Dzisiaj jest taki dzień jakiego generalnie oczekuję w Nadmorzu. Nie mam żadnych rozterek i nad niczym nie rozmyślam. Po prostu wstałem, po prostu zjadłem, po prostu poplażowałem, po prostu pobiegałem i po prostu siedzę tu teraz. Tylko siedzę i patrzę i tylko siedzę i słucham. A wszystko jest jakieś wyraźne. Pogoda którą przewidywałem gorszą jakaś taka odpowiednia, i wiatru nie ma i ciepło w miarę. Naprawdę dziwnie. Zaskoczony jestem jak spokojnie jest. I ten spokój jest dziwny. Znaczy sie spokój we mnie. Jakie to dziwne, że spokój może być dziwny. Chciałbym tak zawsze. I teraz najważniejsze - dlaczego? Dlaczego jedenego dnia nie potrafię żyć i krwiożercze mysli trują mnie, a dnia jak dzisiaj, jak teraz, siedzę w błogiej nirwanie.
Siedzę zaszyty w wydmie. Nikt mnie tu nie widzi. Nawet jakieś państwo przyszło się odlać i pan zapewnia panią że nikogo tu nie ma - nieee ma, są 10 metrów ode mnie. W życiu nigdy nie mów nigdy.
A wracając do tematu. Dlaczego teraz jestem spokojny i pewny a jeszcze wczoraj, przedwczoraj i przed przedwczoraj bałem się swojej głowy? Czy to Amanita, święta Amanita. Wczoraj przyjąłem. Wprawdzie zmulila mnie na spacerze jednak gdy wróciłem do domu i gdy położyłem się spać mój mózg przeleciały jakby prądy. Czułem takie przyjemne masowanie pod czaszką. I spałem dzisiaj jak zabity. Nie wiem wprawdzie co mi się śniło i nic nie pamiętam ale całą noc przespałem bez wybudzenia i dziś jakoś dziwne dobrze się czuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz