środa, 7 marca 2018

Ścieżka 487 Do przodu

Idę ciemną ulicą. Manam śpiewał: wilgoć osiada na twarzy. Uliczne latarnie sączą mgliste światło. Ale mgła to czy też smog? Smog – czuję jego cierpki smak w ustach. Chodnik pusty o tej porze. Gdzieniegdzie tylko przemknie pod krzakiem jakiś kundel z czymś na końcu smyczy. Zmierzam tam gdzie w oddali mglisty szereg czerwieni samochodowych świateł. Idę tempem które lubię najbardziej, a którego ostatnimi czasy nigdy narzucić nie mogę, powoli. Idę i powtarzam za miłą panią – kaaammMMM. To ostatnie MMM akcentując kiwam główką. Idę, może się zataczam? Ale nie, to tylko takt muzyki. I iść mógłbym tak wiecznie. Wiem, że kiedyś rozbolały by mnie nogi, wcześniej pewnie zdarłbym zelówki ale poszedłbym, poszedłbym aż za ten mglisty szereg czerwieni samochodowych świateł. Tam hen daleko. Po co o tym piszę? Nie wiem? Pomyślałem, że było by miło. Zamknij oczy, zapomnij o tym i tamtym, zostaw, i powtórz za miłą panią – kaaammMMM, a zobaczysz, że się uśmiechniesz.