nie zawracają sobie głowy.
szkoda że nie próbowałeś poderwać tej laluni. być może przepuściłeś okazję na coś zajebistego chłopie.;)
Jeśli to była Twoja Piękna, to jeszcze sie spotkacie. Tak zawsze uważałam, ale.... czasem sobie myślę, że Los swoje zrobił, zetknął dwoje ludzi, a reszta należała do nich.. Moz etak kartka z numerem telefonu i imieniem podana jej tuz przed tym zanim wysiadłes.. wtedy ruch należałby do niej.. Ale pewnie to nie w twoim stylu, za bardzo byś rozważał, że tak się nie godzi...lecz czyż nie warto by było?
OdpowiedzUsuńA uroda jej z tych głębszych była. Z takich co to im dłużej patrzysz, tym więcej do podobania znajdujesz. Z mężczyznami tez tak jest, że zwykle ten który od razu urodą"po oczach wali", już nic w sobie więcej do odkrycia nie ma..
Moze teraz częsciej będziesz ta linią jeździł?
Loonei