Stare
Miasto. Niby moje ale pełne tego niedzielnego harmidru, chaosu,
ścisku. Jakiś koncert, jakiś remont. Niby moje ale trochę za
ciasne, trochę za głośne. Trzeba by stąd gdzieś uciec. Ale
gdzie? Olśnienie. Tak, tam ucieknę. Tam gdzie kiedyś często
chadzałem. Tam gdzie nie byłem już dawno, dawno. Tam sobie siądę,
tam sobie pomyślę. Zatopię w tej swojej refleksji. Długa prosta
Wisłostrady spod Śląsko – Dąbrowskiego. Pędzę. Jednak
czerwone łapie mnie pod Gdańskim. Mogłem pędzić bardziej, mogłem
odkręcić manetkę więcej. Byłbym już na miejscu. A tak, stoję i
patrzę na przechodniów, patrzę na rowerzystów. Lekko zamyślony,
lekko zagubiony. Czuję samotność. Wszyscy uśmiechnięci a ja tu
zamyślony. Gdzie zmierzam? Tzn wiem gdzie zmierzam – w tej chwili
wiem – ale gdzie zmierzam w życiu? Światło zaraz się zmieni.
Trzeba się zebrać do kupy, zaraz znowu popędzę. Na chodniku, przy
przejściu zatrzymuje się chłopiec, chłopiec na rowerze.
-
Faaajny motorrr – krzyczy uśmiechnięty.
Robię
przygazuwę.
-
Głooośniej – odpowiada.
Robię
głośniej. Uśmiechnięty chłopiec wystawia kciuk do góry. Światło
się zmienia i za moment jestem już na miejscu. Siadam na wielkim
kamieniu. Jestem tu gdzie często chadzałem. Tu gdzie nie byłem już
dawno, dawno. Patrzę na wzburzony nurt, słucham szumiących fal. I
myślę. Ale już inaczej myślę. Jakoś tak może pogodniej niż
jeszcze te 10 minut temu na ciasnym, na głośnym Starym Mieście.
Myślę o chłopcu spod świateł. Myślę o tym ile dobrego uczynił.
Ile dobrego uczynił ten chłopiec. Zupełnie przypadkiem, zupełnie
nieświadomie. Ten chłopiec. Ale czy tylko ten chłopiec? A ile
takich słów, ile nieświadomych komentarzy, rzuconych ot tak,
zmienia ludzkie serce? I w tą dobrą stronę, ale i w tą złą. Nie
wiem czy ten chłopiec trafił tam przypadkiem, czy było to
zaplanowane gdzieś wyżej. Może to mój Anioł Stróż przybrał tą
postać na chwilę. Jakby jednak nie było, myślę sobie, że to
właśnie z takich przypadków składa się życie, a przynajmniej
duża jego część. Z takich wypowiedzianych gdzieś słów, słów
gdzieś usłyszanych. Słów usłyszanych w najmniej spodziewanym
momencie. Słów które docierają do serca. Słów które zmieniają.
Ten chłopiec nawet nie zdawał sobie sprawy do kogo mówi, nie miał
najmniejszej świadomości, że mówi do człowieka lekko
zagubionego. Do kogoś kto nie wie gdzie zmierza. Może by nawet nie
powiedział ich gdyby to wszystko wiedział. Ale w tamtym momencie
wlał mi w serce tyle otuchy, tyle nadziei. W tamtym momencie
odmienił moje myślenie. Ileż to takich sytuacji spotyka nas w
życiu. I w tą pozytywną stronę, ale i w tą negatywną niestety.
Ileż to takich sytuacji odbieramy, ale i iluż jesteśmy sprawcami.
Może to wszystko przypadek, może zwykłe życie. Ale jeżeli nawet,
to chcę wierzyć, że choć w kilku jest to zrządzenie sił
wyższych. Że to magia. Chcę wierzyć, że to mój Anioł Stróż
wyciągnął kciuk do góry. Będzie dobrze, będzie OK, trzymaj się
erze. Niech wierzę, że to nie przypadek, niech wierzę, że to
wszystko to wskazówki, to pomoc, to odpowiedzi na miliony moich
pytań. Trzeba tylko uważniej słuchać, trzeba tylko rozumniej
dostrzegać przekaz. Bo Anioł może być w każdym człowieku. A
może w każdym jest?
W
codzienności w dniu wczorajszym przebiegłem, z jedną przerwą,
ponad 23 kilometry. Całkiem przypadkiem podzielone na dwie równe
części. I co jak co ale po drugiej bolało mnie wszystko. Wszystkie
narządy wewnętrzne i zewnętrzne cierpiały. Maratonu to ja chyba
za tego życia nie przebiegnę.
A
notkę tą piszę w moim ulubionym. Za szybą już ciemność.
Ciemność zabiera coraz więcej słońca. Po powrocie znad morza,
gdy wróciłem do regularnego wstawania 5 zero 7 okazało się, że
słoneczko już na mnie nie czeka. To teraz ja po przebudzeniu czekam
na nie. Może to stąd właśnie to moje dzisiejsze zagubienie? Może.
Bo małe rzeczy mają wielkie znaczenie, jeśli tylko się potrafi to dostrzec, docenić, to są jak słoneczna szczelina w chmurach. Więcej takich spotkań z Aniołem Stróżem życzę :)
OdpowiedzUsuńco całe życie skłąda się z tych małych rzeczy...
OdpowiedzUsuńno i właśnie - ciesz się małymi rzeczami :)
OdpowiedzUsuńuściski :)