sobota, 16 czerwca 2018

Ścieżka 507 Do przodu

Był moment, czy też – jest nadal, że powiedziałem, czy też raczej – pomyślałem – a huj ci w dupę. Pomyślałem. Pomyślałem – nie powiedziałem, bo słowa na „h” nie wypowiadam. Jakąś taką awersję mam do tego słowa. Nie wiem skąd, nie wiem dlaczego ale taką awersję mam i słowa tego nie wypowiadam. Tak samo zresztą jak nie wypowiadam słowa: skurwysyn. Ale to, dlaczego nigdy w życiu nie wypowiedziałem słowa skurwysyn to akurat wiem. Mało tego, tego słowa, to nawet nigdy w życiu nie pomyślałem, o nikim nie pomyślałem. Słowa skurwysyn nie mówię, ba, nie myślę nawet o nikim z szacunku dla tego kogoś matki. Bo jaki ktoś ten by nie był, czego by nie robił, to nie świadczy to o tym, że jego matka jest … Ale wracając do tematu. Był moment, czy też – jest nadal, że powiedziałem, czy też – pomyślałem – a huj ci w dupę. Co natomiast tak naprawdę znaczy to w moim świecie. Czy huj ci w dupę w moim mniemaniu to dosłowne życzenie zaistnienia tego faktu fizycznie? Ktoś mi kiedyś powiedział, że w sumie, w pewnych okolicznościach przyrody ten tego i niepowtarzalnej, to takie huj ci w dupę, to może być nawet przyjemne. No ale tylko w takich to okolicznościach. W zwykłych zaś przyrody okolicznościach życzenie takie może mieć jednak odmienne znaczenie. W szczególności kierowane do rodzaju męskiego. To moje nie ma w sobie jednak nic z fizyczności. Moje huj ci w dupę to zwykłe aaaa huj ci w dupę, frazes taki, takie – a wiesz co, spadaj. Spadaj, idź swoją drogą i tyle. Mógłbym powiedzieć oczywiście, czy też raczej – pomyśleć -a spadaj – ale takie zwykłe a spadaj nie oddało by całego tego ciężaru gatunkowego. Nie oddało by całego żalu który, bądź co bądź, z całą tą sytuacją się wiąże. Tak więc tyle i tylko tyle. Bo czy powinno być więcej? Czy warto życzyć komuś, w takiej czy innej życiowej chwili tej „przyjemności”? Czy warto obarczać klątwą? Chyba nie. Po co? Po co to robić? Jest żal, wiadomo. Jest też zawód, jest smutek, to prawda, jest i rozczarowanie ale życzenie komuś, przez kogo to wszystko niczego nie zmieni. To zwykły akt zemsty. Może też i wyraz bezsilności - to to akurat jestem jeszcze w stanie jakoś zrozumieć. Czy natomiast zemsta jest w stanie coś poprawić? Spowodować, że poczuję się lepiej? Jeżeli komuś jet w stanie, to winszuję. Mi raczej nie. Bo z czego wynika ten nasz żal, ten nasz smutek, ten zawód? Wynika tylko i wyłącznie z naszych osobistych wyobrażeń, z naszych oczekiwań, z naszych tęsknot. Z tego, że ktoś spełni nasze marzenia, wypełni pustkę którą w sobie nosimy. Że dzięki niemu poczujemy się wartościowi. Ten ktoś ma być tak naprawdę kimś, kim zazwyczaj nie jest. Czy więc to jego trzeba winić, jego przeklinać? Czy to on ma ponieść konsekwencje naszych niemożliwych do spełnienia oczekiwań? Jeżeli już, to bardziej ja sam, ja sam jestem sobie winny. Mając więc w sobie tę świadomość, mówiąc – czy też raczej – myśląc – a huj ci w dupę – nie życzę tak naprawdę nic złego. Zresztą – źle bym się czuł ze świadomością, że życzenie moje się spełniło. Nieszczęście które by kogoś z tego życzenia spotkało do niczego nie jest mi potrzebne. Takie sprawy zostawiam do osądu Najwyższemu. A i sam nie czuję się niewinny. Wina zazwyczaj leży pośrodku. Wiem, zdaję sobie sprawę, że i ja sam byłem zawodem dla niejednego człowieka. Nie jeden mógłby mi życzyć tego samego. Nie ma ludzi nieomylnych. To i ja się mylę, i ja popełniam życiowe błędy.

W codzienności jest gorąco. I tak zaliczam się do osobników potliwych, a teraz to najnormalniej w świecie się ze mnie leje. Ale choćby lało się litrami – walić to. Niech będzie gorąco, niech będzie upalnie, niech będzie skwarnie, niech będzie dalej i dalej.
Tęsknię już za morzem. Im dłużej te upały, im dłużej te skwary tym bardziej zaczynam tęsknić za morzem.
Mistrzostwa się zaczęły. Zamiar mam je bojkotować. Co z tego zamiaru wyjdzie zobaczymy.
I rudzielec jakoś ostatnio do mnie wrócił. I wspomnienia wróciły nocnych eskapad niezapomnianym Fiatem 125 p. Ależ to były wspaniałe czasy. Czasy szalone, czasy bez sensu, czasy bez przyszłości, a jednak wspaniałe.

2 komentarze:

  1. W sumie nigdy tak dogłębnie nie analizowałam tego typu przekleństw. I dzięki Tobie chyba już nigdy nie spojrzę tak samo na słowo "skurwysyn". To ciekawa perspektywa, dzięks.

    OdpowiedzUsuń
  2. I za film z notki poniżej - również dziękuję.

    OdpowiedzUsuń