Im
dłużej trwa ta cała szopka z wirusem, tym mocniej nachodzi mnie
refleksja, że jestem nie jedyną może ale z pewnością jedną z
niewielu osób którym żyje się – zdaję sobie sprawę jak głupio
i mrocznie to zabrzmi – żyje się lepiej i szczęśliwiej. Tak
właśnie – szczęśliwiej. Refleksja, że ostatnie lata
osamotnienia – nie mylić z samotnością – ostatnie lata
osamotnienia nie poszły na marne. Refleksja, że ostatnie lata życia
na totalnym minimaliźmie – nie mylić z biedą – były doskonałą
lekcją. Teraz, gdy jedynym kontaktem ze światem jest raz w tygodniu
poranna wizyta w pustym sklepie. Jedyną formą mijania ludzi jest
przebiegnięta ukradkiem wieczorna dyszka. Jedyną formą rozmowy
jest parę telefonów czy kilka maili, bo co jak co ale pracować
nadal trzeba. Właśnie teraz czuję się jak ryba w wodzie. Nie ma
fałszywych uśmieszków, nie ma głupich gadek o niczym, nie ma
bezdennej walki o odrobinę przestrzeni w zapchanym wagonie, nie ma
ślepców nie widzących nic poza sobą na ruchliwym chodniku. Teraz
jest spokój. Teraz jest cisza. Odpoczywam. Odpoczywam
niewyobrażalnie. Nigdzie nie gonię, nic mi nie ucieka, jestem
wyspany. Wyspany do tego stopnia, że zaczynam mieć kłopoty ze
snem. Tak jak kiedyś odpływałem momentalnie, teraz kręcę się z
boku na bok. Tak jak kiedyś spałem snem kamiennym, teraz budzę się
w środku nocy i łapię na rozmyślaniu o pierdołach. Tak jak
kiedyś cierpiałem budząc się na budzik, teraz budzę się o tej
samej praktyczni porze bez budzika. Teraz jest moja strefa komfortu.
Nie brakuje mi kontaktu ze światem, nie brakuje mi ludzi, nie
brakuje mi rozmów, nie brakuje mi spotkań. Żyję swoim wewnętrznym
ja. Nie potrzebuję całego tego zgiełku by czuć się dobrze. Tak
jak teraz jest mi dobrze, teraz jest mi dobrze. Ostatnimi laty żyłem
tak jakby na marginesie, obecnie ten margines stał się
rzeczywistością. Zdaję sobie sprawę jak głupio i mrocznie to
zabrzmi – obecna sytuacja jest tym czego mi było potrzeba. I im
dłużej trwa ta cała szopka z wirusem, tym mocniej nachodzi mnie
refleksja, że mógłbym żyć gdzieś na odludziu. Na odludziu bez
wygód, żywiąc się chlebem ze smalcem. I nawet z pewnym
zaskoczeniem odkrywam jak łatwo udaje mi się cieszyć życiem bez
galerii handlowych, bez meczy piłkarskich, bez treningów, bez
firmy. To chyba nawet w jakimś stopniu podnosi mi moją samoocenę.
Jak łatwo mi żyć bez tego wszystkiego czego nam teraz brakuje.
Ale
żeby nie było tak słodko w rzeczywistości, po niedzieli wracam na
całe dwa dni do stolicy. Właśnie – nawet kochanej Warszawy mi
nie brakuje – tej Warszawy którą tak uwielbiałem. Nie brakuje mi
jej tętniącego życiem szumu, nie brakuje mi Starego Miasta, nie
brakuje Wiślanego brzegu. Żyję bez niej w doskonałej kondycji.
I
przez całą tą szopkę z wirusem mogę patrzeć na życie z innej
perspektywy. Ileż to razy wspominałem ile to życia umyka mi w
czasie gdy siedzę zamknięty w czterech ścianach firmy. Ile czasu
tracę na podróżach tam. Teraz mogę patrzeć na chmury, mogę
oglądać myśliwce z pobliskiego lotniska patrolujące popołudniowe
niebo. Żyję naprawdę swoim rytmem. Do nikogo nie muszę się
naginać.
A
wracając do rzeczywistości w Wielki Piątek dwa tygodnie temu
przyleciały bociany. Tzn przyleciały pewnie wcześniej tyle, że ja
je wtedy zobaczyłem w tym roku po raz pierwszy. Tydzień temu
natomiast biegnąc sobie polną drogą pierwszy raz w tym roku
usłyszałem skowronka. Do kompletu brakuje więc tylko jeżyków.
Nie przyleciały niestety w tym tygodniu. Ale to oczywista sprawa,
jeszcze na nie za wcześnie. Może za dwa, trzy tygodnie …
I
na koniec rzeczywistości - dzisiaj zabawiłem się w fryzjera. Efekt
... bardziej niż zadowalający.
Jedyne
co to … potańczyłbym ...
Wiesz, Er, to nie brzmi głupio. Ale mrocznie - zdecydowanie tak.
OdpowiedzUsuńnie znoszę galerii handlowych. od zawsze. nie ogarniam, jak łażenie po takim przybytku może relaksować. ja, jak już jestem zmuszona, po chwili dostaję nerwicy. tak więc w ogóle nie odczułam żadnego braku, jeśli o to chodzi. z drugiej strony, mnie brakuje np. basenu, a ktoś inny może tego akurat nie pojmować. różnie bywa, bo ludzie są różni.
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej miłośnicy galerii od czwartego maja będą już mogli "miłośnikować" na całego :)
o! popatrz. też o jerzykach ostatnio myślałam. jeszcze ich u mnie nie ma, ale niebawem na pewno przybędą :)