sobota, 1 października 2016

Ścieżka 410 Do przodu

Trafnie rozpoznała to Szemrana. Otóż to właśnie. Eru erowi nie wystarczają już sprawy drobne. Er eru pragnie czegoś więcej. Jakiejś takiej rzeczy wielkiej, spektakularnej. Rzeczy która nasyciłaby go w pełni. Czegoś takiego na wspomnienie czego spojrzałby na się z dumą i zadowoleniem. Czegoś takiego po czym mógłby powiedzieć spokojnie: zarąbiście kurna, zarąbiście kurna, zarąbiście kurna. I po czym mógłby sobie spokojnie umierać spełniony. Otóż to właśnie. Ale cóż by to mogło być? - to coś spektakularnego. Mogło by to być spełnienie marzenia na ten przykład. No ale jakiego marzenia? Co / które z marzeń jakie er eru ma dałoby mu największą satysfakcję? Hm na tę chwilę, na chwilę obecną? Mogłoby być to na ten przykład cudowne, takie pełne ozdrowienie niebieskiego Smoka. Ale takie pełne kompletne ozdrowienie. Takie nad którym łamali by sobie głowy najznamienitsi onkologiczni profesorowie, łamali by, i łamali i złamać by rady nie dali. Taki cud ozdrowienia. To jest możliwe. Ale mogłaby być to również wygrana w lotto. Główna wygrana w lotto. To by była duża sprawa, tak wziąć i wgrać. Po tym to spokojnie mógłbym sobie kopnąć w kalendarz. Tzn spokojnie po tym jak bym podzielił się tą wygraną z wszystkimi wiernymi mi towarzyszami ( i towarzyszkami ), jak i nie towarzyszami ( i nie towarzyszkami ) a po prostu potrzebującymi. Fajne by to, kurna, było tak zostawić trochę forsy paru ludziom ze świadomością, że coś im to ułatwi, coś pomorze, wywoła jakiś uśmiech. Ale mogłaby być to również rozdzierająca serce scena w której ta była jedna jedyna pada z płaczem na kolana i głosem pełnym błagania prosi o wybaczenie. I że teraz dopiero widzi jak wielki skarb straciła. Hęhę to mogłoby być dobre. Chociaż … Chociaż jak to teraz przemyśliwuję to chyba chciałbym tylko tych dwóch pierwszych. Na tym ostatnim to już mi chyba nie zależy, chyba właśnie tak. Tak więc marzenia jakie mam, jakie dałyby mi poczucie spełnienia, jakie byłby rzeczą wielką, spektakularną, rzeczą po której nie czułbym tej nicości, tej słabości, tej swojej nienawiści są: pełne wyzdrowienie niebieskiego Smoka i główna wygrana w lotto. O to się modlę, tego pragnę. Jednak, jednak niestety są to sprawy na które nie mam bezpośredniego wpływu. Są to dziedziny życia których ręką nie przepchnę, których zasobem swojej wiedzy nie rozwiążę. Nie zależą ode mnie. Cóż więc mogłoby być takiego, takiego co sam mógłbym popchnąć, sam rozwiązać, na co miałbym wpływ a co dałoby mi to spełnienie, zaspokojenie, ukojenie, satysfakcję? Tą taką dużą rzecz. Wystarczającą. Cóż mógłbym zrobić na tu i teraz? Myślałem nad tym. Otóż właśnie nad tym myślałem. I co wymyśliłem? Wymyśliłem mianowicie że tu i teraz mógłbym walczyć ze złem w widocznej postaci. Takiej co to łazi, szwenda się po ulicach. A dorwać takiego norca czy sąsiada co koty morduje, a połamać palce na początek, a niech się męczy. I niech myśli, i niech się zastanawia. A kto, a dlaczego, a za co? I nie znajdzie odpowiedzi. Bo to będę ja, nikt znikąd. Bicz boży na zło widoczne. Bo to nie prawda że zła nie można zwalczać złem. Można a nawet trzeba. Zło jest tak głupie, tak ślepe, że widzi tylko siebie i dopóki nie doświadczy skutków swoich działań na sobie, dopóty nie zrozumie. I nie ma co czekać, i nie ma co liczyć, że samo zrozumie, nie ma co nadstawiać drugiego policzka. Zło jest ślepe. Zło jest głupie. Nic nie zobaczy, nic nie zrozumie. A że nie cierpię, a że nie mogę patrzeć jak się panoszy, jak się rozpycha, jak staje się coraz większe i większe to satysfakcję miałbym ogromną mogąc je pokonać. Mogąc dać mu do myślenia. A zapewne też – mogąc wyładować na nim swoją frustrację. A wziąć takie zobaczone w telewizji czy wyczytane w gazecie. A wziąć, zjawić się nagle i odejść. I zostawić z morzem domysłów. A to tylko ja, nikt znikąd. I w tej swojej nicości mógłbym nawet dorwać takie zło duże, jedno z tych takich największych. Takie pewne swej nietykalności i władzy. No nigdy nie wpadliby na pomysł by szukać sprawcy wśród nikogo znikąd. Nie rozwiązana zagadka, nie wyjaśniona. A ja nikt znikąd czekałbym z szelmowskim uśmiechem na kolejne zła kroki, obserwowałbym z ukrycia gotowy i zwarty.
I tyle. To by mi wystarczyło.
Kończę na dziś. Zmęczony jestem niesłychanie. Zeszłotygodniowe osłabienie nie przeszło. I choć w poniedziałek dokładnie o 17:30 miałem wrażenie że już po, a we wtorek kładąc się spać nawet pewny byłem to w środę dopadło mnie takie cholerstwo że jak nigdy - w czwartek nie poszedłem do pracy i zostałem w domu wypocząć. I jeżeli dzisiejsza jazda Rumakiem po chłodzie nie przyniesie opłakanych skutków to będzie to mały cud.

5 komentarzy:

  1. zalecam ciepłe kalesony pas nerkowy i insze takie fanaberie... a co do zła to zawsze ma jakieś konsekwencje... i własnie chciałam napisać idź Eru spać bo bredzisz, no ale że gorączkęmasz to ci wybaczam, bo bredzenie w takim stanie to jakby normalka... zdrowiej! a ja dalej mam czas, ja poczekam hehe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. to ja też ci życzę spełnienia tego wszysrtkiego. sama bym chciała by wyzdrowiała. głównej wygranej to też i sobie życzę.

    i życzę ci jakiejś zajebistej drugiej połówki tak byś mógł spokojnie u jej boku rzec "zarąbiście kurna";)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu nie ma co w to mieszać onkologow.
    Smok do totalnego ozdrowienia potrzebuje ogromnie duża ilość :
    Miłości
    Szczęścia
    Przyjaźni
    Dzieci
    Jedzenia
    I to cała tajemnica. Nic absolutnie nic więcej.
    Z tymi składnikami w ilości dużej będę .... ozdrowieje mi dusza.

    Co Ty znów z tą śmiercią.
    Zrobić coś wielkiego a później wziąć i sobie umrzeć. No totalnie bez sensu.
    Zabawa w Lorda Wadera mało miescinowej patologii to nie będzie spektakularne.
    Mówię Ci.
    To nie da Ci oczekiwanej satysfakcji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może maraton przebiegnij? duża rzecz a masz na nią wpływ ;)

    Często myślę,że zło tylko złem..bo zło ma łatwiej, nie stosuje reguł, nie ma ograniczeń...a dobro ma związane ręce,,

    loonei.blog.pl

    OdpowiedzUsuń