A huja tam. Huja stwardniałem. Wystarczy strzępek informacji zasłyszany z tamtej strony i już mi się włącza. Mój wewnętrzny krytykant. I już mnie poniża, już mnie oskarża, już dołuje. Chodzę i myślę. I taka jest prawda na dzień dzisiejszy. Gram wielkiego luzaka a tak naprawdę cały czas jestem spięty. Co mam powiedzieć spietemu ... żeeeby się rozpiął. No więc mu mówię. Jednak jakoś nie dociera. Taka jest prawda, że wystarczy mała iskra i wybucham. Prawda jest taka, że nawet tych iskier szukam. Wiem, że widać to w moich oczach. Stąd może tyle tych zaczepek których w sumie ostatnio już mniej. Może oni to widzą, tą moją prowokację, to moje rzucane im wyzwanie.
W tej oto chwili siedzę sobie za wydmą. Schowany przed wiatrem który dzisiaj mocno wieje od morze. Słońce jeszcze daleko przed zachodem. Przede mną sosnowy las. I przede mną jeszcze resztka wina i palenie. Dzisiaj też potańczę na plaży. W duchu śmieję się sam z siebie. Macie to? Macie to w waszych wymuskanych wakacjach? Macie to w barach restauracjach hotelach? W duchu śmieję się sam z siebie. A może jednak jestem mega luzakiem którego tylko czasem życie wkurwia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz