To nie tak miało być, nie tak. Miałem pęknąć. Miałem pęknąć i płakać. I wyrzucać żale, i przeklinać i pomstować. I być zły, i być smutny. I cierpieć. A tymczasem jest pusta, ciemna plaża, fale uderzają o brzeg, jest cicho, ja leżę a nade mną wielkie rozgwieżdżone niebo. Kurwa – specjalnie używam tego słowa. Specjalnie bo choć tu nie przeklinam to inaczej nie mam jak tego podkreślić. Kurwa – jest tak pięknie, jest tak niesamowicie, że aż nieprzyzwoicie. Leżał ktoś we wrześniową, ciepłą noc na plaży słuchając fal i patrząc w gwiazdy na niebie? Ja kurwa tak. A wracał ktoś potem ciemnym sosnowym lasem? Tak ciemnym, że umysł nie mając na czym skupić wzroku wymyśla demony? Demony czające się za każdym czarnym, czarniejszym niż ciemność, drzewem. Jutro też tam pójdę. I tylko wezmę coś więcej alkoholu i może coś do palenia. Albo wylezą te demony albo nie. Jutro jak pójdę na plażę rano to nie wracam aż słońce zajdzie. Tak tam mi dobrze. A dzisiaj widziałem fokę.
"...Coś o potworach, które drzemią w nas, choć żaden nie śpi..."
OdpowiedzUsuńA tej foki to Ci serio zazdroszczę.