Ze
wszystkich pytań jakie mam, a mam ich miliony miliardów, odpowiedź
na to jedno frapuje mnie najbardziej. Pytanie mianowicie dlaczego raz
wstaję w humorze pozytywnym, raz negatywnym? Dlaczego tak się
dzieje mimo że nie zachodzą żadne wyjątkowe okoliczności, mimo
że nie ma żadnych wyjątkowych zdarzeń którymi dałoby się to
wytłumaczyć? Dlaczego? Dlaczego pomimo tego że wczoraj wróciłem
do domu wykończony jak zawsze po całym tygodniu bardzo, a może i
bardziej. Dlaczego mimo tego że znowu spałem mało, tego że
położyłem się późno i wstałem jak zwykle niewyspany. Dlaczego
mimo tego że nie wyłączyłem telefonu na noc jak zwykle zwykłem
to robić i budziły mnie smsy o 01:08 … „idę naprawdę spać”
i o 03:38 „o wschodzie jeszcze jadę” i niewyspany powinienem być
podwójnie. Dlaczego mimo tego że mogąc spać dzisiaj do godziny
nieograniczonej obudziłem się o siódmej. Dlaczego mimo tego że od
wczoraj wszystko leci mi z rąk, wieczorem „gotowałem” w kuchni
przez godzinę na kuchence pusty czajnik zastanawiając się w pokoju
przed telewizorem co tak śmierdzi, a dzisiaj potłukłem
jeden ze swoich ulubionych kubków ( nie, nie wiewiórczy ) i jakiś
tam czajniczek do herbaty. Dlaczego mimo tego że w sklepie na
cotygodniowych zakupach wydałem nie wiedzieć czemu dwa razy więcej
niż zwykle. Dlaczego mimo tego że dzień piękny, słoneczny i
ciepły i zamiast wygrzewać obolałe kości gdzieś na plaży nad
wodą ja cały dzień spędzam w domu na sprzątaniu, zmywaniu,
praniu i ogarnianiu. I dlaczego mimo tego że boli mnie wszystko,
wszystko mnie boli tak że czują każdą swoją najdrobniejszą
kostkę kosteczkę i mięsień. Dlaczego mimo tego wszystkiego.
Dlaczego mimo tego wszystkiego co nie różni dnia dzisiejszego od
setek tysięcy innych takich dni. Dlaczego mimo tego że dzień ten
wydawało by się jest nawet gorszy od tych setek tysięcy innych
takich dni. Dlaczego mimo tego wszystkiego mówię dzisiaj przez cały
ten dzień „kurde blaszka dobrze jest, dobrze jest kurde blaszka”.
No niech ktoś mi to wytłumaczy, niech ktoś mi to powie bo ja chcę
poznać odpowiedź i chcę by było tak zawsze.
A
teraz siedzę i piszę. Piszę i piję. Piję wszystko co tylko ma
postać płynną bo potwornie suszy mnie po bieganiu. Dawno nie
wspominałem o bieganiu. Zapomniałem nawet napisać że 30.05.
całkiem niespodziewanie ustanowiłem swój nowy rekord na 10 km
wynikiem 54:07. Ustanowiłem go tak ot tak, po prostu, jakby
przypadkiem. Dziesiątek nigdy nie biegam w dni robocze, tylko w
wolne od pracy. A 30.05 ( w poniedziałek ) wróciłem z pracy i
pomyślałem sobie a pobiegnę dzisiaj 10. No i pobiegłem. I biegło
się tak dobrze, tak przyjemnie że w rezultacie wybiegłem swój
najlepszy wynik. Ale dobrze że o tym nie pisałem. A dobrze z tego
względu że już 27.06 nie było o czym pisać. Bo proszę szanownej
publiczności 27.06 poprawiłem ten wynik schodząc poniżej
nieprzekraczalnej bariery 54 minut. Przebiegłem 10 km z czasem
53:52. Łał! I dzisiaj biegnąc sobie tą kolejną dziesiątkę w
skwarnym słońcu uświadomiłem sobie że przecież od jakiegoś już
czasu biegam i wyłącznie dziesiątki. Przecież jeszcze niedawno
był to dla mnie dystans wyjątkowy, dystans wyzwanie, dystans na
specjalne okazje. Tymi zwykłymi, standardowymi były piątki. A
teraz biegam sobie te 10 jak kiedyś 5. I ucieszyło mnie to
odkrycie. Ta świadomość że jednak coś się posuwa do przodu. Że
może za jakieś kilka lat przebiegnę maraton. I podbudowany tym
nowym niespodziewanym odkryciem jeszcze bardziej zacząłem powtarzać
„kurde blaszka dobrze jest, dobrze jest kurde blaszka”.
A
teraz siedzę i piszę. Piszę i piję. Piję wszystko co tylko ma
postać płynną bo potwornie suszy mnie po bieganiu. Wypiłem
browara i chyba zaszumiało mi w głowie. Czy to ze zmęczenia czy
organizm odwykł od promili? Jeny! Kiedy ja ostatni raz piłem
alkohol w większych ilościach? Kurde, nawet nie pamiętam. I co
ciekawe nie czuję jakoś potrzeby. Chyba się starzeję. Nie to co
dawniej. Jakiś czas temu doszedłem do wniosku że już swoje w
życiu wypiłem i starczy. Chyba zaczynam przekładać tą myśl w
czyn. Inna sprawa że forma mi spadnie. I dojdzie do tego że będę
tzw małolitrażowy. Z jednej strony dobrze – oszczędności, z
drugiej jednak trochę strach – łatwo będzie mnie upić. Z tym że
strach tylko dla mnie, wiadomo po pijaku człowiek gada różne,
dziwne rzeczy. Z tym że ja gadam tylko te dobre. Są tacy którzy po
gorzale szaleją, wariują, biją i w ogóle. Ja przeciwnie. Całuję,
przytulam, śmieszę, otwieram najskrytsze tajemnice i w ogóle. I
TEGO WŁAŚNIE – STRACH. Tak jak dzisiaj. Wypiłem tego browara po
bieganiu, i chyba zaszumiało mi w głowie. Czy to ze zmęczenia czy
organizm odwykł od promili? Nie wiem. Wiem że mam chęć napisać
jaki zarąbisty ze mnie gość. Kurde blaszka, aż STRACH. Wzdycham.
Będę jutro żałował albo rozważał czy to dobrze się stało czy
źle. Ale co tam. Jest kurde blaszka dobrze, dobrze jest kurde
blaszka czy nie. Jest kurde blaszka dobrze. Więc er kurde blaszka
samochwała w kącie stała i tak się zachwalała. Apetyczny jestem
niesłychanie. I naprawdę er samochwała zazdraszcza potencjalnej
szczęściarze która zdobędzie jego serce. Bo er apetyczny jest
niesłychanie. Przystojny i wysportowany. Biega 10 km z coraz
lepszymi wynikami. Ciało dzięki temu ma smukłe, umięśnione i bez
brzucha. Do tego trenuje inny sport dzięki któremu nie tylko będzie
w stanie stanąć w obronie tej szczęściary ale rozciągnięty i
gibki jest nadspodziewanie. A że w sprawach męskich nie potrzebuje
jeszcze erektona to ta szczęściara dostanie nie lada figury w tych
sprawach. Bo er lubi figury. I uwielbia pieszczoty. Pieścić,
masować, muskać, ech lubi ten er niesłychanie. Ale er ten to nie
tylko to piękne ciało, a teraz gdy opalone, apetyczne jeszcze
bardziej. Jeszcze pracowity jest i uczynny. Sprząta, zmywa, pierze,
prasuje, robi zakupy. I gotuje. Z tym że tylko zupy. Jest fanem zup
i ceni je ponad wszystko. A za pomidorową z ziemniakami dałby się
pokroić. A że do tego jest z niego jeszcze złota rączka to w
sprawach w domu i zagrodzie mamy komplet. Test na składanie szafki z
Ikei przechodzi z zamkniętymi oczyma. Jakoś tak jakiś czas temu
popsuła mu się taka stara ulubiona wiertarka. Od dawna szwankowała
ale jakoś dawała radę. Niestety w końcu padła ostatecznie. A że
na elektronarzędziach nie zna się er ani trochę pozostało tylko
skonsultować się z jednym dawnym dobrym kumplem co się zna. Więc
miał tam coś poodkręcać, wymontować i przynieść do wymiany (
bo tego się nie naprawia ). Usiadł więc na stołeczku, powyciągał
śrubokręty i klucze i wziął się do rozkręcania. I rozsypało
się wszystko na milion części. Zapłakał er bo przecież nie
poskłada tego do tak zwanej kupy z powrotem. A zapłakał tym
bardziej że dana ta część którą miał wymontować żadną miarą
wymontować się nie chciała. Zapłakał znaczy – zaklął
siarczyście. No cóż, zapłakał ponownie i z ciężkim sercem
postanowił pożegnać tą starą ulubioną wiertarkę. Ale nie był
by er erem gdyby z samej ciekawości nie zaczął tego składać z
powrotem do tak zwanej kupy. Ktoś potrafił to wynaleźć, zrobić
od podstawa a ja tego nie złożę na nowo? - myślał. No i zaczął
składać. Siedział, dopasowywał, kombinował, znowu rozkładał,
składał od nowa i wreszcie ku swemu zdziwieniu złożył. Z tym że
po tym wszystkim odkrył że nie działa jedna funkcja która
wcześniej działała. No cóż musiałem jednak coś źle poskładać
– pomyślał. I pogodził się z tą myślą że ktoś potrafił to
wynaleźć, zrobić od podstawa a on tego nie złoży na nowo. I
zaczął zbierać te śrubokręty i klucze z powrotem do skrzynki (
bo porządek musi być ) gdy po zebraniu wszystkiego znalazł na
podłodze taką małą malutką metalową kuleczkę. Co to za
kuleczka, skąd się tu wzięła? Pewnie wypadła ze skrzynki
narzędziowej, tyle tam różności. Jednak nie dawała mu ta
kuleczka spokoju. Co to za kuleczka, skąd się tu wzięła? Co więc
zrobił er? Tak, wyjął z powrotem te śrubokręty i klucze które
już przecież sprzątnął, rozkręcił ponownie wiertarkę którą
już przecież złożył do tak zwanej kupy i zaczął poszukiwania
czy ta mała malutka metalowa kuleczka gdzieś przypadkiem nie
pasuje. Co jest teraz z tą starą ulubioną wiertarką? W tej chwili
leży i odpoczywa. Ale jak tylko przyjdzie moment że będzie
potrzebna to stanie do roboty bo działa jak nowa, jest sprawna i
szczęśliwa. Taki to ten er. Może nieraz i uparty za bardzo ale
pracowity. I test na składanie szafki z Ikei przechodzi z
zamkniętymi oczyma. A z innych spraw to kocha er podróże. Często
siada na swojego Rumaka i podróżuje po kraju podziwiając jaki to
też kraj piękny. I z przyjemnością wziąłby tą szczęściarę
na plecaczka na Rumaka by podziwiać razem jaki to też ten kraj
piękny. Na pewno by się jej takie podróże spodobały. Ale oprócz
tych walorów czysto fizycznych ma w sobie dużo walorów duchowych.
Tych których nie widać a które jak er twierdzi stanowią o
prawdziwej wartości człowieka. Więc nie potrafi przejść
spokojnie obok krzywdy i cierpienia. A że śmierci się nie boi
gotów poświęcić życie w słusznej sprawie. Kocha dzieci i one go
kochają. I mógłby mieć ich całe roje jak ojciec Wirgiliusz.
Wierny jest i oddany. Zabawny i dowcipny. Lubi wschody i zachody
słońca, z tym że zachody bardziej. Lubi patrzeć w niebo na
gwiazdy a ze swoją nową aplikację patrzy na nie ze zrozumieniem.
Płacze er na filmach, czego wstydzi się bardzo i skrzętnie ukrywa.
Lubi muzykę, praktycznie każdą i tańczy do niej jak tylko nadarzy
się okazja. Nie jest rozrzutny, nie pije ( co już wcześniej
ustaliliśmy ). Co tu dużo gadać. Czyste złoto.
I
pisałbym jeszcze jaki to zarąbisty i kochany gość. Niestety już
dwa smsy dają znać że robi się późno.
I
jeszcze jedna ciekawostka. Ciekawe że napisałem o sobie w trzeciej
osobie. Hmm na dodatek jest ten er niezwykle skromny.
p.s. Nawet oglądanie meczu przegrało z pisaniem ale za tydzień może nie być pisania bo o tej porze prawdopodobnie błąkał się będę po Kazimierzu Dolnym nad Wisłą.
Ha! We Love You Er :)
OdpowiedzUsuńTadaaaaaaaaaaam. Do twarzy Ci bez zbroi Rycerzu.
OdpowiedzUsuńI nawet nie trzeba było Cię upijac.☺
No i chyba też jej zazdroszczę .
No no no proszę - ideał. Rozumiem, że za tydzień, nie pukać, nie skrobać o notkę ? Czy Ty wiesz, że nigdy nie byłam w Kazimierzu !!! a co do zup, to je uwielbiam, praktycznie mogę jeść je codziennie, ale pomidorowa z ziemniakami? z makaronem - tak, z ryżem - tak, ale z ziemniakami? nigdy nie jadłam powiem szczerze, baaa nawet nie słyszałam, ze tak można. I gratuluję wyników w bieganiu, nie ma to tamto to juz coś. Szykuj sie na maraton.
OdpowiedzUsuńale reklamę trzasnąłeś! :)
OdpowiedzUsuńskąd się bierze dobre samopoczucie? - nie mam zielonego pojęcia. ale się trzeba z tego cieszyć.
alkohol - ja jestem bardzo ekonomiczna. wczoraj w knajpie po jednym piwie już mi ładnie w głowie szumiało :) i powiem tak - nie ma tak, że przy "ekonomiczności" ktoś Cię szybciej upije. a dlaczego? a dlatego, że to TY DECYDUJESZ ile wypijesz. nooo.... chyba, że Ci lejek na siłę do gardła wsadzą.
bieganie - to dla mnie niesamowita sprawa. ja jestem lewa do biegania. od zawsze to był dla mnie problem. i jakoś nie mam najmniejszej ochoty zmieniać tego stanu. jeszcze sobie troszkę posiedzę, kawkę wypiję i śmignę na basen :)
Tadaaaaaaaaaaam. Do twarzy Ci bez zbroi Rycerzu.
OdpowiedzUsuńI nawet nie trzeba było Cię upijac.☺
No i chyba też jej zazdroszczę .
To ja Cie chce :) taka doskonalosc..
OdpowiedzUsuńTo ja Cie chce :) taka doskonalosc..
OdpowiedzUsuńczy ja już Ci pisałam, że bardzo mi przypominasz Tatula mego?
OdpowiedzUsuńer czy ty się nie reklamujesz przypadkiem??;)))
OdpowiedzUsuńprzystojny sexowny wysportowany taki co SPRZĄTA GOTUJE I KOCHA DZIECI ( specjalnie to podkreśliłam)
ideał normalnie;))))))) musisz uważać bo za chwilę posypią się tu oferty matrymonialne;)))))
W razie ofert to wszystkie kierować do mnie.
OdpowiedzUsuńRozpatrze.
W wolnym czasie. ☺☺☺
Mam tyle papierkowej roboty w tym klubie a nikt mnie nie docenia. !
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńty się nie mądruj smoku, bo jeszcze ja jestem od testowania szantrapy! :P w byle jakie obce rece Era nie oddam tak?!
OdpowiedzUsuńDobra. To ja przegladne. Odrzuce co się nie kwalifikuje. Ty podbijesz pieczątke i dasz jedna oferte do obejrzenia Prezesowi. Bo ja nawet jakbym chciała to się nie odnajduje w tym jego biurkowym bałaganie.
OdpowiedzUsuńpo dzisiejszej akcji szafa, pomogę Ci :) zrobię to w sekund 5;)
OdpowiedzUsuńWiesz.
OdpowiedzUsuńO pieczątkę czy o selekcję chodzi.
Bo z tego co pamiętam to pół szafy o drzucilas 😂😂😂
Tego dlaczego raz pozytywnie, a raz negatywnie w człowieku jest, to nawet najmądrzejsi starożytni Amerykanie nie wiedzą!
OdpowiedzUsuńA ta notkę tak fajnie się czyta, że udziela się ów pozytywizm, co mi ostatnio bardzo potrzebne!
A Erowe wyczyny z wiertarką - pełen podziw! :)