Trafnie
rozpoznała to Szemrana. Otóż to właśnie. Eru erowi nie
wystarczają już sprawy drobne. Er eru pragnie czegoś więcej.
Jakiejś takiej rzeczy wielkiej, spektakularnej. Rzeczy która
nasyciłaby go w pełni. Czegoś takiego na wspomnienie czego
spojrzałby na się z dumą i zadowoleniem. Czegoś takiego po czym
mógłby powiedzieć spokojnie: zarąbiście kurna, zarąbiście
kurna, zarąbiście kurna. I po czym mógłby sobie spokojnie
umierać spełniony. Otóż to właśnie. Ale cóż by to mogło być?
- to coś spektakularnego. Mogło by to być spełnienie marzenia na
ten przykład. No ale jakiego marzenia? Co / które z marzeń jakie
er eru ma dałoby mu największą satysfakcję? Hm na tę chwilę, na
chwilę obecną? Mogłoby być to na ten przykład cudowne, takie
pełne ozdrowienie niebieskiego Smoka. Ale takie pełne kompletne
ozdrowienie. Takie nad którym łamali by sobie głowy najznamienitsi
onkologiczni profesorowie, łamali by, i łamali i złamać by rady
nie dali. Taki cud ozdrowienia. To jest możliwe. Ale mogłaby być
to również wygrana w lotto. Główna wygrana w lotto. To by była
duża sprawa, tak wziąć i wgrać. Po tym to spokojnie mógłbym
sobie kopnąć w kalendarz. Tzn spokojnie po tym jak bym podzielił
się tą wygraną z wszystkimi wiernymi mi towarzyszami ( i
towarzyszkami ), jak i nie towarzyszami ( i nie towarzyszkami ) a po
prostu potrzebującymi. Fajne by to, kurna, było tak zostawić
trochę forsy paru ludziom ze świadomością, że coś im to ułatwi,
coś pomorze, wywoła jakiś uśmiech. Ale mogłaby być to również
rozdzierająca serce scena w której ta była jedna jedyna pada z
płaczem na kolana i głosem pełnym błagania prosi o wybaczenie. I
że teraz dopiero widzi jak wielki skarb straciła. Hęhę to mogłoby
być dobre. Chociaż … Chociaż jak to teraz przemyśliwuję to
chyba chciałbym tylko tych dwóch pierwszych. Na tym ostatnim to już
mi chyba nie zależy, chyba właśnie tak. Tak więc marzenia jakie
mam, jakie dałyby mi poczucie spełnienia, jakie byłby rzeczą
wielką, spektakularną, rzeczą po której nie czułbym tej nicości,
tej słabości, tej swojej nienawiści są: pełne wyzdrowienie
niebieskiego Smoka i główna wygrana w lotto. O to się modlę, tego
pragnę. Jednak, jednak niestety są to sprawy na które nie mam
bezpośredniego wpływu. Są to dziedziny życia których ręką nie
przepchnę, których zasobem swojej wiedzy nie rozwiążę. Nie
zależą ode mnie. Cóż więc mogłoby być takiego, takiego co sam
mógłbym popchnąć, sam rozwiązać, na co miałbym wpływ a co
dałoby mi to spełnienie, zaspokojenie, ukojenie, satysfakcję? Tą
taką dużą rzecz. Wystarczającą. Cóż mógłbym zrobić na tu i
teraz? Myślałem nad tym. Otóż właśnie nad tym myślałem. I co
wymyśliłem? Wymyśliłem mianowicie że tu i teraz mógłbym
walczyć ze złem w widocznej postaci. Takiej co to łazi, szwenda
się po ulicach. A dorwać takiego norca czy sąsiada co koty
morduje, a połamać palce na początek, a niech się męczy. I niech
myśli, i niech się zastanawia. A kto, a dlaczego, a za co? I nie
znajdzie odpowiedzi. Bo to będę ja, nikt znikąd. Bicz boży na zło
widoczne. Bo to nie prawda że zła nie można zwalczać złem. Można
a nawet trzeba. Zło jest tak głupie, tak ślepe, że widzi tylko
siebie i dopóki nie doświadczy skutków swoich działań na sobie,
dopóty nie zrozumie. I nie ma co czekać, i nie ma co liczyć, że
samo zrozumie, nie ma co nadstawiać drugiego policzka. Zło jest
ślepe. Zło jest głupie. Nic nie zobaczy, nic nie zrozumie. A że
nie cierpię, a że nie mogę patrzeć jak się panoszy, jak się
rozpycha, jak staje się coraz większe i większe to satysfakcję
miałbym ogromną mogąc je pokonać. Mogąc dać mu do myślenia. A
zapewne też – mogąc wyładować na nim swoją frustrację. A
wziąć takie zobaczone w telewizji czy wyczytane w gazecie. A wziąć,
zjawić się nagle i odejść. I zostawić z morzem domysłów. A to
tylko ja, nikt znikąd. I w tej swojej nicości mógłbym nawet
dorwać takie zło duże, jedno z tych takich największych. Takie
pewne swej nietykalności i władzy. No nigdy nie wpadliby na pomysł
by szukać sprawcy wśród nikogo znikąd. Nie rozwiązana zagadka,
nie wyjaśniona. A ja nikt znikąd czekałbym z szelmowskim uśmiechem
na kolejne zła kroki, obserwowałbym z ukrycia gotowy i zwarty.
I
tyle. To by mi wystarczyło.
Kończę
na dziś. Zmęczony jestem niesłychanie. Zeszłotygodniowe
osłabienie nie przeszło. I choć w poniedziałek dokładnie o 17:30
miałem wrażenie że już po, a we wtorek kładąc się spać nawet
pewny byłem to w środę dopadło mnie takie cholerstwo że jak
nigdy - w czwartek nie poszedłem do pracy i zostałem w domu
wypocząć. I jeżeli dzisiejsza jazda Rumakiem po chłodzie nie
przyniesie opłakanych skutków to będzie to mały cud.
zbieraj małe cuda :)
OdpowiedzUsuńzalecam ciepłe kalesony pas nerkowy i insze takie fanaberie... a co do zła to zawsze ma jakieś konsekwencje... i własnie chciałam napisać idź Eru spać bo bredzisz, no ale że gorączkęmasz to ci wybaczam, bo bredzenie w takim stanie to jakby normalka... zdrowiej! a ja dalej mam czas, ja poczekam hehe ;)
OdpowiedzUsuńto ja też ci życzę spełnienia tego wszysrtkiego. sama bym chciała by wyzdrowiała. głównej wygranej to też i sobie życzę.
OdpowiedzUsuńi życzę ci jakiejś zajebistej drugiej połówki tak byś mógł spokojnie u jej boku rzec "zarąbiście kurna";)))))
Tu nie ma co w to mieszać onkologow.
OdpowiedzUsuńSmok do totalnego ozdrowienia potrzebuje ogromnie duża ilość :
Miłości
Szczęścia
Przyjaźni
Dzieci
Jedzenia
I to cała tajemnica. Nic absolutnie nic więcej.
Z tymi składnikami w ilości dużej będę .... ozdrowieje mi dusza.
Co Ty znów z tą śmiercią.
Zrobić coś wielkiego a później wziąć i sobie umrzeć. No totalnie bez sensu.
Zabawa w Lorda Wadera mało miescinowej patologii to nie będzie spektakularne.
Mówię Ci.
To nie da Ci oczekiwanej satysfakcji.
Może maraton przebiegnij? duża rzecz a masz na nią wpływ ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto myślę,że zło tylko złem..bo zło ma łatwiej, nie stosuje reguł, nie ma ograniczeń...a dobro ma związane ręce,,
loonei.blog.pl