Ja to jestem jednak osobą popołudniową. Przed południem nie umiem żyć. Przed południem mnie nie ma, czy też raczej jestem zupełnie innym człowiekiem. Zresztą - już tu o tym pisałem. Zresztą - już tu o wszystkim pisałem. Przez pierdylion lat pisania tu - napisałem już wszystko.Tak jak dzisiaj. Dzisiaj gdy się obudziłem i podniosłem się do jako takiego pionu mnie nie było. Czy też raczej byłem zupełnie inną osobą - inną niż teraz, inną niż w tej chwili. Dzisiaj rano zastanawiałem się po co mi to? Dzisiaj rano zastanawiałem się czy na pewno mi się chce. Chce mi się? Zwłaszcza że pogoda ma być hujowa. Tak w ogóle to po co ja sprawdzam tą tę pogodę? Przecież dziesięciodniowa zmienia się dziesięć razy w ciągu dnia? No ale sprawdzam. Rano, ta na najbliższy tydzień miała być hujowa - choć jeszcze trzy dni temu miała być ładna. Czy mi się na pewno chce? Te ostatnie dni jakieś takie nieudane. Tak - tak było rano. Teraz - teraz gdy siedzę na plaży popijając jakiś kohol, teraz gdy siedzę zapatrzony w bezkresną dał morskiego horyzontu, teraz gdy słucham szumu fal mogę powiedzieć - jest zajebiście. Jest kurw naprawdę zajebiście. Jest kurwa tak zajebiście że zajebiściej być nie może. I już zaliczyłem spacer na boso. To co uwielbiam. Te pierwsze kroki gdy nieobyte z drobnymi kamykami stopy wysyłają przyjemne mrowienie do jąder. Naprawdę, uwielbiam to mrowienie. Niby boli a chcesz więcej i więcej. Myślę że mam wówczas szelmowski uśmiech na mordzie. I ten pierwszy kontakt z wodą. Gdy pełen obaw - o jaka zimna - przekonujesz się że - kurde ciepła jest. Można by się nawet wykąpać. I Ci ludzie. Siedzę sobie teraz na plaży na klodzke, patrzę sobie na morski bezmiar, słucham fal i myślę sobie że, że ... ale to już temat na zupełnie inną notkę.
piątek, 17 czerwca 2022
Ścieżka 644 Do przodu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz