Pojechałem
w to moje ulubione miejsce. Tam gdzie Wisła jak strumyk szumi z
wolna. Kiedyś często tam chadzałem. Ale kiedyś było łatwiej.
Potem to nawet zapomniałem, że jest. Po Gdańskim przejechała
lokomotywa. Taka prawdziwa stara ciuchcia na węgiel. Przejechała
ciągnąc za sobą parę starych wagonów. I patrząc jak się
gramoli przez most przypomniała mi się taka jedna scena z filmu
„Dom”. Taka, gdzie to taka właśnie ciuchcia ciągnąca parę
wagonów wjeżdża do Warszawy. Do Warszawy powojennej. Wjeżdża
ciągnąc wagony pełne powracających do Warszawy ludzi. Ludzi
powojennych. I naszła mnie refleksja: w dobrych jednak czasach żyję.
W czasach spokojnych, w czasach bogatych. W których nie ma tylu
zmartwień co w tych powojennych. Czego zatem narzekam? Zaraz potem
naszła mnie refleksja kolejna. Taka która naszła mnie jakiś czas
temu i tak czasami powraca. Refleksja apropo mojego życia, tego
które już tylko we wspomnieniach. Refleksja zaskakująca. Refleksja
zaskakująca bo refleksja, że chyba nic bym w życiu tym swoim
przeszłym nie zmieniał. Wszystko było nie tak, wszystko było źle,
spotkały mnie wszystkie rzeczy których spotkać nie chciałem
najbardziej, a jednak patrząc na to wszystko z dzisiejszych dni, nic
bym chyba nie zmieniał. Bo tak naprawdę, to to jest miara mojej
osoby. Że mimo tego wszystkiego co było jednak jestem tu gdzie
jestem, że wytrzymałem. I że pomimo tych wszystkich błędów,
wyrządzonych krzywd mogę sobie spojrzeć w twarz. Bo czyż mogę
mieć do siebie żal, że zrobiłem coś źle, że zachowałem się
nie tak jak powinienem? Zachowałem się po prostu jak umiałem.
Wtedy tyle umiałem, wtedy myślałem, że to jest właśnie dobre.
Mając cztery latka licząc na paluszkach dwa i dwa nie zawsze
wychodziło mi cztery. Teraz to działanie wykonuję w pamięci
bezwiednie. Tak też patrzę na życiowe błędy. Wtedy nie
wiedziałem tego co wiem teraz. Nikt mnie nie nauczył, nikt nie
powiedział co i jak, nikt nie dał odpowiedniego przykładu.
Musiałem się uczyć na własnych błędach, błędach których
żałuję, ale które sobie chyba wybaczam. Ciężko się do nich
przyznać, ciężko je sobie wybaczyć ale tak jak mając cztery
latka nie zawsze licząc na paluszkach dwa i dwa dawało cztery, tak
mając lat naście czy dziesiąt dobre intencje nie zawsze
przemieniały się w dobre czyny. Przyznaję, szkoda straconych dni,
szkoda bardzo. Ale tak chyba miało być. Tak miało po prostu być.
Dobrze tylko, że mam w sobie tą świadomość, że nigdy nikogo nie
krzywdziłem świadomie, perfidnie czy złośliwie. Zawsze chciałem
dla ludzi dobra i szczęścia. Nawet kosztem dobra i szczęścia
własnego. I ta właśnie świadomość pomaga mi żyć. Pomaga mi
patrzeć wstecz i mieć spokojne sumienie ( czy raczej w miarę
spokojne sumienie ). Pomaga mi sobie wybaczyć, pomaga mi nie żałować
tak bardzo. Więc nic bym raczej nie zmieniał w tym życiu które
już za mną. Takie miało być i takie było. Tak umiałem i tak
żyłem. I jebać to wszystko. Naprawdę jebać.
W
codzienności na niebie króluje Mars. Mars któremu czasami
towarzyszy piękny księżyc, taki jak dziś. Wenus gdzieś sobie
poszła.
Jem,
biegam, pracuję i śpię. Dni jak co dzień. Piątki są jedynie
inne. W piątki wracam późną nocą. W piątki patrzę na życie
tych co nie śpią nocą.
I
jeszcze jedno. W życiu nie ma przypadku, w życiu wszystko jest
ułożone, jest zaplanowane. W piątek siedząc przy drzwiach
wyciągnąłem ładowarkę, ładowarkę do ładowania telefonu. I jak
nigdy nic mi z rąk nie leci, tak w piątek ładowarka poleciała.
Spadła na podłogę, odbiła się, potoczyła dalej i w tej samej
chwili, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, drzwi pociągu
się otrwały, a rzeczona ładowarka poleciała sobie na tory. W
życiu naprawdę wszystko jest zaplanowane, w życiu nie ma
przypadku.
a ja też tak myślę... miałam w życiu swoje zawirowania i tornado. byłam, jaka byłam. generalnie wiele mi się w sobie nie podoba, nie podobają mi się moje reakcje na wydarzenia, nie podoba mi się wiele moich wyborów.... ale to wszystko: błędy i te dobre rzeczy ukształtowały mnie taką, jaka teraz jestem. choć wciąż uważam, że jestem dalej "niedorobiona"... ale uważam, że wszystko było do czegoś potrzebne. i jeszcze w przyszłości też będzie potrzebne.
OdpowiedzUsuń