wtorek, 21 sierpnia 2018

Ścieżka 519 Do przodu

Ty to masz dobrze, chodzisz sobieee – powiedział Radosław, „prezes” Młodego Delfina poprzednią razą. W sumie, jak na to spojrzeć obiektywnie to faktycznie – mam dobrze, chodzę sobie. Chodzę sobie i teraz, tą drugą razą. I choć przed wyjazdem byłem pewien obaw, choć nawet zastanawiałem się czy na pewno chcę jechać to jestem. Jestem i mam dobrze, znaczy chodzę sobie. Przyjechałem pochodzić i tak prawdę mówiąc - popłakać. Takie miałem obawy przed wyjazdem, że przyjadę, przyjadę i się rozkleję. No ale może to mi jest właśnie potrzebne? Tak sobie nawet pomyślałem, że pal to licho, a rozpłaczę się, a takimi rzewnymi łzami, takim płaczem z którym wyjdzie cały żal, cała złość. Takim płaczem który być może oczyści to co w sobie noszę. Ciemną nocą, na pustej plaży, gdzie nikt nie zobaczy, gdzie nikt nie usłyszy. I była już i ciemna noc, i pusta plaża była, a ja jakoś sobie nie popłakałem. Nie udało się. Mimo przedwyjazdowych obaw, mimo nawet chęci, ja sobie jednak nie popłakałem. Jest coś innego - gadam. Gdy już słonce zajdzie, gdy morza brzeg opustoszeje ja zaczynam gadać. Gadam i gadam. Idę, zamiatam stopą po piasku, obywam ją w fali, spoglądam w niebo, spoglądam w dal i gadam. Gadam i gadam. Gadam przede wszystkim z Bogiem. Ale gadam też z ludźmi. Z tymi którzy byli, z tymi którzy są i z tymi którzy jeszcze będą. Gadam z żywymi i z tymi którzy odeszli. O wszystkim. Pytam o dlaczego, o po co, o na co i o co dalej. I dużo przepraszam. Nie wiem, może już na stare lata dziwaczeję, może na stare lata odwala mi. W sumie nie spotykam nikogo podobnego. Może po prostu, podobnie jak ja, dobrze się kamuflują. Tak czy inaczej nie jest to chyba normalne. Bo tak obiektywnie rzecz patrząc, to w sumie, to wszyscy mają tu dobrze, znaczy chodzą sobie. Tu wszyscy, poza tymi co aktualnie leżą, chodzą. Z tym, że chodzą parami, trójkami, czwórkami czy też większymi grupami. Solo chodzę ja. Ja jeden chodzę solo. I to nie jest normalne, chyba. Ale czy musi być? Pieprzyć to. Zapytał ktoś mnie ostatnio: czy ja będę jeszcze szczęśliwa? Hm, mógłbym zapytać o to samo. Jak mówi „prezes” Młodego Delfina, mam dobrze, ale czy jestem szczęśliwy? I czy szczęśliwy będę jeszcze kiedyś? Już chyba nie. Więc pieprzyć to, naprawdę pieprzyć wszystko. To co było, co jest, co będzie. Jakie to wszystko ma znaczenie. Nawet jeżeli trafię na szczęście – czy zostanie na zawsze? Czy raczej jak wszystkie poprzednie odejdzie szybciej niż przyszło, pozostawiając jeszcze większy żal, jeszcze większą złość. Zostaje mi tylko gadanie. Gadanie i szukanie odpowiedzi. Gdzie sens, gdzie logika, na co to wszystko. Pójdę i dzisiaj. Siądę gdzieś na piasku, wyciągnę jakieś paluszki, może jakieś piwo, spojrzę na morze, wsłucham się w fale i zacznę moje gadanie. Gadanie z Bogiem i gadanie z ludźmi. Z tymi którzy byli, z tymi którzy są, z tymi którzy jeszcze będą. Z tymi którzy żyją jeszcze i z tymi którzy już odeszli.

1 komentarz: